Ghostwire: Tokyo - wrażenia z gry
Mieszkańcy Tokio zniknęli, a miasto nawiedziły mordercze istoty nadprzyrodzone sprowadzone przez niebezpiecznego okultystę. W takim otoczeniu przychodzi nam się wcielić w postać Akito, zupełnie przypadkowej osoby, która za sprawą KK znalazła się w samym centrum wydarzeń. To właśnie dzięki KK Akito żyje pośród świata wypełnionego duchami.
Mieszkańcy Tokio zniknęli, a miasto nawiedziły mordercze istoty nadprzyrodzone sprowadzone przez niebezpiecznego okultystę. W takim otoczeniu przychodzi nam się wcielić w postać Akito, zupełnie przypadkowej osoby, która za sprawą KK znalazła się w samym centrum wydarzeń. To właśnie dzięki KK Akito żyje pośród świata wypełnionego duchami.
Do premiery gry pozostało jeszcze niespełna dwa tygodnie, ale już teraz możemy pochwalić się pierwszymi wrażeniami z obcowania z produkcją, za którą stoi Shinji Mikami i jego Tango Gameworks. Chociaż grę dostarczyła Bethesda, która została już przejęta przez Microsoft, to Ghostwire: Tokyo jest konsolowym tytułem na wyłączność PlayStation 5. Microsoft uhonorował umowę Bethesdy z Sony w tym zakresie.
Dla wielu z Was nazwisko Mikamiego przy produkcji może oznaczać, że będzie to kolejny horror, jak Resident Evil czy The Evil Within. Tak jednak nie jest. Chociaż są duchy, zjawy, nie brakuje yokai, czyli mistycznych stworzeń-potworów pojawiających się w japońskich tradycjach i kulturach ludowych, to w żaden sposób Ghostwire: Tokyo nie można porównywać do wymienionych wcześniej tytułów. Gra zwyczajnie nie straszy. Co dla pewnych osób będzie zawodem, bo spodziewali się po niej większego dreszczyku.
Nowa gra japońskiego studia jest czymś zupełnie innym. To open world w bardzo dużym stopniu bazujący na mistycyzmie i ludowych wierzeniach Japończyków. To produkcja idealnie wycelowana w tamten rynek i zarazem poszerzająca wiedzę osób z zachodniej kultury o tym wspaniałym i jednocześnie wyjątkowym mistycyzmie, który w większości słabo jest znany europejskiemu człowiekowi. A przynajmniej znacznie słabiej niż mitologia grecka, rzymska czy nawet nordycka.
Gra zabiera nas nie tylko do mistycznych lokacji, ale także do kultowych miejsc we współczesnym Tokio. Zobaczymy między innymi słynne skrzyżowanie Shibuya czy równie znane Tokyo Tower. Trafimy do tokijskiego metra, ale również do surrealistycznych światów, gdzie bytują nadprzyrodzone istoty. Te wycieczki w nieznane są możliwe dzięki umiejętnościom KK, postaci, która uratowała Akito od śmierci i teraz, żyje w jego ciele. Wspólnie starają się rozwiązać kłopoty trapiące Tokio, a przy okazji załatwić swoje prywatne sprawy. Bowiem każdemu z nich przyświeca inny cel.
Zdarza się, że zrządzeniem losu nasi bohaterowie zostają rozdzieleni. Wówczas Akito traci możliwość kontrolowania paranormalnych mocy, które dawał mu KK. Zostaje mu tylko łuk i szybko kończące się strzały. Bohaterowie zawsze znajdą sposób, by znów się pojednać i wspólnie stawić czoła złu.
Z punktu widzenia rozgrywki nasi bohaterowie mają stosunkowo mały wachlarz umiejętności. Oprócz wymienionego już łuku do dyspozycji jest kilka niszczycielskich żywiołów - woda, ogień i wiatr. Dzięki mocy koralików pochowanych tu i ówdzie na mapie możemy zwiększyć siłę rażenia umiejętności, natomiast „amunicję” zwiększamy przy posążkach modlitewnych, które również znajdują się porozrzucane na mapie.
Samą zaś postać levelujemy, wykonując misje fabularne i poboczne oraz eliminując wrogów. Jednak najłatwiej - lecz niekoniecznie najszybciej - zwiększyć poziom swojej postaci poprzez ratowanie dusz mieszkańców miasta, które tajemniczy Hannya chce wykorzystać do swojego niecnego planu.
Produkcja jest na konsolową wyłączność PlayStation 5, zatem oferuje wsparcie dla unikatowych funkcji kontrolera DualSense. Z graficznego punktu widzenia nie widać tutaj tej wyłączności. Ghostwire: Tokyo wygląda jedynie prawidłowo, bez efektu wow. No nie zmienia faktu, że tytuł nadrabia folklorem i klimatem, który spodoba się nie tylko fanom twórczości Mikamiego, ale również pasjonatom japońskiej kultury, którą gra jest przesiąknięta do szpiku kości.
Publikując pierwsze wrażenia z gry, na liczniku mam już ponad 15 godzin - i jak się dowiadywałem, to fabularnie jestem jeszcze w pierwszej połowie gry. Nie oznacza to, że nie da się jej skończyć w tym czasie. Jest to jednak dowód na to, ze gra potrafi wciągnąć tak, że gracz nie myśli tylko o odbębnieniu fabuły, tylko łaknie poznania japońskich pradawnych mitów. Tak jest w moim przypadku.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat