Obi-Wan Kenobi miał dostać całą trylogię filmów. Kosmiczni uchodźcy, komandor Cody i walka na Mustafar
Scenarzysta serialu Obi-Wan Kenobi zdradził, że projekt miał być oryginalnie trylogią filmową. Co by się w niej działo?
Scenarzysta serialu Obi-Wan Kenobi zdradził, że projekt miał być oryginalnie trylogią filmową. Co by się w niej działo?
Obi-Wan Kenobi to nie tylko jedna z najważniejszych postaci w całej Sadze Gwiezdnych Wojen, ale też ulubieniec fanów, niezależnie od aktora, który się w niego wcielał. Plany na powstanie produkcji opowiadającej o jego przygodach były jeszcze przed wieloma laty. W końcu Disney zdecydował się na stworzenie filmu z tym bohaterem w roli głównej, ale ostatecznie doszło do wyprodukowania serialu, który nie został przyjęty zbyt dobrze ani przez krytyków ani publiczność.
Stuart Beattie, który pracował nad scenariuszem do serialu, zdradził oryginalne plany na historię z Obi-Wanem w roli głównej. Okazuje się, że nie miał to być jeden film, a cała trylogia.
O czym miała być trylogia z Obi-Wanem?
Historia miała się rozpocząć na Tatooine i być znacznie mroczniejsza od tego, co ostatecznie dostaliśmy. Obi-Wan nie obserwowałby Luke'a z oddali, ale wprowadził się do jego wujostwa i wspólnie wychowywał czteroletniego chłopca. Próbowałby go nauczyć ścieżki Mocy, ale sam traciłby z nią kontakt, co doprowadziłoby go do wielkiej frustracji. To miała być historia o zaufaniu samemu sobie i zrozumieniu, że nie jest w stanie zmusić kogoś do połączenia z Mocą. Musi się pogodzić z własną przeszłością i wygrać z jej demonami.
Te pojawiłyby się na Tatooine w postaci komandora Cody'ego znanego z Trylogii Prequeli. Obaj mieliby mieć szalone przygody, w których udział brałby też ikoniczny Sarlacc. Ostatecznie na Tatooine przybyłoby Imperium, co zmusiłoby Obi-Wana do opuszczenia planety. Trafiłby wówczas na stację kosmiczną, na której przebywałby razem z uchodźcami. Ci byliby więzieni przez administratora całego przybytku. Okazałoby się, że oni również są połączeni z Mocą, ale rozumieją ją w inny sposób niż protagonista, ponieważ pochodzą z innych kultur. To otworzyłoby umysł Obi-Wana, który zrozumiałby, że Moc objawia się w różnych postaciach i nie można na nią wpływać.
Doznałby nawet wizji, w której widziałby swoją walkę z tajemniczą postacią na planecie Mustafar. Nie byłby to jednak Anakin ani Vader, a Luke Skywalker, którego grałby odmłodzony cyfrowo Mark Hamill. To miałoby wskazywać, że jeśli nie zmieni on swojego podejścia do nauczania młodzieńca, to ten może zostać pochłonięty przez Ciemną Stronę Mocy. W ostateczności Obi-Wana znalazłby Vader, który trafiłby na stację kosmiczną wraz z Revą znaną z serialu. Obi-Wan i Vader stoczyliby ze sobą pojedynek, który skończyłby się podobnie, co w serialu. Rycerz Jedi ciąłby maskę złoczyńcy i odsłonił jego oko. Próbowałby mu przemówić do rozsądku i przywrócić na Jasną Stronę Mocy, ale to by się nie udało. Wówczas stacja kosmiczna spadłaby na gazowego olbrzyma, a Obi-Wan cudem uszedłby z życiem. Reva zgłosiłaby Vaderowi, że to ona zabiła Jedi, a ten - wściekły, że jego dawny Mistrz nie zmarł z jego ręki - zakończyłby jej życie. Reva umarłaby ze świadomością, że uratowała życie Kenobiemu.
Co sądzicie o takim pomyśle? Podoba się Wam bardziej od tego, co zaprezentował serial?
Gwiezdne Wojny - oto najpotężniejsi Jedi
Źródło: screenrant.com
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1974, kończy 50 lat
ur. 2003, kończy 21 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1937, kończy 87 lat