Co się działo na Vienna Comic Con 2018? [RELACJA]
Już po raz trzeci odwiedziliśmy Vienna Comic Con i musimy przyznać, że jest to jedna z tych imprez, na które co roku miło wracamy. Jak było w tym razem? Zapraszamy do przeczytania naszej relacji.
Już po raz trzeci odwiedziliśmy Vienna Comic Con i musimy przyznać, że jest to jedna z tych imprez, na które co roku miło wracamy. Jak było w tym razem? Zapraszamy do przeczytania naszej relacji.
Już po raz trzeci miałem okazję odwiedzić Vienna Comic Con i muszę przyznać, że podoba mi się, jak rozrasta się ta impreza. Oczywiście na wstępie trzeba powiedzieć o tym, że niestety kilka gwiazd w ostatniej chwili odwołało swój przyjazd. Ale nie jest to związane z samą imprezą, tylko tym, że otrzymali angaż w jakichś produkcjach. Tak zazwyczaj się dzieje. Wiem, że wiele osób od razu ma pretensje do organizatorów, że zapowiedzieli gwiazdę, która ostatecznie nie przyjechała, ale tak już jest. Comic Cony na całym świecie są dla gwiazd formą płatnych wakacji. Decydują się na nie, gdy nie mają nic innego do roboty, a chcą zarobić. Dlatego też w przeważającej liczbie na takie imprezy przyjeżdżają mniej znane nazwiska. I tak tym razem fani Erniego Hudsona z Pogromców Duchówczy czy Johna Rossa Bowiego z Teorii Wielkiego Podrywu musieli obejść się smakiem.
Mimo to wiele ciekawych nazwisk przyjechało na imprezę. Fani mieli okazję spotkać się z najdłużej panującym Doktorem WHO, czyli Sylvestrem McCoyem, oraz Andrew Scottem, Eugenem Simonsem (który niedawno odwiedził też Warszawę), Davidem Nykleyem, Stevenem Cardenasem, Seanaem Biggerstaffem, Davidem Morrisseyem i Johnem Noble’em. Oprócz tradycyjnej możliwości zakupu autografu czy zdjęcia, uczestnicy mogli wziąć udział w godzinnym panelu z każdą z gwiazd. Można było się na nich dowiedzieć wielu ciekawostek, np.: co skłoni Morrisseya do ponownego wcielenia się w postać Gubernatora; tego, że Nykle powróci jeszcze do serialu Arrow; czy też jakie postaci we Władcy Pierścieni mogli zagrać Noble i McCoy. Osobiście lubię te spotkania, bo są niepowtarzalną możliwością wysłuchania anegdot z planu bezpośrednio od aktorów. A niektórzy z nich, jak choćby Noble, są świetnymi mówcami.
Ale nie samymi gwiazdami człowiek żyje. I w sumie to nie dla nich ludzie tak tłumnie przybywają na VIECC. Zawsze mnie to dziwi, ale ludzie nieprzebrani w kostiumy są tutaj w mniejszości. To istne austriackie święto dla cosplayerów, a przynajmniej tak się czułem. Uczestnicy tej imprezy wykazali się niezwykłym talentem podczas tworzenia swoich kostiumów. Do tradycyjnych szwadronów Stormtrooperów w tym roku dołączyła horda Orków z World of Warcraft, czy też istna armia Deadpooli. Na mnie największe wrażenie zrobił pan przebrany za Obelixa, który na swoich plecach przez cały czas nosił ogromny menhir. Podczas imprezy odbyły się dwa konkursy dla cosplayerów. Jeden skierowany do dorosłych, a drugi do dzieci. Co moim zdaniem jest świetnym pomysłem, bo najmłodsi nie zawsze mają równe szansę w starciu z dorosłymi.
Wielbiciele Gwiezdnych Wojen mieli okazję zobaczyć kilka pokazów walk na miecze świetlne, a także w niektórych sami mogli wziąć udział. Do tego tradycyjnie była „wioska” Star Wars z różnego rodzaju zabudowaniami z sagi oraz naturalnej wielkości X-Wingiem.
W tym roku dużo ubożej niestety wyglądała strefa artystów. Zdominował ją człowiek legenda, czyli Neal Adams. Facet, który jest kopalnią wiedzy na temat Batmana i pracy w DC Comics. Sprzedawał on także swoje prace czy komiksy z limitowaną wersją okładek. Niestety, ceny na jego stoisku były powalające. Za sam podpis Neal kasował 30 euro. A cena za jakikolwiek szkic zaczynała się od 200 euro. Najdroższa praca, jaką widziałem u niego, kosztowała 4 tys. euro. Oprócz niego swoje stanowiska mieli tacy artyści jak Mark Kistler czy Jim Zub. Bardzo mili ludzie, ale nie cieszyli się wśród zwiedzających dużym zainteresowaniem.
Na stoiskach znajdujących się w dwóch halach można było znaleźć wszystko. Od obłędnie wyglądających amuletów zaczynając, na broni z różnych seriali kończąc. Na mniejszych stoiskach można było zakupić komiksy, figurki, koszulki, bluzy. Największym zainteresowaniem cieszyła się ciężarówka od firmy Hasbro stylizowana na Optimusa Prime. Ceny wszystkich gadżetów były przystępne. Nawet po przeliczeniu euro na złotówki nie wywoływały bólu głowy.
VIECC jest dla mnie jedną z obowiązkowych imprez, którą mam zaznaczoną w kalendarzu, dlatego jestem pewien, że wrócę w przyszłym roku.
Źródło: zdjęcie główne: FABER PHOTOGRAPHY
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat