A Friend of the Family - recenzja miniserialu
A Friend of the Family opowiada autentyczną historię rodziny Brombergów – tę samą, którą przybliża film dokumentalny Porwana w biały dzień. Fabularyzowana produkcja jest dobrym uzupełnieniem i rozwinięciem tej przerażającej opowieści.
A Friend of the Family opowiada autentyczną historię rodziny Brombergów – tę samą, którą przybliża film dokumentalny Porwana w biały dzień. Fabularyzowana produkcja jest dobrym uzupełnieniem i rozwinięciem tej przerażającej opowieści.
A Friend of the Family to składający się z dziewięciu odcinków miniserial o rodzinie Brombergów, która w latach 70. ubiegłego wieku wiodła sielankowe życie na amerykańskich przedmieściach.
Mary Ann i Bob Brombergowie wspólnie się modlą, chodzą do kościoła, szczerze się kochają i wychowują gromadkę dzieci. Wszystko zaczyna się zmieniać w momencie, gdy poznają nowych sąsiadów, Berchtoldów, którzy szybko nawiązują z nimi bliską relację. Początkowe miłe spotkania przy poczęstunku przeradzają się w uporczywe nękanie i nachodzenie. Im dłużej to trwa, tym Brombergom trudniej stawiać granice. Charyzmatyczny i przekonujący Bob Berchtold, pod przykrywką przyjaciela rodziny, zaczyna knuć plan uprowadzenia Jan, jednej z córek sąsiadów. Co najbardziej zaskakujące, udaje mu się to – i to więcej niż jeden raz.
Ta historia wydarzyła się naprawdę, co jest prawdopodobnie najbardziej przerażającym aspektem tej produkcji. Gdyby nie ten fakt, w wydarzenia przedstawione na ekranie nikt by nie uwierzył. Uznalibyśmy je za fikcję, w dodatku szytą grubymi nićmi – do tego stopnia nierzeczywiste jest to, co się tu dzieje. By uniknąć wszelkich wątpliwości, twórcy rozpoczynają serial krótkim wprowadzeniem prawdziwej Jan Bromberg, dziś już dojrzałej kobiety, która na wstępie ostrzega widzów, że to, co właśnie zobaczą, naprawdę ją spotkało. Dzięki temu wchodzimy w seans przygotowani, w pełnym skupieniu. A skupienie jak najbardziej się przyda, ponieważ produkcja toczy się raczej niespiesznym tempem. Twórcy jednak całkiem umiejętnie zagęszczają atmosferę, sprawiając, że z każdym kolejnym odcinkiem ciekawość widza tylko rośnie.
Losy Brombergów zostały nie tak dawno przedstawione w innej produkcji – mowa o filmie dokumentalnym Porwana w biały dzień, który miał premierę w 2017 roku. Fabularny miniserial odkrywa jeszcze więcej wątków pobocznych i rozbudowuje je, by przedstawić widzom pełniejszą wersję tej niewiarygodnej opowieści. Twórcy niestety nie unikają kilku dłużyzn (w końcu opowiadają historię obyczajową). Serial mógłby być zatem nieco krótszy, na czym prawdopodobnie by zyskał. Jednak nawet mimo rozciągniętych scen i paru zbędnych wypełniaczy efekt prezentuje się całkiem zgrabnie. W dziewięciu (blisko godzinnych) odcinkach udaje się zmieścić każdy istotny wątek, który pozwala lepiej zrozumieć motywację poszczególnych członków rodziny oraz to, w jaki sposób tak łatwo dali się omotać jednemu człowiekowi. Całość rozpoczyna się powoli, bezpiecznie, w pozytywnych barwach i dźwiękach. Z czasem wszystko poważnieje. Trudno dać wiarę w to, że ten koszmar rozegrał się naprawdę.
Serial może pochwalić się świetną obsadą – każdy z aktorów daje z siebie wszystko na ekranie. Najbardziej błyszczy Jake Lacy, wcielający się w Boba Berchtolda. Aktor jest przerażający w tej roli – sam jego uśmiech wywołuje ciarki na plecach. Mimiką czy gestem dodaje swojej postaci wiarygodności, przedstawiając Boba jako wyrachowanego manipulanta, hipnotyzującego nie tylko rodzinę Brombergów, ale także samego widza. Ta kreacja jest znakomita i nie pozostawia żadnych wątpliwości dotyczących tego, jak to mogło wyglądać w rzeczywistości. Lacy'ego uzupełniają Colin Hanks i Anna Paquin, którzy grają rodziców porwanej dziewczynki. Oni również mają duże pole do popisu, ponieważ ich bohaterowie zostają wciągnięci w psychologiczne gierki. Na pochwałę zasługuje Hendrix Yancey w roli młodszej Jan – młodziutka aktorka świetnie oddaje charyzmę prawdziwej postaci i przypomina ją w zasadzie 1:1.
A Friend of the Family to porządnie zrealizowana produkcja, głównie dla miłośników true crime i seriali psychologicznych. Odcinków jest stosunkowo dużo, zatem przygotujcie się na niespieszny i pozbawiony dynamicznej akcji seans, który jednak wywoła niepokój – a to idealnie pasuje do charakteru tej opowieści. Choć niektóre sceny są niepotrzebnie rozciągnięte i być może niewiele wnoszą do całości, ostatecznie miniserial wypada naprawdę dobrze i z łatwością zapisuje się w pamięci. Warto obejrzeć.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat