10 filmów, których nigdy nie zapomnę – Katarzyna Koczułap
Każdy z nas ma takie filmy - wyjątkowe, bliskie sercu i niezapomniane. Czasem nawet trudno wytłumaczyć, dlaczego to właśnie TEN film. Cóż, serce nie sługa.
Każdy z nas ma takie filmy - wyjątkowe, bliskie sercu i niezapomniane. Czasem nawet trudno wytłumaczyć, dlaczego to właśnie TEN film. Cóż, serce nie sługa.
Ostatnio mieliście okazję zapoznać się z takimi listami moich kolegów. Ja także je przejrzałam i już wiem, że moja będzie zupełnie inna. Wynika to przede wszystkim z faktu, że jako osobę z rocznika 1992 wiele filmów uznanych za klasyki ze starszych lat mnie ominęło i nie miałam jeszcze okazji nadrobić. Druga sprawa – nadal uważam siebie za debiutantkę w świecie filmowym. Sporo dobrych produkcji jeszcze przede mną. Całe szczęście.
The Reader (2008)
Film, który w moim sercu zajmuje miejsce szczególne. W sumie obecnie miejsce najważniejsze. Do dziś pamiętam te emocje, które we mnie wzbudził podczas pierwszego seansu. Jestem osobą, która rzadko płacze na filmach – owszem, wzruszam się, ale żeby pojawiły się łzy, to naprawdę potrzeba czegoś wyjątkowego. Lektor ma to w sobie, bo widziałam ten film wiele, wiele razy i za każdym razem szlocham jak głupia.
Doskonała Kate Winlset i Ralph Fiennes stworzyli duet doskonały, niezapomniany. Wszystko tu było tak, jak być powinno. Historia uczucia tak silnego, że niemożliwego do spełnienia, dodatkowo skomplikowana okolicznościami. I to pytanie – czego wstydzę się tak bardzo, że byłabym w stanie oddać za to swoją wolność? Każdy ma film swojego życia – to jest mój.
The Shawshank Redemption (1994)
Kolejny film, który oglądałam niezliczoną ilość razy. Jeśli ktoś spytałby mnie o dramat idealny, film, który nie ma wad, który jest doskonały w każdym względzie, to wymieniłabym właśnie ten. Bez wahania. W Skazanych na Shawshank nie ma ani grama fałszu, nie ma w nim nic, co by można było wyciąć. Nie pada ani jedno niepotrzebne słowo, nie ma ani jednej niewłaściwej miny. Oglądając ten film, ma się wrażenie obcowania z filmową doskonałości. Przynajmniej ja mam takie wrażenie.
To jest także film, dzięki któremu pokochałam Morgana Freemana. Niestety ma on teraz problem, by zbliżyć się do tej wielkości, którą zaprezentował w produkcji Darabonta.
Seria Harry Potter (2001-2011)
Nie mogę tu wyróżnić żadnego z ośmiu filmów, ponieważ wcale nie chodzi o to, by wybrać najlepszy. Generalnie w ogóle nie zaliczam tych filmów do grona tych, które oceniam najwyżej, ale to nie ma znaczenia. To filmy, których nie zapomnę nigdy, ponieważ są ekranizacją najważniejszej dla mnie książkowej serii, na której się wychowałam. Nie sądzę, że będzie mi jeszcze dane przeżyć takie emocje, jakie wywoływały we mnie premiery kolejnych części. To oczekiwanie, wejście na salę, pierwsza scena… To znaczy dla mnie tyle, ile dla wielu znaczą Gwiezdne wojny.
Wśród tych ośmiu filmów są lepsze i gorsze, ale stanowią one nierozerwalną całość i wracam do nich wszystkich bardzo regularnie, raz do roku. Oglądam przez kilka dni i wtedy znów mogę być małą dziewczynką, którą właśnie odkryła Harry’ego Pottera. Bezcenne uczucie.
Gladiator (2000)
Ten film jest dla mnie wyjątkowy, ponieważ jest jednym z pierwszych (albo może nawet pierwszym) filmów, które obejrzałam w sposób świadomy. Nie było tak, że przypadkiem w telewizji natknęłam się na jakąś produkcję podczas niedzielnego obiadu. Gladiatora chciałam obejrzeć, czekałam na niego, odliczałam dni do seansu. Oczywiście okazało się, że jest genialny i poruszył mnie do głębi. Od tamtego pierwszego seansu minęło wiele czasu i widziałam go już wielokrotnie. Nadal podoba mi się tak samo bardzo.
Dzięki Gladiatorowi pokochałam ścieżki dźwiękowe, pokochałam muzykę Hansa Zimmera - soundtrack z tego filmu znam na pamięć. Zdradzę Wam też, że Russell Crowe był przez moment moim filmowym zauroczeniem.
Sami swoi (1967)
Każdy ma jakieś filmy, na których został wychowany. Często są to produkcje Disneya lub filmy oglądane ukradkiem za plecami rodziców. Dla mnie takimi jest trylogia o losach Kargula i Pawlaka. Z kolei moim ulubionym z tych trzech tytułów są właśnie Sami swoi. Wracam do nich z radością, ponieważ znakomicie przetrwały próbę czasu i nadal mnie niezmiernie bawią.
To jest ulubiony film mojego taty, z którym oglądałam go za każdym razem, gdy puszczany był w telewizji. Naprawdę za każdym razem, a to oznacza często. Skończyło się na tym, że znam wszystkie dialogi na pamięć i mogę je cytować podczas oglądania na równi z bohaterami. Serio. Możecie mnie kiedyś sprawdzić.
- 1 (current)
- 2
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat