To ile w końcu Wiedźmin nosi mieczy na plecach? Kanon uległ zmianie [OPINIA]
Kanon uniwersum Wiedźmina wydawał się kiedyś czymś oczywistym, by później stać się płynny jak ten dotyczący Gwiezdnych Wojen. Dlaczego tak się stało? I czemu Andrzej Sapkowski tak luźno podszedł do tematu chociażby wiedźmińskich mieczy?
Kanon uniwersum Wiedźmina wydawał się kiedyś czymś oczywistym, by później stać się płynny jak ten dotyczący Gwiezdnych Wojen. Dlaczego tak się stało? I czemu Andrzej Sapkowski tak luźno podszedł do tematu chociażby wiedźmińskich mieczy?

Mam naprawdę wiele do zarzucenia serialowi Netflixa, który z Wiedźminem wspólną ma praktycznie tylko nazwę. Jednak jest pewna kwestia, za którą do niedawna tę produkcję mogłem chwalić. Otóż chodzi o podejście do wiedźmińskich mieczy, ich znaczenia, przeznaczenia i przede wszystkim liczby. Serial w tej kwestii doskonale trzymał się ustalonego kanonu i to mimo sprzeciwu fanów gier, którzy zdominowali fandom „Wieśka”. A dlaczego mogłem to chwalić tylko do niedawna?
Jak to jest z tymi wiedźmińskimi mieczami?
Od czasu premiery pierwszej części gry Wiedźmin w popkulturze utrwalił się obraz zabójcy potworów noszącego na plecach dwa miecze – jeden srebrny, drugi stalowy, jeden na potwory, drugi na ludzi. Zarówno sposób ich transportu, jak i przeznaczenie były jawnym przekłamaniem względem książkowego kanonu. Geralt na kartach powieści, a wcześniej opowiadań, kilkukrotnie podkreślał, że oba są na potwory. To zdawało się logiczne – po co używać srebrnego miecza przeciwko wściekłym psom czy wielkim robalom typu skolopendromorf? Ciekawe jest też to, że na plecach Geralta zawsze znajdował się jeden miecz, a drugi był umieszczony w sakwach:
Coś więcej
Sapkowski do pewnego czasu zawsze podkreślał, że na plecach jego bohatera znajdował się miecz, nie miecze. Kiedy jednak po latach wrócił do wykreowanego przez siebie świata w Sezonie Burz, jakby o tym zapomniał. Coraz częściej tu i ówdzie pojawiała się wzmianka o dwóch mieczach na plecach. W ogóle szósta powieść obala wiele pomników – nagle wiedźmini są oszustami, którzy wmawiają wszystkim dookoła, że ich miecze są magiczne. W rozmowie z Jaskrem Geralt całkiem jasno się do tego przyznaje:
„Proszę cię. Wolę, by mieli mnie za nadprzyrodzoną istotę uzbrojoną w nadprzyrodzony oręż. Takim mnie wynajmują i takiemu płacą. Zwykłość zaś równa się nijakość, a nijakość to taniość. Dlatego proszę, gębę na kłódkę. Obiecujesz?”.
Sezon Burz

Kanon kanonowi nierówny?
Pamiętam reakcję internetu na pierwszy plakat ukazujący postać wiedźmina w produkowanym przez Netflix serialu. Tysiące komentarzy, dlaczego Geralt ma na plecach tylko jeden miecz. Prawdopodobnie była to sprawka Henry’ego Cavilla, który na planie często upierał się na różne rozwiązania, które miały być jego zdaniem zgodne z materiałem źródłowym. To dlatego właśnie w serialu widzimy wersję zabójcy potworów skierowaną do wiedźmińskich purystów. Ta jedna rzecz (obok genialnych sekwencji walk z pierwszego sezonu i fantastycznej strzygi) sprawiła mi w tej produkcji autentyczną radość. Okazało się, że są na świecie ludzie szanujący materiał źródłowy, którzy są w stanie narazić się na krytykę, by go bronić.
Szkoda tylko, że do wiedźmińskich purystów nie zalicza się Andrzej Sapkowski. W Rozdrożu kruków postanowił on całkowicie rozprawić się z najwierniejszymi fanami:
Rozdroże kruków
W ten sposób fani gier zatriumfowali nad naiwnymi obrońcami książkowego kanonu. Pisarz dał amunicję tym wszystkim, którzy zarzucali mu sugerowanie się niektórymi rozwiązaniami zaproponowanymi przez „Redów”. Ostatecznie to Henry Cavill okazał się bardziej wierny kanonowi niż sam autor.

Kilka lat temu powstał fanowski film Pół wieku poezji później. Był reklamowany jako dzieło od fanów dla fanów. Oczywiście Lambert, czyli główny bohater tej historii, miał na plecach dwa miecze. Byłem oburzony, że fani mogli popełnić takie błędy. Czy oni nie czytali w życiu książek i pozwolili narzucić sobie narrację z gier? Myślałem, że tak oddziela się prawdziwych miłośników od znających wiedźmina tylko z ekranu komputera. Żyłem w złudzeniu, że to książka, która powstała jako pierwsza, jest czymś nadrzędnym, że gdyby nie pomysł Sapkowskiego, nie dostalibyśmy tak wspaniałego świata. Tymczasem ten świat został zaanektowany, przerobiony i podany w nowej formie, a o starej niewielu już w ogóle pamięta.
Kocham wszystkie powieści i opowiadania o Geralcie z Rivii, a do gier mam stosunek mieszany – pierwsza ma dobrą fabułę i kilka ciekawych rozwiązań, choć za często idzie na niepotrzebne skróty. Druga jest moim zdaniem ze wszech miar fatalna, z kompromitującą, naiwną i nieangażującą historią. Natomiast trzecia to już klimat „Wieśka” niemal jeden do jednego – cała sprawa z Kasztelem Wrońce jest małym arcydziełem. Natomiast w kwestiach technikaliów – jak rzeczone miecze – zawsze broniłem materiału źródłowego jako czegoś świętego. Poczułem więc prawdziwy smutek, kiedy okazało się, że sam Sapkowski go tak nie traktuje i podchodzi do niego z dużą dozą lekceważenia.



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1994, kończy 31 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1980, kończy 45 lat

