Ant-Man i Osa – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 3 sierpnia 2018Paul Rudd powraca jako Scott Lang w ostatnim w tym roku filmie z MCU. Czy Ant-Man i Osa to produkcja, która zaspokoi apetyt fanów? Sprawdzamy.
Paul Rudd powraca jako Scott Lang w ostatnim w tym roku filmie z MCU. Czy Ant-Man i Osa to produkcja, która zaspokoi apetyt fanów? Sprawdzamy.
Już zwiastun zapowiadał, że otrzymamy odpowiedź na pytanie, gdzie podczas walki Avengersów z Thanosem był Scott Lang (Paul Rudd) i jeśli mam być szczery, to jakoś mnie ta odpowiedź nie porwała. Otóż Ant-Man przez wydarzenia w Niemczech został skazany przez FBI na areszt domowy. I gdy jego wyrok dobiega końca, do zdjęcia elektronicznej bransoletki zostały bowiem 3 dni, na horyzoncie pojawiają się Hope Van Dyne (Evangeline Lilly) i jej ojciec, doktor Hank Pym (Michael Douglas). Lang będzie musiał im pomóc w pewnej niebezpiecznej misji, która może kosztować go wolność.
Po tak emocjonalnym widowisku jak Avengers: Infinity War, dostajemy dużo spokojniejszą i słabszą produkcję. Historia w Ant-Man and the Wasp jest mocno naciągana i w sumie Lang jest w niej niepotrzebny. Można by było go wyciąć z fabuły bez większej straty. Odczuwa się, że jest on tam na siłę. Nie zmienia to jednak faktu, że Paul Rudd jest w swojej roli genialny. Świetnie bawi się postacią. Razem z równie genialnym Michaelem Peñą na własnych barkach niosą praktycznie całą humorystyczną część filmu.
Reżyser Peyton Reed, podobnie jak James Gunn w Guardians of the Galaxy Vol. 2, postanowił pokazać historię bohaterów poprzedniej generacji, którzy nosili kombinezony zmniejszające. To, że Lang nie jest pierwszym Ant-Manem, dowiedzieliśmy się już w pierwszej części. Tym razem zagłębimy się w jedną z misji Pyma, w której towarzyszyła mu jego żona Janet van Dyne (Michelle Pfeiffer), a także poznamy jego dawnego partnera o pseudonimie Goliath (Laurence Fishburne). Ci bohaterowie zostają bardzo ciekawie zaprezentowani, ale nie dostają zbyt dużo czasu ani możliwości, by pokazać, na co ich stać. Są tylko katalizatorem obecnych wydarzeń. Mam nadzieję, że fakt wykorzystania tak dużych nazwisk w obsadzie będzie oznaczał, że wrócą oni w następnych częściach, by się wykazać. Może podczas zapowiadanych w plotkach podróży w czasie w Avengers 4?
Druga część człowieka mrówki obfituje w liczne walki i efektowne pościgi. Wszystko z wykorzystaniem efektu pomniejszania i powiększania przedmiotów. Problem w tym, że jest to wszystko wtórne. Już to widzieliśmy. Reżyser wyszedł z założenia, że jeśli takich scen będzie trzy razy więcej, to widzom opadną szczęki. No nie opadają. Bawimy się dobrze, ale po wyjściu z kina nie ma tego uczucia, że zobaczyło się coś wielkiego. Widz nie ma potrzeby, by jak najszybciej spotkać się ze swoimi znajomymi w celu omówienia tego, co zobaczył. Nie ma w tym filmie nic istotnego dla losów całego MCU. To historia o tym, jak ważna jest rodzina, dająca nam motywację do działania. Fajnie, że można ją oglądać, kompletnie nie znając poprzednich filmów Marvela, jak choćby Captain America: Civil War. Nie każdy ma przecież czas, by nadrabiać wszystkie filmy z minionej dekady. Twórcy wszystko tu tak przystępnie omawiają, że nowy widz bez problemu odnajdzie się w przytaczanych wydarzeniach. No, może oprócz pierwszej sceny po napisach.
Największym problemem Ant-Mana i Osy jest słaby scenariusz, a dokładniej brak porządnego czarnego charakteru. Duch grany przez Hannahe John-Kamen posiada widowiskowe moce, ale to nie wystarcza. Jej origin jest nudny i szybko się wyczerpuje. Jeszcze gorzej jest z gangsterem Sonnym Burchem (Walton Goggins), który pracuje dla tajnych kontrahentów. W żadnym momencie nie poznajemy tożsamości tych dwóch postaci ani ich motywacji. Niby gdzieś są, ale jakby ich nie było.
Najnowszy film z MCU nie jest nudny czy zły. To zabawna komedia, ale gdy ma się tak silnych konkurentów w swoim uniwersum, to trzeba czegoś więcej niż kilku trafionych żartów, by powalić fanów na kolana. Może wiązać się to z tym, że to już trzeci film z MCU w tym roku i czuć pewien przesyt tymi produkcjami. Ant-Mana i Osę traktuję jako taki zapychacz, mający na celu szybkie wprowadzenie nowych bohaterów, których będzie można potencjalnie wykorzystać w Avengers 4. Jestem pewien, że Duch jeszcze wróci i będzie grała istotną rolę w nadchodzących wydarzeniach.
Gdzie obejrzeć ten film? Zobacz go w naszym repertuarze kin z opcją natychmiastowego zakupu biletu!
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat