Czemu „Fringe” nie dostanie 4. sezonu
Odkąd stacja FOX przeniosła emisję "Fringe: Na granicy światów" na piątek, fani produkcji oprócz martwienia się o los bohaterów, zaczęli obawiać się także o przyszłość samego serialu. Nie bez przyczyny zresztą - piątek od dawna uważany jest za "pasmo śmierci" pod względem oglądalności. Jakie serial J.J. Abramsa ma szanse na przeciwstawienie się historii?
Odkąd stacja FOX przeniosła emisję "Fringe: Na granicy światów" na piątek, fani produkcji oprócz martwienia się o los bohaterów, zaczęli obawiać się także o przyszłość samego serialu. Nie bez przyczyny zresztą - piątek od dawna uważany jest za "pasmo śmierci" pod względem oglądalności. Jakie serial J.J. Abramsa ma szanse na przeciwstawienie się historii?
Kiedy 20 listopada ubiegłego roku FOX dokonała korekt w ramówce, krytycy przewidywali czarne scenariusze dotyczące serialu z Anna Torv i Joshuą Jacksonem w roli głównej. Aktorzy zaś cały czas byli dobrej myśli, podobnie jak sami twórcy produkcji. Dostawali oni informacje od samej stacji, że spadek oglądalności jest spodziewany i piątkowe wyniki nie powinny nikogo martwić. Niestety jak się szybko okazało "Fringe" z pewnego hitu stało się tzw. serialem bąbelkowym (czyli takim, którego przyszłość wisi na włosku).
[image-browser playlist="" suggest=""]
Począwszy od roku 2011 liczba oglądających serial znacznie się skurczyła. Od premiery trzeciej serii zniknęło 2 mln widzów, w tym 1 mln od przenosin emisji na piątek. Równie ważny (a może nawet ważniejszy, bo często on jest punktem odniesienia dla reklamodawców) współczynnik widzów w wieku 18-49 lat także poleciał ostro w dół. Standardem były wyniki powyżej 2.0, tymczasem w ostatnich tygodniach "Fringe" uzyskiwało średnio 1.5. Tydzień temu padł najgorszy rezultat w historii emisji całego serialu, kiedy to wyżej wymieniony współczynnik wyniósł 1.3. Wtedy to zamiast tradycyjnej ramówki CBS transmitowało finały ligi NCAA, dosyć popularnych studenckich mistrzostw w koszykówce. Problem w tym, że nawet gdyby serial wrócił do poziomu sprzed miesiąca, wciąż jego przyszłość będzie zagrożona.
Emitowane zwykle godzinę przed "Fringe", reality show "Kitchen Nightmares" osiąga wyniki o kilka dziesiątych lepsze. Jest to o tyle ważne, że koszt wyprodukowania jednego odcinka takiego programu jest nieporównywalnie niższy niż odcinka serialu. Podczas gdy budżet tych pierwszych nie przekracza zwykle 500 tys. dolarów, o tyle koszt pojedynczego epizodu serialu pokroju "Fringe" wynosi nawet 3 miliony dolarów. Dla reklamodawcy rzadko ma znaczenie w trakcie jakiego programu emitowane są jego spoty (chyba, że jest to coś kontrowersyjnego - patrz casus amerykańskiej wersji "Skins"), obojętnie czy jest to reality show czy tradycyjny serial. Oczywiście jeśli stacja zdecyduje się na emisję tego drugiego ma dodatkowe źródła zysku, jak wydanie produkcji na DVD i Blu-ray, czy sprzedanie praw do emisji zagranicznym stacjom. To jednak raczej należy traktować jak odcinanie kuponów od sukcesu - serial przede wszystkim musi notować dobre wyniki na rodzimej antenie, z tego zyski są największe.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Często w Internecie podaje się także liczbę nagrań DVR tzw. amerykańskich nagrywarek i pod tym względem "Fringe" jest w ścisłej czołówce. Niestety ważną rzeczą, z której wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jest fakt, iż nagrania DVR nie mają żadnego znaczenia. Przynajmniej jeśli chodzi o decyzję stacji wobec przyszłości serialu. Jest to jedynie wyznacznik, czy produkcja będzie cieszyć się popularnością na rynku wtórnym, czyli wydań DVD i Blu-ray. O tak abstrakcyjnych kwestiach jak liczba wyświetleń na hulu.com, czy pobrań w ramach sieci torrent nie wypada nawet wspominać. Prawda jest bolesna - liczą się tylko i wyłącznie wyniki na żywo.
Niskie wyniki oglądalności jednak nie zawsze muszą przesądzać sprawę. Ważne jest to, jak produkcja wypada na tle produkcji tej samej stacji. Jeśli ona sama ma problemy z gromadzeniem odpowiednio wysokiej widowni to wina nie leży po stronie serialu. Niestety, i tu "Fringe" nie może liczyć na szczęście. FOX choć może być codziennie liderem (jak często CBS), to jego pozycja jest dość mocna. W rękawie ma kilka asów, które nie zejdą z anteny w ciągu najbliższych lat jak np. "American Idol", "Bones" i "Glee". Zobaczmy zatem jak na dzień dzisiejszy kształtuje się ramówka na sezon 2011/2012 stacji FOX. Do wypełnienia jest 10 godzin od poniedziałku do piątku, czyli do ustalenia codziennie 2-godzinne pasmo (FOX o 22.00 emituje lokalne informacje). W grę nie wchodzą także soboty i niedziele - to czas zarezerwowany na inne programy.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Na obecną chwilę możemy założyć, że na jesień w ramówce znajdą się następujące programy (w nawiasie ilość czasu antenowego):
- "House M.D." (1h)
- "Terra Nova" (1h)
- "Bones" (1h)
- "Glee" (1h)
- "Raising Hope" (30 min.)
- nowy sitcom (30 min.)
- "X Factor" (3h)
- "Alcatraz" (1h)
- "Kitchen Nightmares" bądź nowe reality show z Gordonem Ramsayem (1h)
W ten sposób okazuje się, że zapełnione mamy już całe 10 godzin ramówki, czyli nie pozostaje już miejsca nie tylko na "Fringe", ale żaden inny serial ze stacji FOX. Choć może okazać się w maju, że tak będzie wyglądać ramówka, są też szanse na małe zmiany. Jak na razie Hugh Laurie, gwiazdor "House M.D.", nie podpisał kontraktu na kolejny sezon. Jeśli aktor wyrazi chęć dalszej gry, na pewno nie obędzie się bez sporej podwyżki - czy będzie to jeszcze dla FOX opłacalne?
[image-browser playlist="" suggest=""]
Nie wiadomo także w 100% ile godzin zajmie nowe reality show "X Factor". "American Idol" emitowany jest dwa razy w tygodniu (raz 2h, raz 1h) i biorąc pod uwagę, że "X Factor" może być jego następcą zajmie dokładnie tyle samo miejsca w ramówce. Może jednak FOX zacznie tylko od 2 godzin w tygodniu, okaże się to dopiero w maju.
"Alcatraz", nowa produkcja, jak na razie dostała zamówienie na 12 odcinków. Być może będzie ona jedynie trwała pół sezonu (choć możliwe jest oczywiście dokupienie kolejnych).
Gdyby któraś z wymienionych powyżej trzech sytuacji stała się faktem, w ramówce pojawiłoby się jedno dodatkowe miejsce. Kto by się na nie załapał? Pretendentów jest kilku - poniedziałkowe "Lie to Me" i "The Chicago Code", piątkowe "Fringe" oraz… 5 zupełnie nowych seriali, których piloty zamówiła stacja FOX. Jak widać w samolocie nowej ramówki jest bardzo ciasno i na pewno nie wystarczy dla wszystkich spadochronów.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Mało prawdopodobne jednak jest umieszczenie nowego serialu od razu w "piątkowym paśmie śmierci". Świeża produkcja wyląduje gdzieś od poniedziałku do czwartku, a piątek zostanie miejscem dla weterana - "Lie to Me", "The Chicago Code" i "Fringe". "Lie to Me" jednak notuje raczej najsłabsze rezultaty i jego powrót wydaje się być najmniej pewny. Wszystko może rozegrać się pomiędzy "The Chicago Code" i "Fringe". Ten pierwszy po swojej stronie ma dużo lepsze wyniki oglądalności i jest produkowany przez macierzyste studio 20th Century Fox Television, ten drugi zaś jest serialem sci-fi o bardzo lojalnej widowni, a takie lepiej znoszą emisję w piątki.
FOX ma jednak jeszcze jedno wyjście, z którego już nie raz korzystał - zamiast nowego programu może wyemitować powtórkę "Bones" lub "House M.D". Te seriale już nie raz były powtarzane w piątek i osiągały współczynniki wyniki rzędu 1.0 czy nawet 1.2. Biorąc pod uwagę ostatni rezultat "Fringe" wybór powtórek w piątek zamiast serialu J.J. Abramsa to jak dostawanie darmowych pieniędzy… Po co bowiem inwestować w coś, skoro można uzyskać podobny wynik dużo mniejszym kosztem? Na niekorzyść należy także zaliczyć studio, które produkuje "Fringe". Jest nim Warner Bros., co oznacza, że FOX ponosi dodatkowe koszta trzymając ten serial na antenie. Koszta, których może uniknąć zastępując przygody Dunham i Bishopów nową produkcją.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Jeśli jednak nie FOX, to może jakaś inna stacja kupiłaby "Fringe" i wyemitowała kolejny sezon? Takie sytuacje zdarzają się niestety niesamowicie rzadko. Stacje CBS, ABC i NBC nie mają powodu by chcieć kupować serial, który nie radzi sobie w konkurowaniu z ich własnymi programami. Stacje kablowe stawiają na własne programy, SyFy wydało w zeszłym roku oświadczenie, że nie jest zainteresowane już więcej odkupywaniem produkcji z innych stacji; podobnie zrobiło DirecTV. Jedyną opcją pozostaje w takim wypadku The CW, które de facto należy do Warner Bros., co zwiększa szansę na taki rozwój wypadków. Z drugiej strony jednak a) "Fringe" jest zbyt drogim serialem jak na standardy The CW, b) nijak pasuje do targetu stacji, jakim są kobiety w młodym wieku. Szanse zatem na przejęcie produkcji są zatem bardzo małe - FOX albo koniec.
Przyszłość "Fringe" nie wygląda dobrze. Wydaje się, że stacja FOX nie ma zbyt wielu motywów, by dać szansę ekipie z Vancouver i sfinansować produkcję czwartego sezonu. Nie ma znaczenia poziom jakości jaki serial prezentuje, jak wielu ma fanów na świecie, liczy się tylko liczba tych, którzy oglądają produkcję na żywo w telewizji.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat