Anger Management (2012-2014)

Po zwolnieniu z Dwóch i pół Charlie Sheen powrócił w nowej komedii pt. Jeden gniewny Charlie. Sitcom doczekał się 100 odcinków, ale nie jest on przykładem dobrej produkcji. Humor stosowany tu należy do bardzo prostych, a kontrowersyjne i popularne tematy (uzależnienia od narkotyków, seks) nie zostały wykorzystane należycie. Cały scenariusz ma pokazywać w jak najlepszym świetle Charliego – to jego show, ale co z tego, skoro jest ono słabe.

Once Upon a Time in Wonderland (2013-2014)

Dawno, dawno temu to bardzo przyjemny serial korzystający z różnych baśni i animacji – umieszczający postacie z nich w jednym świecie. Jego sukces skłonił stację do zamówienia spin-offu związanego z Alicją w Krainie Czarów. Pomysł nie wyszedł. Chyba uwierzono, że skoro produkcja ma część wspólną z lubianym i chętnie oglądanym tytułem, to widzowie wszystko kupią. Tak się nie stało – nudna i banalna historia Alicji nie znalazła odpowiedniego zainteresowania i zakończyła swój żywot na 13 odcinkach.

The Following (2013-2015)

Pilot serialu zaostrzył apetyt na kolejne odcinki. Dodajmy dwa znane nazwiska w obsadzie – Kevin Bacon i James Purefoy – oraz słynnego twórcę, Kevina Williamsona, który odpowiadał za serię Krzyk i Jezioro marzeń. W tym momencie mamy wizję serialu, na który czekało się niecierpliwie. Niestety okazało się, że scenariusz The Following zawiera wiele głupot, ale co dziwne, oglądalność nie była najgorsza, więc produkcja doczekała się aż trzech sezonów.

Rosemary's Baby (2014)

To, co świetnie wyszło Romanowi Polańskiemu, nie udało się twórcom miniserialu o tym samym tytule. Nawet obsadzeni w głównych rolach Zoe Saldana i Patrick J. Adams nie zaprezentowali się dobrze. Niecałe trzy godziny seansu to przeciągnięta wersja historii Rosemary Woodhouse, pozbawiona odpowiednio tajemniczego klimatu. Produkcja Agnieszki Holland nie potrafiła także straszyć, o wzbudzaniu choćby małej ciekawości wydarzeniami nie mówiąc. Dominuje jedno uczucie – nuda.

Extant (2014-2015)

Historia opowiada o astronautce Molly Watts, która po roku spędzonym w kosmosie wraca na Ziemię do rodziny. Gwiazdą serialu była Halle Berry – i trzeba przyznać, że wywiązała się ze swojej roli. Problem w tym, że sama produkcja już nie budzi pozytywnych emocji. Jeszcze Pierce'a Gagnona jako dziecko-androida można wymienić jako zaletę. Tak oto otrzymaliśmy boleśnie przeciętny serial, który nie interesował i nie przyciągał do ekranu. Próbowano zmienić jego oblicze w drugim sezonie, ale to go nie uratowało. Daleko mu do trzymającego w napięciu thrillera SF.