Choć czołówka ostatniego odcinka drugiego sezonu jest praktycznie identyczna jak ta wieńcząca serię pierwszą (zmieniono tylko miejscami kolor), to widać, że nastawienie Goulda i Gilligana się zmieniło. Futurospekcja z początku sezonu jest jedynym punktem zwracającym naszą uwagę w kierunku Breaking Bad. Zwykle jednak, tak jak w odcinku Klick, otrzymujemy retrospekcje znów rzucające więcej światła na wspólną przeszłość Jimmy’ego i Chucka, która próbuje wytłumaczyć niechęć starszego brata do głównego bohatera. Tę politykę niepopychania fabuły w kierunku spotkania Jimmy’ego McGilla z Walterem White'em jednak nie wszyscy przyjmują z aprobatą. Better Call Saul zdążyło już wytyczyć swoje własne ścieżki i odnajduje się w nich bardzo dobrze. Czuć jednak spójność uniwersum i wszyscy chcą poznać drogę McGilla do przeobrażenia się w Saula Goodmana - w końcu sam tytuł i czołówki podsycają to oczekiwanie. I niby to otrzymujemy, jednak nie w takim tempie, jak niektórzy by sobie życzyli. Pomysł na postać ewoluuje co roku, a twórcy nie udają nawet, że nie wpadli jeszcze na to, jak połączyć te dwie linie fabularne – chcą bawić się Jimmym, zgłębiać jego postać, bo jest on tak naprawdę bardziej interesujący od przyszłego Saula Goodmana. Nie sposób się z tym nie zgodzić. W Breaking Bad Saul był jedynie zabawną figurą, comic reliefem, który pojawiał się wtedy, gdy był potrzebny. Dzięki temu serialowi Gould i Gilligan mogą stworzyć kolejną niezapomnianą postać, być może nie tak widowiskową i dramatyczną jak Walter White, lecz nadal świetnie sportretowaną i wykorzystaną. Zarówno wątek konfliktu z Chuckiem, związku z Kim, jak i prywatnej praktyki powoli przyćmiewa kilka rzuconych żartów podczas jego ciemnych interesów z Heisenbergiem, szczególnie że właśnie teraz Bob Odenkirk może naprawdę popisać się swoją rolą i udaje mu się to w stu procentach. No url Oczywiście McGill nie jest jedynym głównym bohaterem serialu. Byłem pewien, że w jakiś sposób finał na nowo połączy historie Jimmy’ego i Mike’a, tak się jednak nie stało, a ich wątki prowadzone są równolegle i często daje się im po równo czasu ekranowego. To wyraźna zmiana kierunku, a choć z pewnością twórcy mają chytry plan, by połączyć te historie, to ich tymczasowa niezależność pokazuje, że serial AMC chce eksplorować wszelkie postacie i wydarzenia w Albuquerque. I tak jak wolne było tempo całego sezonu, tak zakończenie serii nie zostało naznaczone wielką katastrofą. Planowany od kilku odcinków atak Mike’a spełzł na niczym (choć scena była zatrważająca!), a krętactwa Jimmy’ego znowu zostały zdemaskowane. To oczywiście daje masę możliwości rozwoju w kolejnym sezonie i wiele pytań wciąż pozostaje otwartych (Czy Mike spowoduje kalectwo Hectora? Czy konflikt z Chuckiem doprowadzi do zmiany nazwiska na Saul Goodman?), które, miejmy nadzieję, zostaną chociaż po części wyjaśnione w przyszłym roku. Można mieć do tego jednak spore wątpliwości, bo twórcy stwierdzili jakiś czas temu, że nie chcą rozstawać się z Jimmym – pokochali tę postać i nie chcą szybko zmieniać jej pozycji. Nieważne, ile ta zabawa potrwa - niektórzy fani z pewnością wkrótce będą zniecierpliwieni. Jedynym ratunkiem dla nich jest stworzenie historii bardziej angażującej niż Breaking Bad, ale czy Gould i Gilligan muszą po tym sezonie - świetnie zagranym, bystrym i ciekawym - cokolwiek nam udowadniać? Raczej nie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj