Najbardziej niedocenione filmy XXI wieku
Każdy z nas zna takie filmy, które nie są odpowiednio wyróżnione lub znane szerokiej publice. Oto najbardziej niedocenione filmy XXI wieku według nas.
Każdy z nas zna takie filmy, które nie są odpowiednio wyróżnione lub znane szerokiej publice. Oto najbardziej niedocenione filmy XXI wieku według nas.
The Raid
Raid znany był na długo przed swoją premierą, głównie dzięki materiałom promującym film, które przedstawiały bezkompromisową, bardzo brutalną rozwałkę, lecz stworzoną z pomysłem i świetnie rozplanowaną. Opowieść o indonezyjskim oddziale specjalnym mistrzowsko władającym sztukami walki, który musi przejść kolejne piętra wieżowca, pokonując na każdym poziomie zastępy przeciwników, zachwyca choreografią walk, a w zasadzie wyjątkowym i niespotykanym podejściem do jej kręcenia. Pomysły w ukazywaniu scen walki, pościgów i innych scen mają niesamowicie wysoki poziom "czynnika wow", zwłaszcza że to wszystko opiera się na umiejętnościach wojowników. Niezbyt rozbudowana kampania marketingowa oraz ograniczona dystrybucja spowodowały, że film zebrał niecałe 10 mln dolarów, choć i tak zarobił przy budżecie ledwie przekraczającym milion dolarów. Podobne problemy miał sequel, który - znacznie droższy - również nie stał się kinowym hitem i bardzo szybko zniknął z dużych ekranów. Seria zdobywa jednak coraz szerszą publikę, a w niektórych kręgach jest uznawana za wręcz kultową, zaś sami krytycy uznali obie części za najlepsze filmy akcji.
Steve Jobs
Najlepsze dzieło Danny’ego Boyle’a, jedna z najlepszych ról Michaela Fassbendera i wyjątkowa ścieżka dźwiękowa Daniela Pembertona, będąca melanżem elektroniki, opery i rockowych hitów lat 60. Film potraktowany został okrutnie podczas Oscarów, nie dostając nominacji za genialny scenariusz Aarona Sorkina, wspomniany score Pembertona i wyróżnienia w głównej kategorii. Steve Jobs przepadł kompletnie w box office, z pewnością z powodu niedawnej premiery innego filmu o założycielu Apple’a. Obraz Boyle’a stoi jednak kilka klas wyżej, a twórcy mieli wyjątkowy pomysł na ogranie znanej już historii, prezentując bohaterów jedynie za kulisami kluczowych momentów w historii firmy. To tylko miejsce za sceną, ale Boyle i spółka tworzą z niej prawdziwe środowisko, w którym postacie funkcjonują – to tam rozprawia się o miłości, sensie, nadziei. To tam bohaterowie kłócą się, godzą, rozstają i odkrywają najgłębiej skrywane prawdy o samych sobie. Wyjątkowa rzecz i z pewnością jeden z najlepszych filmów 2015 roku.
Scott Pilgrim vs. the World
Ekranizacja chwalonego i nagradzanego komiksu Bryana O’Malleya, który miał być murowanym sukcesem! Zatrudniono jednego z zabawniejszych reżyserów, jakim jest Edgar Wright, a główne postacie zagrać miała gwiazdorska obsada. Fani jednak nie dopisali i Scott Pilgrim kontra świat okazał się finansową wpadką, a przecież to obraz wizjonerski, geekowy, piekielnie zabawny i wyjątkowo zagrany. Scott Pilgrim, 22-latek mieszkający w Toronto, chce związać się z nową dziewczyną w mieście, czyli Ramoną. Żeby tego dokonać… musi pokonać jej siedmiu byłych partnerów. Całość zrealizowana jest w konwencji gry komputerowej, w filmie wykorzystane są słynne motywy z gier (zarówno wizualne, jak i dźwiękowe). Na szczęście fani zrehabilitowali się, gdy film pojawił się już na rynku domowym. Dzieło zdążyło stać się kultowym, lecz tylko w bardzo wąskich kręgach, choć być może za kilka lat stanie się lepiej znanym filmem, szczególnie że obsada jest doprawdy znakomita – Brie Larson, Chris Evans, Brandon Routh, Jason Schwartzman i fantastyczny Michael Cera w roli głównej.
Edge of Tomorrow
Film Douga Limana jest niezwykle widowiskowy, lecz nie efekciarski. Wizja świata, w której ostatni bastion ludzkości musi stawić czoła niezliczonej armii kosmitów, jest fascynująca, choć jeszcze ciekawsza wydaje się sytuacja, w której znajduje się główny bohater grany przez Toma Cruise’a. Bill Cage znajduje się w środku bitwy i poprzez zbieg okoliczności zdobywa możliwość cofania się w czasie za każdym razem, gdy zostanie zabity. Zdobywając możliwość przewidzenia nadchodzących wydarzeń, staje się żołnierzem, który ma zmienić losy ludzkości. Pomaga mu w tym bohaterka wojenna, Rita. Film nie zarobił w kinach tyle, ile się spodziewano, jednak dość dobrze poradził sobie na rynku VOD i DVD. Nie jest jednak wymieniany jednym tchem z innymi kultowymi dziełami science fiction, choć według wielu film Limana zdecydowanie na to zasługuje. Niedawno dowiedzieliśmy się, że powstanie wyczekiwany sequel.
Man of Steel
Według niektórych Człowiek ze stali ma tyle samo zalet, co grzechów. Wydaje się jednak, że jedyną słabą stroną jest David Goyer, którego scenariusz rzeczywiście miejscami woła o pomstę do nieba. Tym niemniej historia wymyślona przez Christophera Nolana i Goyera jest niezwykle interesująca i wnosi coś świeżego oraz ciekawego do mitologii Supermana. W połączeniu z wizjonerstwem Snydera, którego niepodrabialny styl stał się jego znakiem rozpoznawczym, film jest widowiskowy, emocjonujący i wyróżnia się na tle innych produkcji superbohaterskich. To także ostatnia pieśń Hansa Zimmera w kinie o amerykańskich herosach, bowiem później kompozytor nie był w stanie się nawet zbliżyć do poziomu tej ścieżki dźwiękowej. Zimmerowi zresztą udało się na nowo stworzyć motyw najpotężniejszego i najbardziej znanego z superbohaterów, co niestety nieudolnie powtórzył w Batman v Superman. Snyder w Człowieku ze stali opowiedział świetny origin oklepanej już tysiąckrotnie historii, przedstawił ciekawego wroga (w tej roli świetny Michael Shannon) i na nowo rozbudził w widzach zachwyt nad postacią Supermana.
Dogville
Lars von Trier każdym filmem szokuje i właśnie tego widzowie od niego oczekują, dlatego też jego najbardziej znane obrazy to Antychryst czy Nimfomanka, o których mówiło się i pisało sporo, szczególnie że ich premiery wiążą się ze sporymi kontrowersjami. Dlatego też kameralny, ale i jego najbardziej eksperymentalny film, Dogville, jest jednym z tych mniej znanych. Dzieło zrealizowane jest przy szczątkach scenografii, z liniami wyrysowanymi na podłodze, które wyznaczają kolejne domy w tytułowym miasteczku. To właśnie w nim zjawia się Grace, która ucieka przed gangsterami i chce ukryć się wśród małomiasteczkowej społeczności. By wkupić się w jej łaski, musi każdemu z mieszkańców pomagać. Z czasem jednak piękna dziewczyna staje się ofiarą opresji z każdej strony, a obecność kogoś obcego wzbudza w mieszkańcach ukryte demony. Długi, trudny, świetnie zagrany (szczególnie przez Nicole Kidman), jest jedną z najbardziej klimatycznych i fascynujących interpretacji motywu apokalipsy, którą przedstawia nam św. Lars von Trier.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat