Wyspa Sachalin: przeczytaj fragment powieści postapo
Przeczytajcie fragment powieści Wyspa Sachalin autorstwa Eduarda Wierkina.
Przeczytajcie fragment powieści Wyspa Sachalin autorstwa Eduarda Wierkina.
Myślałam, że podejdziemy bliżej brzegu, że spuszczą na wodę łódki albo tratwy, ale to się nie stało, nasz drobnicowiec obrócił się burtą do wyspy i prawie od razu wszystko się zaczęło. Pierwsze rzucały się do wody kobiety. Każda miała w dłoniach puste plastikowe butelki; trzymając się ich, kobiety płynęły w kierunku Kappy.
Widząc moje zdziwienie, oficer zaczął wyjaśniać sytuację; co chwila wskazywał palcem i wciąż próbował wcisnąć mi lornetkę, ale znów ogrzał ją ciepłem swojej twarzy, toteż odmawiałam. Wtedy zaczął mi proponować strzelanie z cekaemu i nie mogłam pojąć, czy mówi serio, czy nie, gdyż załoga nagle uzbroiła się w ręczne karabiny maszynowe, a oficer Tatsuo mamrotał, że jeśli zechcę, szybko skoczy do zbrojowni i przyniesie mi karabinek bullpup, doskonałą broń, elegancką, kunsztowną, kaliber jest niewielki, ale kule o uranowych rdzeniach siekają jak gwoździe…
Zrobiło mi się trochę niedobrze. Te kobiety płynęły do nas zbyt gorliwie, zbyt zawzięcie, z jakiegoś powodu było mi od tego niedobrze. Ich ruchy, pełne zwierzęcej siły, wyglądały nieprzyjemnie, było zresztą całkiem możliwe, że mdliło mnie przez bliskość pierwszego oficera, który ciężko oddychał tuż obok i opowiadał.
Obecnie w Cieśninie Tatarskiej pełni służbę około pięćdziesięciu okrętów zapewniających izolację, są to przeważnie kutry i przebudowane sejnery rybackie, które codziennie wyławiają w cieśninie uchodźców z kontynentu. Tych uchodźców jest nadal wielu, choć nie tak jak kiedyś. Większość tych, którzy próbują się uratować, to mężczyźni, kobiet jest znacznie mniej, jeszcze mniej jest dzieci, które, rzecz jasna, od razu wysyłane są do Japonii. Natomiast pozostałych zwozi się na Moneron, na kwarantannę, skąd, w miarę jak wyspa się zapełnia, ale nie częściej niż raz na trzy miesiące, zabierają ich statki płynące do Chołmska.
Z początku ewakuacja z Moneronu przebiegała chaotycznie, ale wkrótce administracja prefektury musiała się wmieszać, ponieważ kobiety na wyspie nie przeżywały, a prefektura była zainteresowana przede wszystkim nimi. Dlatego wprowadzono określone pule i odkąd ewakuacja odbywała się w proporcjach jedna na dziesięć, czyli po to, by ewakuować dziesięciu mężczyzn, należało wziąć na pokład jedną kobietę, przeżywalność kobiet na wyspie wzrosła, jednak trzeba brać je na pokład pierwsze, więc płyną, sama zobacz.
Do pierwszego oficera podszedł nieznajomy członek załogi i zaczęli robić zakłady, kto dopłynie pierwszy, a potem krzyczeli, dopingując swoje faworytki. Starszy oficer Tatsuo wygrał.
Myślę, że do statku podpłynęło co najmniej pięćdziesiąt kobiet; kołysały się na falach i było słychać, jak o stal Kappy stukają plastikowe butelki i głowy. Zrzucili do wody sieć ładunkową i kobiety od razu zaczęły pospiesznie się po niej wspinać, przesadzały reling, po czym ciężko dysząc i plując wodą, leżały jeszcze przez jakiś czas na pokładzie; do każdej z nich podchodził lekarz okrętowy w gumowym skafandrze, przeprowadzał badanie, zaglądał do oczu, ust i uszu, po czym marynarze kopniakami zaganiali szczęściary do ładowni. Niektóre kobiety na tyle osłabły, że nie mogły same wdrapać się na pokład i od razu po tym, jak wznosiły się nad wodę, znów spadały, tracąc siły z każdą próbą. Załogę Kappy bardzo to bawiło, dopingowali uchodźczynie, plując na nie i bluzgając. Kiedy kobiety ostatecznie straciły siły i zaczęły po prostu kołysać się na wodzie, trzymając się lin, podniesiono wszystkie naraz w sieci za pomocą dźwigu i zawiesiwszy je nad lukiem, wysypano do ładowni.
Kappa dała dwa przeciągłe sygnały – to znaczyło, że przyszła kolej mężczyzn i wszyscy zebrani na brzegu od razu zaczęli płynąć w naszą stronę. Zauważyłam, że uchodźcy nie tylko ścigają się, podążając w kierunku naszego statku, ale też po drodze zabijają się wzajemnie, wykorzystując do tego pięści i kamienie. Starszy oficer Tatsuo wyjaśnił, że mężczyzn jest zawsze więcej niż potrzeba, dlatego każdy płynący wie, że jego miejsce może zająć ktoś inny, i stara się przy pierwszej okazji zneutralizować tego „innego”, uwalniając przestrzeń życiową dla siebie.
Mężczyźni dotarli do drobnicowca w krótszym czasie niż kobiety: oparli się o burtę i zaczęli walić w nią pięściami, zgodnie i natarczywie, tak że stojąc na górze, poczułam ich siłę i złość; mimowolnie wyobraziłam sobie, co by było, gdyby wypowiedzieli posłuszeństwo. Karabiny raczej ich nie zatrzymają. Ale coś takiego było oczywiście mało prawdopodobne. I to nawet nie przez karabiny. Uciekinierzy z kontynentu wiedzą, że ten drobnicowiec to ich jedyna szansa, i nie zamierzają jej zmarnować.
Kappa zakołysała się i rozpoczęto załadunek, mężczyźni poruszali się prędko i samodzielnie, wdrapywali się po sieci, podbiegali do lekarza, otwierali usta i wybałuszali oczy, zeskakiwali do ładowni. Do luków natychmiast pospieszyli marynarze, jedni zapalali cuchnące świece dymne do dezynfekcji i rzucali je w dół, a inni, uzbrojeni w łopaty, rozrzucali nad głowami nowo przybyłych biały proszek antyseptyczny. Wszystko odbywało się szybko i składnie, załadunek trwał.
Woda wokół Kappy gotowała się od Chińczyków. Pluskali się przy kadłubie, krzyczeli, zabijali się nawzajem, na sieci wisiały całe ich kiście, wciąż wdrapywali się na pokład, było ich tak dużo, że nie zdążali wskakiwać do ładowni i wkrótce cały pokład wypełnili mokrzy uchodźcy. Patrzyłam na nich. Starszy oficer Tatsuo, widocznie po raz kolejny chcąc zrobić na mnie wrażenie, wyjął rewolwer i zastrzelił kilku Chińczyków, którzy praktycznie dotarli do celu, ale to nie powstrzymało pozostałych, ci wciąż przybywali.
Niespodziewanie syrena drobnicowca kilka razy ostro zawyła, marynarz po mojej prawej uniósł karabin maszynowy i puścił długą serię w powietrze; starszy oficer wyjaśnił, że Kappa wzięła na pokład około trzydziestu ton Chińczyków i więcej już nie przyjmie, gdyż w swoim obecnym stanie drobnicowiec jest obliczony tylko na taką ilość.
Jednak uchodźcy ani myśleli się uspokajać, wciąż włazili po sieci i wtedy marynarze zaczęli strzelać już nie w powietrze.
- 1
- 2 (current)
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat