10 filmów, których nigdy nie zapomnę – Marcin Rączka
Oglądanie filmów to bardzo często sprawa osobista. Jedne z nich pamiętamy lepiej, inne gorzej. Jedne oddziałują na nas bardziej, inne mniej. Oto te, które zapamiętałem najlepiej.
Oglądanie filmów to bardzo często sprawa osobista. Jedne z nich pamiętamy lepiej, inne gorzej. Jedne oddziałują na nas bardziej, inne mniej. Oto te, które zapamiętałem najlepiej.
Każdy z nas ma swoją własną listę filmów, których nigdy nie zapomni. Moja nieco różni się od wcześniej opublikowanych zestawień redakcyjnych kolegów i jest nieco bardziej współczesna (choćby dlatego, że jestem rocznikowo nieco młodszy). Poniższe filmy utkwiły w mojej głowie przez szereg rozmaitych zdarzeń, jakie towarzyszyły ich emisji. Co ciekawe, nie wszystkie z nich obejrzałem w kinie. Większość tytułów swoje premiery miała w okolicach 2000 roku, czyli właśnie wtedy, gdy na poważnie zaczynałem interesować się kinem i filmami.
Oto moja lista filmów, które do dziś pamiętam najlepiej.
Minority Report (2002)
Powód umieszczenia tego filmu w zestawieniu jest dość prozaiczny. Produkcja Stevena Spielberga z Tomem Cruise'em w roli głównej zrobiła na mnie tak pozytywne wrażenie, że postanowiłem w oparciu o nią napisać... prezentację na maturę ustną z polskiego. Wystarczyło jeszcze znaleźć odpowiedni temat (padło na literackie i filmowe wizje przyszłości) i zrobione! Szkoda tylko, że serial stacji telewizji FOX, będący telewizyjną kontynuacją filmu, okazał się tak boleśnie słaby.
The Matrix (1999)
Gdy przypominam sobie moje wczesnoszkolne czasy (czyli podstawówkę), to od razu na myśl przychodzi mi moda na film Matrix. Produkcja Wachowskich bardzo intensywnie zakorzeniła się wtedy w mojej świadomości, a po wizycie w kinie (była to jedna z moich pierwszych wizyt w dużym kinopleksie otwartym w moim mieście kilka miesięcy wcześniej) czułem się oczarowany wizją tego szalonego i pokręconego świata. Pamiętam też, że niesamowicie urzekła mnie wtedy muzyka Dona Davisa i Roba Dougana. Problem w tym, że kolejne części Matrixa były już słabsze i w moim odczuciu tylko wspomniana muzyka trzymała poziom.
U2 3D (2008)
Jedyna nieco bardziej współczesna pozycja w moim zestawieniu. Nawet nie wiem, czy można traktować ją jako pełnoprawny film, choć przecież U2 3D był wyświetlany w kinach. Zapis koncertu Irlandczyków zadziwił moje zmysły, bowiem dzięki technologii 3D Bono nagle był na wyciągnięcie ręki, a utwory zespołu brzmiały w niemal pustej sali kinowej jak na prawdziwym koncercie. Pamiętam, że w zeszłym roku sieć Multikino ponownie organizowała seanse tego koncertu, ale miały one miejsce tylko w jeden konkretny dzień. Oglądając U2 3D, trochę żałowałem, że w kinie oglądanie koncertów w takiej formie jest obecnie rzadkością.
The Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl (2003)
Seria, która towarzyszyła mi od samego początku i gdzieś wpisywała się w schemat kina rozrywkowo-przygodowego, który idealnie pasował na wyjście ze znajomymi do kina. Piratów kojarzę też jako element świętowania mojej osiemnastki, bowiem premiera trzeciej części zbiegła się właśnie z moimi 18. urodzinami.
Christmas Vacation (1989)
Ogromnie bawi mnie kojarzenie w Polsce świąt Bożego Narodzenia z filmami Kevin sam w domu i Kevin sam w Nowym Jorku. W mojej rodzinie było zupełnie inaczej, a najważniejszym filmem okresu świątecznego były perypetie rodziny Griswoldów. Witaj święty mikołaju to dla mnie najlepsza i najbardziej zabawna komedia świąteczna, jaka kiedykolwiek powstała. Jest idealna od pierwszej do ostatniej minuty, z ogromną liczbą cudownych żartów i gagów, na których płaczę ze śmiechu, nawet gdy oglądam ten film 25. raz. Zresztą podobnie jest z innymi filmami o Griswoldach z Chevym Chase'em w obsadzie.
- 1 (current)
- 2
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat