Podsłuchane w redakcji – filmy w 2011, cz. 2
Rok 2011 dobiegł końca - przyjrzyjmy się zatem, jakie oferował nam filmy. Dowiedz się, czy przegapiłeś coś wartego uwagi, czytając, co na temat ubiegłorocznych produkcji mówią redaktorzy Hatak.pl.
Rok 2011 dobiegł końca - przyjrzyjmy się zatem, jakie oferował nam filmy. Dowiedz się, czy przegapiłeś coś wartego uwagi, czytając, co na temat ubiegłorocznych produkcji mówią redaktorzy Hatak.pl.
[image-browser playlist="606013" suggest=""]
LIPIEC
"Transformers 3"
Janusz Wyczołek: Godne zakończenie trylogii.
Dawid Rydzek: Najpierw przez pół filmu się nic nie dzieje i nudzi, a potem jak zacznie się coś dziać, to dzieje się i dzieje i dziać się nie może skończyć. I znów nudzi. Lepsze to niż druga część, ale pierwsza pozostaje wciąż niedościgniona.
Adam Siennica: Pierwszy film 3D, po którym wyszedłem z kina z bólem głowy. No miało to parę fajnych scen akcji i nic więcej. Proszę, niech Bay już nie robi kolejnej części. Tu trzeba zmiany.
Marcin Kargul: Jak na film o wojnie pomiędzy dwiema rasami wielkich robotów, mało coś w tym filmie walki. Nie licząc ostatnich 40 minut, w których skondensowano chyba wszelką akcję. Blisko 2 godziny nudy i 40 minut akcji, niezbyt to zbalansowane. Film lepszy od nędznej części drugiej, ale do świetnej jedynki się nie umywa.
"Larry Crowne - Uśmiech losu"
Marcin Kargul: Lubię Hanksa, ale ten film średnio przypadł mi do gustu. Jak na komedię to nie ma się zbytnio z czego śmiać, zaś jak na obyczajówkę to niezbyt to oryginalne. Podobać się natomiast może pozytywny ton całej produkcji, bije z tego filmu jakieś dziwne ciepło, które nie pozwala na wystawienie niskiej oceny.
Adam Siennica: Oczekiwanie po kolejnym reżyserskim wyczynie Hanksa miałem duże. Niestety efekt jest taki sobie. Zgadzam się w 100% z Marcinem.
"Strefa X"
Marcin Kargul: Kino drogi z potworami w tle. Lubie takie niespieszne i nietypowe obrazy, a takie właśnie jest “Monsters”. Nakręcony za śmieszne pieniądze film urzeka zdjęciami i klimatem. Warto zapuścić się w “Strefę X”.
Adam Siennica: Fajny klimat, ciekawa realizacja - jak na taki niezależny film to był dobry. Reżyser może być świeżą krwią w Hollywood.
"Harry Potter i Insygnia Śmierci - część 2"
Łukasz Ancyperowicz: Uuuuhuhu. Temat rzeka. Wiele opinii już padło. Ja jednak jestem po stronie tych zawiedzionych. Co prawda jest to jeden z lepszych filmów Yatesa, ale niestety zniszczył świat Harry’ego. Zniszczył to co stworzył Columbus i Rowling, a przez to zaoferował nam średniej klasy film, zmieniając prawie całkowicie zakończenie, które nie zgadzało się z książkowym oryginałem. Czemu? Bo wolał akcje zamiast genialnej sceny - finałowej statycznej potyczki Voldemorta z Potterem, która została napisana bezbłędnie, a dialog to przepiękna szermierka słowna, której na ekranie niestety nie ujrzeliśmy. Po prostu szkoda.
Dawid Rydzek: Było lepiej niż się spodziewałem, kiedy ogłoszono, że “Insygnia” będzie kręcił Yates. Osobiście nie mam nic przeciwko zmiany tej finałowej książkowej sceny, która może sprawdzała się dobrze na kartkach (choć była nieco przegadana i “antyklimatyczna”, jak to mówią Anglicy), ale kino rządzi się innymi prawami. Latanie po Hogwarcie i strzelanie do siebie zielonymi i czerwonymi promyczkami to jednak lekka pomyłka i nie tak to sobie wyobrażałem. Włącznie z tym, że Voldemort ostatecznie zaczął się rozkładać, niczym skórka od banana leżąca na ziemi. Dobrze, że chociaż Desplat stanął na wysokości zadania.
Adam Siennica: Nie byłem nigdy fanem serii. Obejrzałem, było ok i nic więcej.
Marcin Rączka: Dokładnie tak samo, jak Adam. Nie byłem i nie jestem fanem Harry’ego. Poprzednie części bawiły mnie swoją dziecinnością. Ale ostatnia, podzielona na dwie części była naprawdę dobra.
Agnieszka Drabek: Nawet nie wiecie co tracicie. Ta seria to synonim mojego dzieciństwa. Uwielbiam Pottera i przykro było mi się z nim ostatecznie pożegnać. Ale byłoby dużo bardziej przykro, gdyby ten film był tak słaby, jak przepowiadałam to przed premierą. Wiele nie wymagałam. Na szczęście nie było aż tak źle. A na pocieszenie poczytam sobie pierwszą część książki.
"Pan Popper i jego pingwiny"
Adam Siennica: Jim, dlaczego? Czy aż tak potrzebujesz pieniędzy, że musisz grać w głupim filmie familijnym? Lubię kino familijne, ale zrealizowane z humorem i ze smakiem. To takie nie było.
Dawid Rydzek: "For money".
"Naznaczony"
Marcin Kargul: Jeden z nielicznych naprawdę dobrych horrorów, jakie pojawiły się w ostatnim czasie. Może i korzysta ze schematów, ale robi to w iście mistrzowski sposób. Podczas seansu odczuwałem niepokój, a to już wystarczająco dużo, bym uznał ten film za ponadprzeciętny.
"Green Lantern"
Janusz Wyczołek: Drugi zielony bohater tego roku wypadł moim zdaniem zdecydowanie lepiej niż pierwszy.
Dawid Rydzek: Tak, dało się to obejrzeć. Ale błagam, nie każcie drugi raz, ja będę grzeczny, obiecuję!
Adam Siennica: Lubię komiksy, lubiłem bajki, ale tego filmu nie lubię.
"Druhny"
Adam Siennica: Kolejna wulgarna i pozbawiona dobrego humoru amerykańska komedia. Czy naprawdę Amerykanie myślą, że dodawanie wulgarności jest jedynym elementem dobrej komedii? Nic śmiesznego.
Marcin Rączka: Damska wersja “Kac Vegas” daje radę. Humoru, bez względu na to czy wulgarnego, czy nie było sporo, więc bawiłem się świetnie.
Agnieszka Drabek: Spoglądałam kątem oka. Ożywiłam się dopiero przy demonicznym dzieciaku. Moje zainteresowanie wzbudził też Hamm w roli do granic możliwości idiotycznej. Nie rozumiem tego - Hamm jest diabelnie dobrym aktorem - dlaczego zgodził się na udział w takiej produkcji? Czy chęć zaistnienia także na dużym ekranie i postawienia Oscara koło Globa była aż tak wielka? Ale nie tędy droga, proszę pana...
Dawid Rydzek: Mam nadzieję, że Hammowi chyba przez głowę nie przyszło, że za coś takiego może dostać Oscara.
Agnieszka Drabek: Może będzie stosował politykę małych kroczków. Nie życzę mu powodzenia, niech lepiej przyłoży się do piątego sezonu Mad Men.
[image-browser playlist="606014" suggest=""]
SIERPIEŃ
Captain America: Pierwsze starcie
Janusz Wyczołek: Opcja 1: Na szczęście zaraz po "Kapitanie" oglądałem "Genezę planety małp", więc kinowy wieczór został uratowany. Opcja 2: Niestety zaraz po “Kapitanie” oglądałem "Genezę planety małp", która go przyćmiła.
Chyba trzeba będzie obejrzeć jeszcze raz.
Dawid Rydzek: Wyglądało to jak jeden wielki prequel do "The Avengers", a nie jak pojedynczy film. Dużo gorszy od poprzednich marvelowskich ekranizacji, a wszechobecny patos do dziś śni mi się po nocach.
Adam Siennica: Obejrzeć można, ale bez szału.
Marcin Moszyk: Niestety nie dotrwałem do końca. Po raz pierwszy od bardzo dawna wyłączyłem film w połowie.
Marcin Kargul: Piszcie, co chcecie, ale to jedna z lepszych ekranizacji komiksu w ostatnim czasie. Może i patetyczna, ale taka właśnie miała być, w końcu postać Captaina powstała ku pokrzepieniu serc. Nigdy nie byłem wielkim fanem komiksu, ale film zyskał moją sympatię, głownie za sprawą świetnego klimatu.
"Geneza planety małp"
Janusz Wyczołek: Jako wieloletni fan “Planety małp” po seansie “Genezy” byłem wniebowzięty. Świetny prequel wypełniony nawiązaniami do poprzednich produkcji, który spodoba się także osobom nieznającym wcześniejszych filmów.
Dawid Rydzek: Te małpy, które przypominają zachowaniem ludzi wprowadzały we mnie niepokój. Zatrzymałem się na zwiastunie.
Adam Siennica: Najlepszy komercyjny film roku - pełno emocji, nawiązaniem do starych części i znakomitej historii. Andy Serkis udowodnił klasę. Świetny film!
Marcin Rączka: Najlepszy komercyjny film roku? Serio? Adama poniosły emocje chyba. Było ok, ale daleki jestem od zachwytów, a co dopiero do takiego wywyższania komputerowych małp.
Marcin Kargul: No to mnie chyba też poniosą emocje, jeśli napisze, że to jeden z lepszych filmów w tym roku, a Cezar powinien dostać Oscara. Fanem serii nigdy nie byłem, ale prequel mnie kupił bez reszty. Piękna, wzruszająca historia, niegłupie przesłanie i animowane małpy, które kradną cały film. Jeżeli kontynuacja będzie na równie wysokim poziomie, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zacierać ręce i czekać.
Adam Siennica: Nie ma emocji, tylko obiektywna ocena - jest to jeden z najlepszych filmów roku i to nie ulega wątpliwości. Aktorzy grali te "komputerowe małpy" i ja to traktuję jako cyfrowe kostiumy. Twórcom należą się brawa za stworzenie czegoś tak wspaniałego.
Dawid Rydzek: Chciałeś powiedzieć "subiektywna".
"Oszukać przeznaczenie 5"
Marcin Kargul: Lepsze od słabej części 4, ale to wciąż powtórka z rozrywki. Na plus fajne nawiązanie do jedynki.
"Zła kobieta"
Adam Siennica: Kolejna nieśmieszna komedia. Szkoda Jasona Segela w takim czymś.
Dawid Rydzek: Komiczna scena łóżkowa Diaz z Timberlakiem na plus, ale nie wiem, czy warto dla tego samego oglądać cały film.
"Smerfy"
Adam Siennica: Nie było tak źle jak się zapowiadało. Plus za Neila Patricka Harrisa i za utrzymanie wizualnej wizji smerfów, ich wioski i Gargamela. Raczej bardziej przemawiało to wszystko do dzieci.
Dawid Rydzek: Dokładnie. Sama warstwa wizualna świetna, Neil jak zawsze dobrze się spisał, a fabuła... no cóż, dla 10-latków jak znalazł.
"Conan Barbarzyńca"
Janusz Wyczołek: Ludzie psioczą, krytycy biją ile mogą, a moim zdaniem nie było wcale tak źle (nie licząc słabej końcówki).
Dawid Rydzek: O nie, o nie, zniszczyli taki kultowy film! O nie, o nie, co teraz będzie! Ano nic, bo na szczęście się nie sprzedało. A tak naprawdę filmy z Arnoldem wcale jakieś boskie nie były.
Adam Siennica: Tak to jest jak się daje film fantasy komuś, kto nawet nie jest dobrym rzemieślnikiem. Nie było tu nic efektownego - nawet akcja, brutalność nie miałą w sobie tego “czegoś”. Plus za Jasona Momoę, który pokazał, jak powinien wyglądac prawdziwy Conan znany z kart książek.
"Szefowie wrogowie"
Dawid Rydzek: Zaskakująco dobra i - co ważne - śmieszna komedia. Bije sequel “Kac Vegas” pod każdym względem.
Adam Siennica: Nie podobało mi się.
Marcin Rączka: Dla mnie najlepsza komedia 2011 roku. O klasę lepsza, niż "Kac Vegas w Bangkoku". Mistrzostwo!
"Kowboje i obcy"
Janusz Wyczołek: Obcych zawsze witam z otwartymi ramionami, Harrisona Forda też, a że w tle akurat kowboje? Dla mnie bez znaczenia.
Dawid Rydzek: Był Favreau, była szansa na western na miarę XXI wieku, ale ostatecznie zrobił się z tego nudny, typowo rozrywkowy film akcji.
Adam Siennica: Tematyka dobra, ale oczekiwania były większy niż finalny produkt. Złe nie było, ale jeśli znało się komiks, niesmak stawał się jeszcze większy. Czemu mając dobrą historię w komiksie, scenarzyści muszą wszystko zmieniać? Po co zakupować prawa do czegoś takiego?
Marcin Rączka: Dla mnie chyba największe rozczarowanie 2011 roku.
Marcin Kargul: Komiksu nie znam, więc o rozczarowaniu nie mogło być mowy. Fajne połączenie kina inwazyjnego z westernem, które wciąż jeszcze należy do rzadkości. Liczyłem na dobre kino rozrywkowe i to dostałem.
"O północy w Paryżu"
Łukasz Ancyperowicz: Jeśli to ma być komedia romantyczna to ja jestem Supermanem. I sytuacji nawet nie uratuje pan Owen.
Dawid Rydzek: Wiedziałem, że te geekowe okulary w redakcji nosisz nie przypadkiem! Mimo, że pana Owena osobiście nie trawię (a w szczególności jego sposobu mówienia), to pomysł na historię i fenomenalne postacie drugoplanowe (genialny Hemingway!) sprawiły, że dawno nie bawiłem się aż tak dobrze na filmie Allena.
Łukasz Ancyperowicz: Tu się w części zgodzę. Fajnie było pooglądać Hemingwaya, ale to komedia romantyczna jest co najwyżej w 20%! Ani końcowa scena tego nie poprawi, ani przelotny flirt w przeszłości. A przecież podobno to miała być komedia romantyczna. Skoro tak Ci się podobają moje okulary to z chęcią Ci je wyśle jak będę zmieniał na nowe.
Dawid Rydzek: Romans był, tylko nie z kobietą a przeszłością. I to mi się podobało niesamowicie.
Agnieszka Drabek: Dawid ujął już to tak pięknie, że na pewno nie zdołam go przebić. Bardzo miłe zaskoczenie. Martwiłam się, że Allen robi po prostu za dużo filmów, co bardzo odbija się na ich jakości. Oczywiście do geniuszu wczesnych produkcji reżysera temu filmowi daleko, nie można jednak odmówić mu uroku. Przede wszystkim bardzo oryginalny pomysł i wspaniale oddany klimat Paryża. Zachowany obowiązkowy element humorystyczny w przyjemnej postaci (nosorożec!) i aktorstwo też przyzwoite (ach, ta niezastąpiona Carla Bruni). Bardzo miło.
[image-browser playlist="606015" suggest=""]
WRZESIEŃ
"Colombiana"
Adam Siennica: Uwielbiam Zoe Saldanę od czasów “Avatara”. Świetnie się nadaje do takiego kina. Obraz był efektem przerobienia scenariusza sequela “Leona Zawodowca”. Chociaż można było obejrzeć, wolałbym chyba ten sequel.
Marcin Rączka: Zoe jest słodka, trochę przypominała mi w tym serialu Larę Croft (z odpowiednio mniejszym biustem oczywiście). Kariera przed nią, a w “Colombianie” pokazała, że aby zachwycać, nie musi być pomalowana na niebiesko. Czekam na kolejne filmy z nią w roli głównej.
Dawid Rydzek: Sam film raczej przeciętny, ale Zoe rzeczywiście wyrasta na nową gwiazdę Hollywood.
"Heca w Zoo"
Adam Siennica: Kolejny schematyczny, nudny i nieśmieszny film familijny. Gdzie się podziały dobre filmy tego gatunku?
Dawid Rydzek: Podziwiam cię, że znajdujesz chęci, żeby to oglądać.
"Noc rekinów 3D"
Marcin Kargul: Ten film najkrócej chyba można podsumować słowami: “Pirania 3D” dla ubogich. Nie polecam, chyba że ktoś chce zobaczyć murzyna z odgryzioną ręką polującego z dzidą na rekina.
"Drive"
Dawid Rydzek: Dla takich filmów warto żyć. No dobrze, może przesadzam, ale to dla mnie absolutny nr 1, jeśli chodzi o filmy w tym roku.
Adam Siennica: Dobry film, chociaż sprzedawany jako zupełnie inne kino. Zwiastun zapowiadał kino akcji, a dostaliśmy metaforyczny dramat z dużą ilością poetyckich scen. Nie lubię takiego marketingu, ale obraz naprawdę świetny - fantastyczne kreacje.
Agnieszka Drabek: Podpisuję się obiema rękami. Mulligan po raz drugi w tym roku - wielkie brawa.
Marcin Rączka: Racja. Promo to jedno, sam film, to drugie. Sam tytuł połączony ze zwiastunem sprawiał, że spodziewałem się mocnego kina akcji. W sumie dlatego też “Drive” bez problemów mógłbyć pokazywany w naszych kinach. Ludzie spodziewali się czegoś szybkiego i dynamicznego. Współczuje im jednak, jeśli z takim podejściem do tej produkcji podeszli. Zupełnie inny film, zaskakujący klimatem, prowadzeniem kamery, praktycznie każdą sceną. Ta ciągła cisza, której było wiele, zrobiona została fantastycznie. Brawa dla reżysera!
"To tylko seks"
Łukasz Ancyperowicz: Ten film w żadnym aspekcie nie można zakwalifikować do kategorii: komedie romantyczne. Jest w nim kilka zabawnych elementów, klika scen ociekających uczuciami, ale nijak to się ma do takich hitów jak chociażby: “Prosto w serce”, “Facet pełen uroku” czy “Zakochana złośnica”. Wybierzcie, więc raczej jeden z tych trzech filmów zamiast “To tylko seks”.
Dawid Rydzek: Hity? Jakie hity... Przecież „To tylko seks” to najlepszy film spośród wszystkich, które wymieniłeś. Chemia między Kunis i Timberlakiem jest niezaprzeczalna i uratowałaby nawet najsłabszy scenariusz. A ten zresztą nie jest nawet słaby, wręcz przeciwnie.
Adam Siennica: Pozytywne zaskoczenie. Lepsze niż “Sex Story”.
Łukasz Ancyperowicz: Dawidzie, chyba jednak mamy inne pojęcie komedii romantycznej. Wolę zdecydowanie klasykę. Aczkolwiek “O północy w Paryżu” lepsze od “To tylko seks”. Ciekawa koncepcja.
Agnieszka Drabek: Przyjemne, ale tylko w kategorii wieczornego “zabijacza czasu”. A jak chcecie wiedzieć, co to jest prawdziwa komedia romantyczna, to sięgnijcie po film, którego plakat wisiał na łóżkiem Jamie. Taka zagadka.
"1920: Bitwa warszawska"
Dawid Rydzek: Czy my parodiujemy własną historię? Narzekamy, że źle oddają naszą kulturę, czy właśnie historię w zagranicznych filmach, a sami tworzymy takie kuriozalne produkcje.
Adam Siennica: Scenariusz tragedia i dno. Film udowodnił jedno - Polska potrafi zrobić film pod względem technicznym na światowym poziomie. Dobre 3D, wspaniałe zdjęcia.
[image-browser playlist="606016" suggest=""]
PAŹDZIERNIK
"Elita zabójców"
Janusz Wyczołek: W swojej kategorii całkiem przyjemny film.
Dawid Rydzek: Miło było też zobaczyć Yvonne Strahovski na dużym ekranie. I to w czymś lepszym niż piątym sezonie „Chucka”.
Adam Siennica: Jak na film akcji to przyjemnie. Szkoda, że Yvonne wykorzystana tylko jako ozdoba.
Marcin Moszyk: Z filmem wiązałem pewne oczekiwania. Niestety trochę się zawiodłem. Opowieść nieskładna, a w efekcie filmowi zabrakło klimatu, który zazwyczaj towarzyszą Stathamowi.
"Jane Eyre"
Agnieszka Drabek: Jak każda szanująca się fanka starych angielskich romansideł, czekałam na ten film od bardzo dawna, a zwiastun znałam praktycznie na pamięć. To było trudne zadanie. Historia dumnej guwernantki była już wielokrotnie przenoszona na ekrany, dlatego nie mogło się obyć bez porównań. I ja też porównam - z mini-serialem z 2006 roku, który bezapelacyjnie wygrywa tę konkurencję. Twórcy najnowszej wersji “Jane Eyre” wytężali siły, ale tego przebić się nie udało. Wyszło jednak całkiem zgrabnie, ciekawa zabawa fabułą, ładne widoczki, Rochester ujdzie (ale trochę zbyt przystojny i za mało tajemniczy). Miło też było zobaczyć Judi Dench. Niestety Wasikowska zwyczajnie nawaliła. Proszę, niech już nie robią nowych wersji...
"Dług"
Adam Siennica: Pomysł dobry, ciekawa mieszanka gatunkowa. Trochę ambitnie - dobre kreacje. Znowu pojawiła się Jessica Chastain - czyżby nowa gwiazda? Koncówka natomiast woła o pomstę do nieba - dawno nie widziałem takiej głupoty.
Dawid Rydzek: Mam wrażenie, że ten film można było zrobić dużo lepiej, ale nie było źle. Aktorzy spisali się naprawdę rewelacyjnie - Mirren jak zwykle bezbłędna, a reszta wcale jej tak bardzo nie ustępowała.
"Contagion - epidemia strachu"
Janusz Wyczołek: Dziwny film, po którym miałem mieszane uczucia. Niby zły nie był, ale czegoś w nim brakowało (np. zamknięcia kilku wątków).
Marcin Rączka: Ja się zawiodłem. Mocna obsada, to nie wszystko. Monotonia ciągnąca się przez całe dwie godziny. Nie czuć było klimatu poważnego zagrożenia, brakowało dynamiki i jakiegoś większego zaskoczenia pod sam koniec. Wszystko skończyło się bardzo przewidywalnie.
"Elitarni - ostatnie starcie"
Marcin Moszyk: Bardzo udana kontynuacja opowieści Elitarnych. Ponownie poczułem chociaż namiastkę klimatu z “Miasta Boga”.
[image-browser playlist="606017" suggest=""]
LISTOPAD
"Służące"
Adam Siennica: Dobry, zabawny, zmuszający do myślenia.
Agnieszka Drabek: No cóż, akurat z tym zmuszaniem do myślenia nie do końca się zgodzę. Nic nowego nie odkrywa, do autentyczności tej historii też daleko - nie przedstawia ówczesnych realiów. Wyidealizowana, stereotypowa i przewidywalna opowieść, ale w bardzo, bardzo przyjemny sposób. Przede wszystkim dobre aktorstwo, lekki humor i dużo wzruszeń. Świetny wybór, jeśli chodzi o miłe spędzenie wieczoru, ale głębokich przeżyć wewnętrznych “Służące” nie dostarczą.
"Wyjazd integracyjny"
Dawid Rydzek: Czasami wstydzę się, że jestem tej samej narodowości, co reżyser tego filmu.
"Niebezpieczna metoda"
Agnieszka Drabek: Jestem na nie. Nie mogłam wysiedzieć w fotelu, a ludzie wychodzący z sali w trakcie seansu wcale mi w tym nie pomagali. Nie wiem, może po prostu nie dostrzegłam jego głębi, może za mało interesuje mnie psychoanaliza i dziwne fantazje erotyczne, ale to zdecydowanie nie był film dla mnie. Widać, że Knightley bardzo się przejęła tą rolą i chciała ją zagrać z wielka autentycznością. Biedaczka zupełnie przesadziła. Już od pierwszej sceny czułam, że ze zdumienia brwi coraz bardziej podjeżdżają mi w górę, a potem po prostu nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Stanowczo nie polecam.
"Immortals. Bogowie i herosi"
Adam Siennica: Może to kwestia niskich oczekiwań, ale bawiłem się dobrze na tym filmie. Spodziewałem się filmu spektakularnego pod względem wizualnym i to dostałem. Chciałbym, aby Tarsem Singh dostał kiedyś do swojego fantastycznego stylu dobry scenariusz.
"Saga Zmierzch: Przed Świtem - część 1"
Marcin Moszyk: Nie oczekiwałem nic specjalnego, ot kolejnego niewymagającego filmu, przy którym można spokojnie zjeść popcorn. Szok, po wyjściu z kina nie mogłem uwierzyć, że za takie pieniądze, można zrobić taką... szmirę. Zwłaszcza, że wszystkie poprzednie części oglądałem bez najmniejszych grymasów.
Marcin Kargul: Bzdurne jak każda poprzednia część. W sumie można obejrzeć, jeśli ktoś ma ochotę się pośmiać, bo tego się zwyczajnie nie da traktować poważnie.
Agnieszka Drabek: Stosując się do mojej złotej zasady, każącej mi nigdy nie wypowiadać się na temat rzeczy, o których nie mam pojęcia, film obejrzałam. I teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że czegoś tak złego nie widziałam już bardzo dawno. Nawet traktując to zupełnie niepoważnie - tego filmu nie dało się oglądać. Nie chciało mi się nawet śmiać. W porównaniu z tym pierwsza część była niemalże arcydziełem.
"Mali Agenci. Wyścig z czasem"
Adam Siennica: Dlaczego Robercie Rodriguez to zrobiłeś? Za co? Po co marnujesz czas na tę kompletną głupotę. Poprzednie części jescze dało się oglądać, ale to jest poniżej jakiegokolweik poziomu.
"Zamiana ciał"
Adam Siennica: Jedna z najgorszych komedii ostatnich lat. Poważnie, co jest? Czy Amerykanie myślą, że jak 5 razy w każdym zdaniu ktoś przeklnie to jest śmiesznie? Ręce opadają.
Dawid Rydzek: To już “Zakręcony piątek” z Lindsay Lohan był niebo lepszy. Porażka na całej linii. Warto jedynie popatrzeć na Olivię Wilde w czerwonej sukience, ale od tego są zdjęcia promocyjne.
"80 milionów"
Dawid Rydzek: Pół żartem, pół serio zrealizowana o dosyć słynnej akcji „Solidarności”. Bardzo pozytywny, patriotyczny film (ale przy tym zupełnie pozbawiony jakiegokolwiek patosu), chciałbym oglądać takich więcej.
[image-browser playlist="606018" suggest=""]
GRUDZIEŃ
"Wyścig z czasem"
Adam Siennica: Pomysł fajny, zapowiedzi też atrakcyjne, ale rozczarowanie. Spodziewałem się czegoś więcej.
"Sylwester w Nowym Jorku"
Marcin Rączka: Lea Michelle! A tak poza tym, to stosunkowo udane powielenie schematu z “Walentynek”. Aczkolwiek miałem wrażenie, że bohaterowie byli jakoś mało sympatyczni. No i prawie nie poznałem na początku Michelle Pfeiffer... ależ się zestarzała!
Dawid Rydzek: Film dla bezmyślnych mas, które nie wymagają wiele od tego, co oglądają. To jedna wielka plejada gwiazd w produkcji bez scenariusza.
"Moneyball"
Dawid Rydzek: Brad Pitt co prawda nie urzekł mnie swoją kreacją, ale film jest doprawdy znakomity. Zwłaszcza kiedy choć trochę interesuje się lub chociaż wie co nieco o świecie baseballu.
Adam Siennica: Mnie natomiast urzekł swoją rolą - wielki popis tego aktora. Jeden z lepszych filmów roku. Zaskakująco dobry Jonah Hill.
"Coś"
Marcin Kargul: Solidny prequel arcydzieła Carpentera. Całość psują nieco efekty, które Bóg wie po co, zostały “dopieszczone” komputerowo. Niemniej jednak jest to jeden z lepszych horrorów w ostatnim czasie i z pewnością hańby oryginalnemu “The Thing” nie przynosi.
Dawid Rydzek: Zgadzam się z Marcinem w 100%. Bałem się, że zniszczy to legendę oryginału, ale tak się nie stało - choć oczywiście i tak stoi w jego cieniu.
"Łowca troli"
Marcin Kargul: Mockumentary potraktowane z przymrużeniem oka. Bawiłem się przednio, głownie za sprawą świetnie wykonanych trolli, które żywią się chrześcijanami (może właśnie dzięki specjalnej diecie wyglądają tak dobrze?). Kolejny dowód na to, że w Skandynawii potrafią robić dobre filmy.
"Mission: Impossible - Ghost Protocol"
Dawid Rydzek: Świetny film akcji (ta nie siada zresztą nawet na chwilę), lepszy nawet od trzeciej części, choć już w niej było widać że Cruise ma już swoje lata. Zabrakło mi co prawda jakiegoś twistu w końcówce, ale zobaczenie akcji na Burdż Chalifa na IMAX-owym ekranie sprawia, że zapominam o wszelkich niedoskonałościach.
Marcin Rączka: Najlepszy film akcji tego roku (na pierwszy miejscu razem z piątą częscią “Szybkich i Wściekłych”). Kolejne części “M:I” powstają średnio co pięć lat. Cruise jednak ma ostatni moment, by zarobić trochę kasy na tej znanej marce, bo w przyszłym roku stuknie mu pięćdziesiątka. Dlatego też liczę, na “piątkę” nie później niż w 2013 roku. A w trakcie seansu “Ghost Protocol” dowiedziałem się, że chyba jednak mam lęk wysokości...
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat