Agentka zdemaskowana
Po dziesiątym odcinku czwartego sezonu Kamuflażu można odnieść wrażenie, że produkcja stacji USA Network pod względem fabularnym zbliża się do upragnionego końca.
Po dziesiątym odcinku czwartego sezonu Kamuflażu można odnieść wrażenie, że produkcja stacji USA Network pod względem fabularnym zbliża się do upragnionego końca.
Za trzy tygodnie Covert Affairs powróci do ramówki z sześcioma odcinkami, które zakończą czwarty sezon. Życzyłbym sobie, by stały się one również końcem całego serialu. Produkcja doszła do kulminacyjnego momentu w poprzedniej serii, a odcinki czwartego sezonu wyraźnie tworzone są na siłę. Fabuła rozwijała się chaotycznie, wprowadzała po drodze wiele niepotrzebnych wątków, które nie zostały należycie wykorzystane. Scenarzyści doszli do takiego momentu, w którym jedynym racjonalnym wyjściem stało się… uśmiercenie głównej bohaterki, a właściwie upozorowanie jej śmierci. Motyw oklepany, który wiedzieliśmy już w wielu innych serialach, stał się w Kamuflażu wstępem do - miejmy nadzieję - ostatniego rozdziału przygód Annie Walker.
Szczęśliwie w "Levitate Me" twórcy dociągnęli główny wątek do scen, które rozpoczynały obecny sezon. W tle przygrywała nawet znajoma muzyka w postaci "Bones" autorstwa Mr Ms. Całość zrealizowana została przyzwoicie, ale była do bólu przewidywalna. Scenarzyści celowo ucięli rozmowę Annie i Caldera po to, by nie pokazać, o czym wspomniana dwójka rozmawiała, ale widz doskonale pamiętał scenę z początku sezonu, gdzie główna bohaterka zostaje postrzelona w windzie. Pętla wokół szyi agentki Walker zaciskała się z odcinka na odcinek i można było przypuszczać, że "zniknięcie" to jedyne sensowne rozwiązanie. Dobrze, że miało to miejsce już teraz, a nie w finale sezonu. Nie zmienia to jednak faktu, że telefoniczne pożegnanie z Auggiem było bardzo groteskowe i wzbudziło we mnie uśmiech politowania.
[video-browser playlist="635144" suggest=""]
Przyznaję, że spodziewałem się jakiegoś fabularnego twistu związanego z postacią Teo Bragi. Wciąż trudno mi uwierzyć, że syn Arthura dał się tak łatwo wyeliminować, w ten sposób zamykając wątek, który w moim odczuciu cały czas miał potencjał. Covert Affairs w czwartej serii nadal cierpi na brak wyrazistych nowych postaci. Henry’ego Wilcoxa znamy świetnie i nawet jego krótkie pojawienie się w CIA, a następnie nadzorowanie egzekucji Annie, wystarczyło, by w drugiej części odcinka podnieść poziom aktorstwa. Calder (Hill Harper) z tego "złego" nagle przeistoczył się w kogoś "dobrego", a nawet w sojusznika Annie. Ma sześć odcinków, by zatrzeć złe wrażenie pozostawione w poprzednich epizodach. W końcu pojawił się też Oded Fehr, czyli Eyal. Szkoda jedynie, że na tak krótko.
Producenci serialu chyba nie do końca doceniają swoich widzów, bowiem przez cały odcinek usiłowali wmówić, że Frankfurt jest kalką Wiednia. Niestety wszystkie sceny kręcone w Niemczech były tak naprawdę kontynuacją zdjęć ze stolicy Austrii (gdzie Annie pojawiła się we wcześniejszych odcinkach). Wystarczyło spojrzeć choćby na rejestracje samochodów czy też lokalne restauracje.
Niestety kontynuację Kamuflażu po kilkutygodniowej przerwie widzę w ciemnych barwach. Niech sześć odcinków kończących czwarty sezon utrzyma choć przyzwoity poziom i będzie godnym zakończeniem całej historii Annie Walker. USA Network nie zamówiło jeszcze piątej serii i miejmy nadzieję, że tego nie zrobi.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat