EFEKT BAZINGA: Instynkt wychodzenia
Czasami warto wyjść na napisach końcowych, a nawet grubo przed nimi. Bo jak nie wyjdziemy dobrowolnie, to możemy zejść - na zawał.
Czasami warto wyjść na napisach końcowych, a nawet grubo przed nimi. Bo jak nie wyjdziemy dobrowolnie, to możemy zejść - na zawał.
Komentarz: Często wspominam to konkretne wyjście do kina, ale trzeba przyznać, że było ono jednym z najbardziej (bo podwójnie!) traumatycznych. Felieton dedykuję wszystkim tym, którzy mieli mniej szczęścia niż ja.
Kontekst historyczny: Rok 2004, z którego Hollywood powinno wyciągnąć wniosek, że jeśli już chce się robić film katastroficzny, to niech chociaż trzyma się kupy (ale nie, w następnych latach kręcili nadal te swoje "2012" i remake "Dnia w którym zatrzymała się Ziemia"). Były to piękne czasy, kiedy człowiek młody był, jeszcze mało rzeczy w swoim życiu widział. Filmów w szczególności. Nadrabiał więc tę swoją nieobecność na ziemskim padole od czasów braci Lumierre, spędzając w kinie cały dzień przemieszczając się tylko z jednej sali do drugiej. [Skąd człowiek młody miał na to pieniądze – trudno powiedzieć nawet wolnomularzom]
Siedzieliśmy zatem, na ekranie "Pojutrze", stężenie katastrof jak na jeden film jest zastraszające. Wielka fala zalewa Manhattan, ale kwitujemy to ziewaniem. Prawdziwe chwile grozy przeżywam w momencie, kiedy jeden Pan zaczyna palić książki (to, że chciał w ten sposób się ogrzać, wcale go nie usprawiedliwia). Przez resztę czasu zastanawiam się, w co właściwie główny bohater wbił ten czekan na dachu supermarketu (No, bo chyba nie w szkło?). Spoglądam na zegarek. Zostało piętnaście minut filmu, a mnie się zaraz "Punisher" zaczyna w innej sali. Stwierdzam, że i tak wszyscy przetrwają, a wiatr na końcu przeczesze w uczuciem gwieździsty sztandar. Co prawda moja wyobraźnia nie była w stanie opracować odpowiedzi, jak niby miałoby się to stać, w kontekście katastrofy widzianej kątem oka przy ewakuacji (Manhattan skuty lodem, ludzie walczący o życie i tego typu wyzwania).
Po seansach spotykam się z Osobami Trzecimi na checkpoincie. Po krótkiej recenzji "Punishera" i wyjaśnieniu skąd mój nagły apetyt na makaron oraz dlaczego nigdy, ale to przenigdy nie zrobię sobie piercingu.
W. Morgulis: A "Pojutrze"? Jak się skończyło?
Spoiler: (nadciąga)
Osoby Trzecie: Dwa tygodnie później nastąpiła odwilż, wody ustąpiły, amerykańscy emigranci wrócili z Meksyku, wszystko inne wróciło do normy, żyli długo i szczęśliwie.
W. Morgulis: Czyli mogliście wyjść razem ze mną.
Osoby Trzecie: Wiatr przeczesał z uczuciem gwieździsty sztandar. Tak.
Można byłoby napisać, że mam świetnie rozwinięty instynkt opuszczania sali kinowej w odpowiednim momencie, ale sytuacja miała charakter jednorazowy. Tak naprawdę zadziałał wtedy ten pierwotny instynkt samozachowawczy uruchamiający się tylko w ekstremalnych sytuacjach.
W. Morgulis
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1959, kończy 65 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1962, kończy 62 lat