foto. materiały prasowe
Na szczęście szybko udało się stworzyć główne podstawy Kapitana Tsubasy. Narysowana na początku rywalizacja między Nankatsu i Shūtetsu stała się esencją całej serii na kolejne prawie czterdzieści lat.
Tsubasa i Wakabayashi od razu dostrzegli swoje umiejętności i obaj równie mocno nie chcieli przegrać. Choć natychmiast stali się rywalami, to początkowo pomiędzy Nankatsu a Shūtetsu była ogromna różnica poziomów. Przed przyjściem Tsubasy drużyna Nankatsu została zmiażdżona przez Shūtetsu niewiarygodnym wynikiem 30 do 0. Wakabayashi, już będąc w piątej klasie podstawówki, zdobył mistrzostwo w turnieju krajowym, a Shūtetsu stało się silnym klubem o ugruntowanej pozycji.
Zawodnicy Nankatsu byli zaś po prostu zwykłymi cieniasami. Dopiero po dołączeniu do zespołu obdarzonego niezwykłym talentem piłkarskim Tsubasy oraz zatrudnieniu w charakterze trenera byłego reprezentanta Brazylii Roberto wszystko się diametralnie zmieniło. Raz w roku szkoły Nankatsu i Shūtetsu mierzyły się w rozmaitych dyscyplinach sportowych, ale tym razem przed meczem piłkarskim zawodnicy Nankatsu byli zdeterminowani, żeby stawić czoła mistrzom kraju.
Słabszy zespół zdobywa się więc na odwagę i walczy z mocniejszym rywalem. To był właśnie temat mojej pierwszej, jeszcze licealnej mangi Yūjō no Eleven, która otrzymała wyróżnienie w konkursie nowicjuszy w „ShōnenJump”. Tak jak wcześniej pisałem, w dzieciństwie, zupełnie jak mój ojciec, nie kibicowałem tym najsilniejszym sportowcom. Wolałem bowiem trzymać kciuki za słabszych, którzy odważnie stawiali czoła tym lepszym.
To, że wygrywa najsilniejszy zawodnik czy drużyna, jest w zasadzie oczywiste, więc z punktu widzenia mangaki trudno zrobić z tego ciekawą opowieść. Ale przecież od zawsze za serce chwytały te historie, w których wbrew przewidywaniom ten słabszy potrafi pokonać silniejszego. W Starym Testamencie zawarta jest przypowieść o walce Dawida z Goliatem. To historia o pasterzu Dawidzie, który pokonuje potężnego olbrzyma Goliata kamieniem wystrzelonym z procy. Na Zachodzie, gdy słabszy zawodnik pokonuje mocniejszego, często przywołuje się historię właśnie tej dwójki. Także w świecie piłki nożnej, gdy duży klub zaliczy potknięcie i przegra z jakąś lokalną drużyną, to w artykułach na ten temat często przywołuje się właśnie historię Dawida i Goliata.
Przed rokiem Nankatsu, któremu Shūtetsu wbiło trzydzieści goli, było Dawidem. Każdy sądzi zatem, że taka drużyna nie ma szans na zwycięstwo, ale, podobnie jak w przypadku biblijnej inspiracji, sami zawodnicy wierzą w szansę powodzenia. Tak jak pisałem wcześniej, w momencie rozpoczęcia publikacji Kapitana Tsubasy japońska drużyna narodowa jeszcze ani razu nie wystąpiła na mistrzostwach świata. Z istnienia mundialu zdawała sobie sprawę tylko mała grupka fanów tej dyscypliny. Gdy zatem występ na światowych arenach był tylko marzeniem, uczeń podstawówki Tsubasa wyznacza sobie potężny cel: zwycięstwo w mistrzostwach świata.
Myślę, że ta maleńka szkoła podstawowa, jaką było Nankatsu, rywalizująca z potężnym Shūtetsu, mogła wykreować pewne oczekiwania wobec ówczesnego futbolu japońskiego, a także wobec japońskich dzieci grających w piłkę nożną. Chciałem jednak, aby nowi czytelnicy komiksu czy widzowie anime mogli cieszyć się głównie występami Tsubasy i Wakabayashiego, więc starałem się nie podawać tutaj wyników tych pojedynków. Mogę natomiast powiedzieć, że kluczowym motywem Kapitana Tsubasy wielkie serce do gry samego Tsubasy oraz całej drużyny Nankatsu.
Jeśli chodzi więc o motywy, chciałbym również wspomnieć o wielu rywalizacjach przedstawionych w KapitanieTsubasie, poza konfliktem między Tsubasą i Wakabayashim i pierwszą walką podstawówek Nankatsu i Shūtetsu. Po tych gorących starciach pojawia się kolejny istotny bohater, Kojirō Hyūga. Cytując Misakiego, który niegdyś grał w tym samym klubie co Kojirō – Meiwa FC – „Jeśli Tsubasa jest miękkim napastnikiem, to Kojirō jest tym twardym”. Podczas gdy gra Tsubasy charakteryzuje się sprytem, świetną techniką i pomysłowością, Hyūga wyróżnia się silnym dryblingiem i potężnym strzałem. Obaj będą musieli wkrótce się zaakceptować. Rozpoczęta w podstawówce rywalizacja między Tsubasą a Hyūgą będzie jeszcze trwać dość długo.
Kojirō jest nie tylko potężnym oponentem dla Tsubasy, ale także stoi na drodze bramkarza Wakabayashiego. Przede wszystkim już pochodzenie Wakabayashiego i Hyūgi jest kompletnie różne. Wakabayashi urodził się w bogatej rodzinie i mieszka w okazałej rezydencji, dom zaś Hyūgi był biedny, więc żeby pomóc w utrzymaniu wielkiej rodziny, ten już od podstawówki ciężko pracował dorywczo. Wakabayashi od małego miał osobistego trenera bramkarzy, a Hyūga często nie mógł nawet brać udziału w treningach, bo musiał pomagać rodzinie. Choć pochodzą z całkowicie różnych środowisk, walczą ze sobą jako równorzędni rywale.
Stworzyłem w Kapitanie Tsubasie wiele takich iskrzących relacji, jak Tsubasa i Wakabayashi, Tsubasa i Hyūga czy Wakabayashi i Hyūga. Rywal bowiem to postać, która wywołuje w nas myśli typu: „Na pewno nie chcę z nim przegrać”. Można powiedzieć, że jest to szczyt, który należy pokonać, aby wygrać. Dlatego też najpierw w ramach rywalizacji Nankatsu i Shūtetsu pokazałem chłopców, którzy „na pewno nie chcą przegrać”, a przed sobą miałem też szczyt oraz silną chęć jego pokonania, aby realne działania przełożyły się na mój rozwój. Obrazując wiele takich rywalizacji, chciałem, aby zarówno zawodnicy występujący w Kapitanie Tsubasie, jak i czytelnicy odnajdywali się w tym i rozwijali wraz z bohaterami.
foto. materiały prasoweOd rywala do kolegi z drużyny
Jedną z ciekawszych cech futbolu jest to, że rywal nie zawsze jest tylko naszym przeciwnikiem. Łatwo to przedstawić na przykładzie narodowej reprezentacji Japonii. Na co dzień zawodnicy ci, ostro walczący o zwycięstwo w różnych klubach, po wybraniu do reprezentacji stają się kolegami z drużyny. Nawet jeśli w naszej głowie są oni nadal naszymi rywalami, to w tych okolicznościach muszą zgodnie walczyć ramię w ramię. Wytwarzająca się w tym momencie nowa „reakcja chemiczna” jeszcze bardziej podkreśla urok futbolu.
Czy jesteśmy rywalami, czy kolegami z drużyny, cel jest zawsze ten sam – jest nim zwycięstwo. Nawet jeśli zmienia się kolor naszego uniformu, dążymy do zwycięstwa i, można powiedzieć, dzielimy ducha walki. To relacja, w której jesteśmy jednocześnie rywalami i towarzyszami. Nierzadko widzimy, że po meczach klubowych czy reprezentacyjnych zawodnicy gratulują sobie nawzajem. Myślę, że rywale darzą się sporym szacunkiem, ponieważ dzielą podobną ambicję do wygrywania i na co dzień ciężko pracują, aby ten cel osiągnąć.
Także w pojedynku Nankatsu i Shūtetsu można wyczuć momenty, kiedy podczas rywalizacji wykazują podobne zacięcie i ducha walki. Prywatna szkoła Shūtetsu posiada wielkie boisko z trybunami pełnymi kibiców. Roberto Hongō, były reprezentant Brazylii, będący trenerem Nankatsu, zaczął więc mecz od inspirujących zawołań: „Im więcej ludzi, tym ciekawiej się gra, co nie?”, „Tsubasa! Na mistrzostwach świata tłum jest o wiele większy!”. I choć Nankatsu z góry stawiano na przegranej pozycji, to jednak dzięki obecności Tsubasy podjęli tę walkę.
W meczu przewagę miała raz jedna, raz druga strona, więc brak jednoznacznego zwycięstwa nie byłby zaskoczeniem. Innymi słowy, jesteśmy w sytuacji, w której możemy przegrać, ale stopniowo na twarzach Tsubasy i Wakabayashiego pojawia się coraz więcej uśmiechu. Szalenie cieszą się walką z przeciwnikiem, który ma dokładnie ten sam cel: odniesienie zwycięstwa. Gdy to rysowałem, sam byłem tym niezwykle podekscytowany.
Wcześniej byłem ograniczony regułami konkursu nowicjuszy i mogłem narysować historię tylko na trzydzieści jeden stron, ale teraz, po zażegnaniu niebezpieczeństwa zakończenia serii po dziesiątym odcinku dzięki pomysłowej scenie z przewrotką w odcinku czwartym, mogłem bez większego ciśnienia na spokojnie rozrysować grę ambitnych chłopców: Tsubasy, Wakabayashiego i reszty ferajny.
Jeśli mówimy o zmianie z rywala w kolegę z drużyny, to Tsubasa i Wakabayashi niemal od początku byli partnerami z tej samej drużyny. Tak jak gracze przynależący do różnych klubów walczą razem dla reprezentacji narodowej Japonii, tak po pierwszej scenie rywalizacji zdecydowałem, że będą grać też w tym samym klubie.
W mieście Nankatsu w prefekturze Shizuoka, gdzie obaj mieszkają, powstał klub Nankatsu SC, do którego trafiająTsubasa i Wakabayashi. W ogólnokrajowym turnieju przeciwko Nankatsu SC staje Meiwa FC. Klub z Saitamy z Hyūgąna czele, krzyczącym do Tsubasy: „Nasz futbol i wasza zabawa w piłkę to zupełnie co innego!”, stanie się największym rywalem Nankatsu SC.