Assassin's Creed: Nexus - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 16 listopada 2023Po Assassin's Creed: Nexus nie spodziewałem się zbyt wiele, ale zostałem bardzo mile zaskoczony. Do tego stopnia, że stawiam tę grę wyżej niż niedawne AC: Mirage.
Po Assassin's Creed: Nexus nie spodziewałem się zbyt wiele, ale zostałem bardzo mile zaskoczony. Do tego stopnia, że stawiam tę grę wyżej niż niedawne AC: Mirage.
Podczas gdy Mirage było bezpiecznym powrotem do korzeni, debiutujące niedługo później Assassin's Creed: Nexus można śmiało uznać za niezwykle odważny krok – czy nawet skok wiary – w przyszłość. Mamy tu bowiem do czynienia z pierwszą odsłoną tej popularnej serii, którą od podstaw przygotowywano z myślą o wirtualnej rzeczywistości. Wbrew pozorom taki kierunek wydaje się dla tego cyklu naturalny – wszak znany z tego uniwersum Animus to po prostu wyjątkowo zaawansowany zestaw VR. Dziwić może fakt, że tak długo musieliśmy na to czekać. To naprawdę udany debiut w nowej formie.
W Nexus wcielamy się w bohatera, który dzięki Animusowi będzie mógł przeżyć wspomnienia zmarłych przed laty asasynów: Ezio Auditore de Firenze, Connora oraz Kassandry. Taki dobór grywalnych postaci jest zrozumiały. Od razu widać, na jaki "klucz" postawił Ubisoft. To ulubieńcy fanów marki, a przy okazji też zupełnie inni skrytobójcy, których różni charakter i czasy, w których działali. Dzięki temu niejako dostajemy trzy przygody w jednej.
Od pierwszych minut spędzonych w tym wirtualnym świecie pozytywnie zaskakuje przede wszystkim jedno: ma się wrażenie, że rzeczywiście jest to pełnoprawna gra. Niestety, ale w przypadku VR nie jest to standardem – mimo rozwoju tej technologii nadal często natrafia się na interaktywne doświadczenia, a nie produkcje, które z powodzeniem można zestawić z tytułami znanymi z PC czy konsol.
AC Nexus zaś w bardzo dobry sposób przenosi znane elementy na nowy grunt. Na dodatek niemal wszystkie działają bardzo intuicyjnie i naturalnie. Gdy wychylamy ręce i chwytamy kontrolery, wchodzimy po drabinie, a gdy wykonamy charakterystyczny gest nadgarstkiem, wysuwamy ukryte ostrze. Wszechobecne butelki czy kielichy możemy zaś podnosić i rzucać, by odwrócić uwagę pobliskich wrogów. Oczywiście nie mogło zabraknąć tutaj także wspinaczki na budynki i parkour – na dobrą sprawę jedynie do tego ostatniego elementu mam pewne zastrzeżenia. Wystarczy bowiem jedynie przytrzymać przycisk na kontrolerze i wychylić gałkę do przodu, by nasz bohater lub bohaterka pędził przed siebie i omijał przeszkody. Stoi to nieco w sprzeczności z pozostałymi akcjami, które wykonujemy "ruchowo". Trudno jest mi natomiast powiedzieć, czy można byłoby to zrealizować w bardziej aktywny sposób, a jednocześnie tak, by nie było to frustrujące czy zbyt skomplikowane.
W całkiem ciekawy sposób zrealizowano też potyczki z wrogami. Gdy nie uda nam się wyeliminować ich tak, jak na asasyna przystało, czyli po cichu i bez wzbudzania podejrzeń, to będziemy musieli stanąć do otwartej walki. Ubisoftowi udało się dobrze zbalansować realizm z dobrą zabawą. Naszym mieczem możemy blokować i parować ciosy przeciwnika, a naciskając jeden przycisk, mamy możliwość wykonania skoku do przodu, co pozwala na wytrącenie oponenta z równowagi na krótką chwilę. Starcia nie są może zbyt wymagające, ale przez to też nie frustrują, nawet w momencie, gdy wirtualna rzeczywistość nie do końca chce z nami współpracować, co od czasu do czasu się zdarza.
Urozmaiceniem są zagadki logiczne. Nie są one skomplikowane i zwykle polegają na odnalezieniu konkretnego przedmiotu i umieszczeniu go we właściwym miejscu. Na dodatek możemy skorzystać ze "wzroku orła", by podświetlić najważniejsze miejsca. Takie łamigłówki byłyby raczej rozczarowujące w klasycznej grze, ale już w środowisku VR wypadają znacznie ciekawiej z uwagi na interakcje z otoczeniem. "Fizyczne" przeszukiwanie szafek czy szuflad w poszukiwaniu kluczy i innych przedmiotów jest po prostu znacznie ciekawsze niż klikanie w obiekty wyświetlone na telewizorze czy monitorze.
Wspominałem, że Nexus to pełnoprawna gra. Dodam, że widać to również po aktywnościach pobocznych. Choć nie uświadczymy tu w pełni otwartego świata, to lokacje są dość duże i oferują pewną swobodę. Nie jesteśmy prowadzeni zamkniętymi korytarzami do celu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by na moment zejść z głównej ścieżki, wejść na pobliski budynek i popodziwiać otoczenie lub podjąć się opcjonalnych misji. Możemy poszukiwać ukrytych znajdziek lub historycznych przedmiotów (którym towarzyszą edukacyjne opisy), a także spróbować swoich sił w wyzwaniach polegających na pokonaniu konkretnej trasy lub wejściu na jakiś budynek. Zdecydowanie nie jest to jedna z tych produkcji, które można ukończyć na jednym ładowaniu Questa. Na zapoznanie się z całą historią trzeba poświęcić około 10-15 godzin lub dłużej, jeśli zechcecie zrobić wszystko na 100%, a to już całkiem satysfakcjonujący wynik.
Łyżką dziegciu w tej beczce VR-owego miodu jest oprawa graficzna – przynajmniej na goglach Meta Quest 2, z których sam korzystam. Otoczenie, zwłaszcza to na "otwartym powietrzu", jest mocno uproszczone, a wirtualni mieszkańcy to podobne do siebie klony, które reagują na naszą obecność często w dość nienaturalny sposób. Na szczęście dość szybko można o tym wszystkim zapomnieć i zatracić się w wirtualnym świecie.
Rozgrywka w wirtualnej rzeczywistości jest doświadczeniem mocno specyficznym i trudno przewidzieć, jaki wpływ wywrze ona na odbiorców. Sam nie mam problemu z produkcjami, w których stoi się w miejscu (np. Beat Saber czy Synth Riders), ale już płynne poruszanie się wywołuje u mnie doznania nieprzyjemne dla głowy i żołądka. Nexus przy domyślnych opcjach nie było wyjątkiem, ale deweloperzy pomyśleli o takich osobach jak ja i zadbali o szereg przeróżnych ustawień. Możemy skorzystać z teleportowania się z miejsca na miejsce czy ograniczenia pola widzenia, przez co zabawa może i trochę straci na immersji, ale przynajmniej nie będzie wywoływać nudności. Za to wielki plus!
Assassin's Creed: Nexus to naprawdę udany eksperyment i zarazem tytuł, który można z czystym sumieniem polecić zarówno fanom serii Ubisoftu, jak i osobom lubiącym gry VR. Jeżeli macie Questa 2 lub 3 i jesteście spragnieni czegoś więcej niż interaktywne doświadczenia czy dema technologiczne, to warto zainteresować się tą pozycją.
Plusy:
+ to pełnoprawna gra w VR;
+ udane przeniesienie znanych mechanik do wirtualnej rzeczywistości;
+ powrót znanych i lubianych bohaterów.
Minusy:
- sporadyczne problemy z wykrywaniem ruchów i gestów;
- grafika na Meta Quest 2 pozostawia trochę do życzenia.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat