Jak stworzyłem Tsubasę. Fragment książki Yoichiego Takahashiego
17 czerwca, nakładem wydawnictwa Open Beta, ukaże się książka przedstawiająca genezę jednego z największych bohaterów anime lat 90. – przynajmniej w Polsce. Chodzi o ambitnego japońskiego piłkarza, Tsubasę Ōzorę. Zanim książka trafi do sprzedaży, mamy dla was obszerny fragment.
17 czerwca, nakładem wydawnictwa Open Beta, ukaże się książka przedstawiająca genezę jednego z największych bohaterów anime lat 90. – przynajmniej w Polsce. Chodzi o ambitnego japońskiego piłkarza, Tsubasę Ōzorę. Zanim książka trafi do sprzedaży, mamy dla was obszerny fragment.

Na szczęście szybko udało się stworzyć główne podstawy Kapitana Tsubasy. Narysowana na początku rywalizacja między Nankatsu i Shūtetsu stała się esencją całej serii na kolejne prawie czterdzieści lat.
Tsubasa i Wakabayashi od razu dostrzegli swoje umiejętności i obaj równie mocno nie chcieli przegrać. Choć natychmiast stali się rywalami, to początkowo pomiędzy Nankatsu a Shūtetsu była ogromna różnica poziomów. Przed przyjściem Tsubasy drużyna Nankatsu została zmiażdżona przez Shūtetsu niewiarygodnym wynikiem 30 do 0. Wakabayashi, już będąc w piątej klasie podstawówki, zdobył mistrzostwo w turnieju krajowym, a Shūtetsu stało się silnym klubem o ugruntowanej pozycji.
Zawodnicy Nankatsu byli zaś po prostu zwykłymi cieniasami. Dopiero po dołączeniu do zespołu obdarzonego niezwykłym talentem piłkarskim Tsubasy oraz zatrudnieniu w charakterze trenera byłego reprezentanta Brazylii Roberto wszystko się diametralnie zmieniło. Raz w roku szkoły Nankatsu i Shūtetsu mierzyły się w rozmaitych dyscyplinach sportowych, ale tym razem przed meczem piłkarskim zawodnicy Nankatsu byli zdeterminowani, żeby stawić czoła mistrzom kraju.
Słabszy zespół zdobywa się więc na odwagę i walczy z mocniejszym rywalem. To był właśnie temat mojej pierwszej, jeszcze licealnej mangi Yūjō no Eleven, która otrzymała wyróżnienie w konkursie nowicjuszy w „ShōnenJump”. Tak jak wcześniej pisałem, w dzieciństwie, zupełnie jak mój ojciec, nie kibicowałem tym najsilniejszym sportowcom. Wolałem bowiem trzymać kciuki za słabszych, którzy odważnie stawiali czoła tym lepszym.
To, że wygrywa najsilniejszy zawodnik czy drużyna, jest w zasadzie oczywiste, więc z punktu widzenia mangaki trudno zrobić z tego ciekawą opowieść. Ale przecież od zawsze za serce chwytały te historie, w których wbrew przewidywaniom ten słabszy potrafi pokonać silniejszego. W Starym Testamencie zawarta jest przypowieść o walce Dawida z Goliatem. To historia o pasterzu Dawidzie, który pokonuje potężnego olbrzyma Goliata kamieniem wystrzelonym z procy. Na Zachodzie, gdy słabszy zawodnik pokonuje mocniejszego, często przywołuje się historię właśnie tej dwójki. Także w świecie piłki nożnej, gdy duży klub zaliczy potknięcie i przegra z jakąś lokalną drużyną, to w artykułach na ten temat często przywołuje się właśnie historię Dawida i Goliata.
Przed rokiem Nankatsu, któremu Shūtetsu wbiło trzydzieści goli, było Dawidem. Każdy sądzi zatem, że taka drużyna nie ma szans na zwycięstwo, ale, podobnie jak w przypadku biblijnej inspiracji, sami zawodnicy wierzą w szansę powodzenia. Tak jak pisałem wcześniej, w momencie rozpoczęcia publikacji Kapitana Tsubasy japońska drużyna narodowa jeszcze ani razu nie wystąpiła na mistrzostwach świata. Z istnienia mundialu zdawała sobie sprawę tylko mała grupka fanów tej dyscypliny. Gdy zatem występ na światowych arenach był tylko marzeniem, uczeń podstawówki Tsubasa wyznacza sobie potężny cel: zwycięstwo w mistrzostwach świata.
Myślę, że ta maleńka szkoła podstawowa, jaką było Nankatsu, rywalizująca z potężnym Shūtetsu, mogła wykreować pewne oczekiwania wobec ówczesnego futbolu japońskiego, a także wobec japońskich dzieci grających w piłkę nożną. Chciałem jednak, aby nowi czytelnicy komiksu czy widzowie anime mogli cieszyć się głównie występami Tsubasy i Wakabayashiego, więc starałem się nie podawać tutaj wyników tych pojedynków. Mogę natomiast powiedzieć, że kluczowym motywem Kapitana Tsubasy wielkie serce do gry samego Tsubasy oraz całej drużyny Nankatsu.
Jeśli chodzi więc o motywy, chciałbym również wspomnieć o wielu rywalizacjach przedstawionych w KapitanieTsubasie, poza konfliktem między Tsubasą i Wakabayashim i pierwszą walką podstawówek Nankatsu i Shūtetsu. Po tych gorących starciach pojawia się kolejny istotny bohater, Kojirō Hyūga. Cytując Misakiego, który niegdyś grał w tym samym klubie co Kojirō – Meiwa FC – „Jeśli Tsubasa jest miękkim napastnikiem, to Kojirō jest tym twardym”. Podczas gdy gra Tsubasy charakteryzuje się sprytem, świetną techniką i pomysłowością, Hyūga wyróżnia się silnym dryblingiem i potężnym strzałem. Obaj będą musieli wkrótce się zaakceptować. Rozpoczęta w podstawówce rywalizacja między Tsubasą a Hyūgą będzie jeszcze trwać dość długo.
Kojirō jest nie tylko potężnym oponentem dla Tsubasy, ale także stoi na drodze bramkarza Wakabayashiego. Przede wszystkim już pochodzenie Wakabayashiego i Hyūgi jest kompletnie różne. Wakabayashi urodził się w bogatej rodzinie i mieszka w okazałej rezydencji, dom zaś Hyūgi był biedny, więc żeby pomóc w utrzymaniu wielkiej rodziny, ten już od podstawówki ciężko pracował dorywczo. Wakabayashi od małego miał osobistego trenera bramkarzy, a Hyūga często nie mógł nawet brać udziału w treningach, bo musiał pomagać rodzinie. Choć pochodzą z całkowicie różnych środowisk, walczą ze sobą jako równorzędni rywale.
Stworzyłem w Kapitanie Tsubasie wiele takich iskrzących relacji, jak Tsubasa i Wakabayashi, Tsubasa i Hyūga czy Wakabayashi i Hyūga. Rywal bowiem to postać, która wywołuje w nas myśli typu: „Na pewno nie chcę z nim przegrać”. Można powiedzieć, że jest to szczyt, który należy pokonać, aby wygrać. Dlatego też najpierw w ramach rywalizacji Nankatsu i Shūtetsu pokazałem chłopców, którzy „na pewno nie chcą przegrać”, a przed sobą miałem też szczyt oraz silną chęć jego pokonania, aby realne działania przełożyły się na mój rozwój. Obrazując wiele takich rywalizacji, chciałem, aby zarówno zawodnicy występujący w Kapitanie Tsubasie, jak i czytelnicy odnajdywali się w tym i rozwijali wraz z bohaterami.

Od rywala do kolegi z drużyny
Jedną z ciekawszych cech futbolu jest to, że rywal nie zawsze jest tylko naszym przeciwnikiem. Łatwo to przedstawić na przykładzie narodowej reprezentacji Japonii. Na co dzień zawodnicy ci, ostro walczący o zwycięstwo w różnych klubach, po wybraniu do reprezentacji stają się kolegami z drużyny. Nawet jeśli w naszej głowie są oni nadal naszymi rywalami, to w tych okolicznościach muszą zgodnie walczyć ramię w ramię. Wytwarzająca się w tym momencie nowa „reakcja chemiczna” jeszcze bardziej podkreśla urok futbolu.
Czy jesteśmy rywalami, czy kolegami z drużyny, cel jest zawsze ten sam – jest nim zwycięstwo. Nawet jeśli zmienia się kolor naszego uniformu, dążymy do zwycięstwa i, można powiedzieć, dzielimy ducha walki. To relacja, w której jesteśmy jednocześnie rywalami i towarzyszami. Nierzadko widzimy, że po meczach klubowych czy reprezentacyjnych zawodnicy gratulują sobie nawzajem. Myślę, że rywale darzą się sporym szacunkiem, ponieważ dzielą podobną ambicję do wygrywania i na co dzień ciężko pracują, aby ten cel osiągnąć.
Także w pojedynku Nankatsu i Shūtetsu można wyczuć momenty, kiedy podczas rywalizacji wykazują podobne zacięcie i ducha walki. Prywatna szkoła Shūtetsu posiada wielkie boisko z trybunami pełnymi kibiców. Roberto Hongō, były reprezentant Brazylii, będący trenerem Nankatsu, zaczął więc mecz od inspirujących zawołań: „Im więcej ludzi, tym ciekawiej się gra, co nie?”, „Tsubasa! Na mistrzostwach świata tłum jest o wiele większy!”. I choć Nankatsu z góry stawiano na przegranej pozycji, to jednak dzięki obecności Tsubasy podjęli tę walkę.
W meczu przewagę miała raz jedna, raz druga strona, więc brak jednoznacznego zwycięstwa nie byłby zaskoczeniem. Innymi słowy, jesteśmy w sytuacji, w której możemy przegrać, ale stopniowo na twarzach Tsubasy i Wakabayashiego pojawia się coraz więcej uśmiechu. Szalenie cieszą się walką z przeciwnikiem, który ma dokładnie ten sam cel: odniesienie zwycięstwa. Gdy to rysowałem, sam byłem tym niezwykle podekscytowany.
Wcześniej byłem ograniczony regułami konkursu nowicjuszy i mogłem narysować historię tylko na trzydzieści jeden stron, ale teraz, po zażegnaniu niebezpieczeństwa zakończenia serii po dziesiątym odcinku dzięki pomysłowej scenie z przewrotką w odcinku czwartym, mogłem bez większego ciśnienia na spokojnie rozrysować grę ambitnych chłopców: Tsubasy, Wakabayashiego i reszty ferajny.
Jeśli mówimy o zmianie z rywala w kolegę z drużyny, to Tsubasa i Wakabayashi niemal od początku byli partnerami z tej samej drużyny. Tak jak gracze przynależący do różnych klubów walczą razem dla reprezentacji narodowej Japonii, tak po pierwszej scenie rywalizacji zdecydowałem, że będą grać też w tym samym klubie.
W mieście Nankatsu w prefekturze Shizuoka, gdzie obaj mieszkają, powstał klub Nankatsu SC, do którego trafiająTsubasa i Wakabayashi. W ogólnokrajowym turnieju przeciwko Nankatsu SC staje Meiwa FC. Klub z Saitamy z Hyūgąna czele, krzyczącym do Tsubasy: „Nasz futbol i wasza zabawa w piłkę to zupełnie co innego!”, stanie się największym rywalem Nankatsu SC.



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1954, kończy 71 lat
ur. 1977, kończy 48 lat
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1986, kończy 39 lat

