

Miasteczko Salem to jedna z najpopularniejszych i najbardziej docenionych powieści Stephena Kinga. Nowa adaptacja, która niedawno zadebiutowała w serwisie Max, nie potrafiła dorównać pierwowzorowi. Fani książki Kinga krytykowali m.in. wycięcie wielu scen i motywów, które były istotne dla oryginalnej fabuły. Ich zarzuty głównie tyczą się postaci Bena Mearsa granego przez Lewisa Pullmana.
W książce Kinga wraca on do Salem, ponieważ chce skonfrontować się ze swoją traumatyczną przeszłością. W młodości bowiem trafił do domu Marstenów, które nawiedzał duch mordercy zabijającego dzieci, Hubiego Marstena. To, że ten dom wybrał sobie Barlow i Straker jako leże dla tego pierwszego nie było przypadkiem. Złowieszcza energia tego miejsca była bardzo przyciągająca dla wampira. W filmie żadna z tych scen się nie pojawiła.
Nowe Miasteczko Salem miało się zacząć inaczej
Reżyser, Gary Dauberman, postanowił wytłumaczyć się z takiej decyzji:
Pierwsza wersja filmu trwała trzy godziny. Wiele rzeczy pominięto. Moja pierwsza wersja scenariusza miała około 180 stron, ponieważ chciałem zawrzeć wszystko. To ma wiele wspólnego z postaciami pobocznymi i dodatkowymi wątkami. Było mi przykro, że pominięto to, ale to mniejsze zło.
W książkach Ben zakrada się do domu Marstenów i widzi ducha Huberta Marstena. Nakręciłem to i użyłem jako sceny rozpoczynającej film, ale uznałem, że to zbyt skomplikowane dla widowni, aby zawrzeć historię o duchu w historii o wampirach. Dla mnie to bardzo ważne, ponieważ z tego powodu Ben w ogóle wierzy w wampiry, ale nie taką historię postanowiliśmy opowiedzieć. To było dla mnie najtrudniejsze do wycięcia, bo kocham tę sekwencję.
Źródło: comicbookmovie.com

