Lata 80. to niewątpliwie okres wielkich zmian na świecie. Nasilająca się Zimna Wojna, a potem chwiejące się w posadach ZSRR, wpłynęły na to, w jakim świecie przyszło nam dziś żyć; zmieniała się też i mentalność ludzi - chociażby w Stanach Zjednoczonych. Po okresie dzieci-kwiatów nastała tak zwana "reaganomika" - do władzy doszedł Ronald Reagan, prezydent z obozu republikanów. Prezentował on zdecydowanie bardziej konserwatywne podejście m.in. do gospodarki czy życia społecznego (nie wspominając o tym, że za hippisami po prostu nie przepadał). Twardo opowiadał się też przeciwko komunizmowi i Związkowi Radzieckiemu, nazywając go swego czasu "Imperium Zła". I właśnie w takiej rzeczywistości przyszło żyć bohaterom sitcomu NBC pt. Family Ties.

Historia serialu kręciła się wokół rodziny Keatonów. Rodzicielami byli w niej Elyse (Meredith Baxter-Birney) oraz Steven (Michael Gross). Poznali i pobrali się w latach 60. Rzecz jasna trafiała do nich w tym czasie myśl hippisowska. Efektem było między innymi wstąpienie do Korpusu Pokoju - organizacji powołanej z inicjatywy J. F. Kennedy'ego, której głównym celem było (i nadal jest) udzielanie pomocy innym krajom. Jednak nie samym pokojem każdy szanujący się hippis żyje, ale też i miłością. W przypadku Keatonów na początku serialu dało to trójkę, a z czasem czwórkę, dzieci. I to właśnie na relacjach z pociechami, a zwłaszcza jedną z nich, opierał się cały zamysł sitcomu.

Tą "pociechą" był najstarszy syn Keatonów, Alex P. Keaton (grany przez Michaela J. Foxa - to "P." dołożył sam aktor, a twórcom produkcji taki koncept bardzo się spodobał). Alex był bardzo oddany panującej myśli konserwatywnej (włącznie z przynależnością do Młodych Republikanów). Tym samym znajdował się w opozycji do liberalnych rodziców - co właśnie wywoływało różne, często komiczne, sytuacje. Podobny "ideologiczny" problem rodzice mieli z drugą w kolejności Mallory (Justine Bateman), która nastawiała się bardziej, by "mieć" niż "być". Dopiero trzecia latorośl, Jennifer (Tina Yothers), poszła ścieżką, którą kroczyli jej rodzice. Czwarte dziecko (z trzeciego sezonu), Andrew, szybko wpadł na orbitę wpływów Alexa. Jednak nie samą polityką człowiek żyje (a nawet nie powinien, gdyż może to być bardzo szkodliwe dla zdrowia). Rodzina Keatonów, zamieszkująca w Columbus w stanie Ohio, przeżywała też to, co normalne rodziny muszą przechodzić: wspólne radości, smutki, miłosne wzloty i upadki. Ot, życie.

Za pomysł na serial (zderzenie kulturowe rodziców i dzieci) odpowiadał Gary David Goldberg. Ponoć miał się inspirować przejściami swoimi i żony. Emisję rozpoczęto 22 września 1982 roku. W założeniach to małżeństwo Keatonów miało być głównymi bohaterami, jednak już podczas pierwszego sezonu okazało się, że to postać wykreowana przez Michaela J. Foxa podbija serca widzów (choć początkowo w tym miejscu widziano Matthew Brodericka, który jednak musiał zrezygnować z powodów rodzinnych). Ponoć jednemu z producentów Fox nie odpowiadał ze względu na swój… wzrost (wątpliwości budziło to, jak tacy serialowi rodzice mogą mieć niskiego syna). Koniec końców, przyszły (i przeszły) Marty McFly został Alexem, czego efektem była wielka popularność, trzy nagrody Emmy, jeden Złoty Glob oraz… żona poznana na planie.

Serial przez większość sezonów notował wysokie wyniki oglądalności. Sam Ronald Reagan miał rzekomo powiedzieć, że jest to jego ulubiony sitcom. Family Ties oprócz nagród dla Foxa zgarnęło też w 1987 dwie Emmy (Outstanding Writing in a Comedy Series, Outstanding Technical Direction) oraz TV Land Awards Fan Favorite w 2011. W trakcie trwania produkcji poważnie rozważano stworzenie dwóch spin-offów (nakręcono nawet piloty, które jednak nie sprzedały się), doszło też do małego crossu z innym serialem Goldberga - Day by Day. Przez plan przewinęły się mniej lub bardziej znane nazwiska. Pojawili się między innymi: Tom Hanks, Courteney Cox, Christina Applegate i David Faustino (którzy potem stworzyli rodzeństwo Kelly i Buda Bundych w Świecie według Bundych, mającym być mocną odpowiedzią na bądź co bądź sympatyczny obraz świata w Family Ties). Ostatecznie, po siedmiu sezonach i ustawicznym przesuwaniu na inne, gorsze pory emisji, serial stracił widownię i został anulowany. Na tę wieść obsada miała podobno zaproponować, by historię rodziny Keatonów zakończyć katastrofą lotniczą, w której wszyscy by zginęli - aby serialu w przyszłości nie przywracać.

Rodzina jest najważniejsza i to niezależnie od posiadanych przez jej członków poglądów. Tak naprawdę liczy się to, jacy jesteśmy dla siebie na co dzień, a najgorsze, co się może stać, to sytuacja, kiedy takie rzeczy, jak polityka, doprowadzają do "wojen" w zaciszu domowym. W naszej rzeczywistości nietrudno sobie coś takiego wyobrazić, tylko to już raczej nie byłby sitcom, ale dramat zakrawający na thriller.

Czy nawet horror.