Billions: sezon 1, odcinek 7 i 8 – recenzja
Z tygodnia na tydzień Billions jest coraz ciekawsze, głównie dzięki większemu skupieniu się na postaciach i ograniczeniu słów wyciągniętych z encyklopedii światowej finansjery.
Z tygodnia na tydzień Billions jest coraz ciekawsze, głównie dzięki większemu skupieniu się na postaciach i ograniczeniu słów wyciągniętych z encyklopedii światowej finansjery.
Z odcinka na odcinek Billions coraz lepiej radzi sobie z konstrukcją postaci i to zdecydowanie jest najmocniejszy punkt nowego serialu stacji Showtime. Próba dorwania Axelrode’a cały czas jest istotna, jednak najbardziej emocjonujące punkty poszczególnych odcinków to albo bezpośrednie konfrontacje rozgrywające się między bohaterami, albo ich solowe sceny, podczas których każdy daje z siebie jak najwięcej.
O ile Axe od początku był „tym złym” w Billions, to najnowsze odcinki zdecydowanie próbują namieszać i podrażnić się trochę z nami oraz naszą sympatią do poszczególnych bohaterów. Rhoades oczywiście nie wycofuje się naprawdę ze sprawy prowadzonej przez prokuraturę, przez co zachowuje się nieetycznie, jeśli chodzi o pracę oraz jego relacje z żoną. W pracy posługuje się wymuszeniami, szantażami, w małżeństwie zaś musi ciągle kłamać, by pozostać na powierzchni. Axe z kolei nie dość, że broni swoich dzieci i ratuje honor swojej rodziny, to potrafi także przyznać się do błędów przeszłości - i to takich, które powinny oczernić go całkowicie oraz pozbawić jakiegokolwiek prestiżu.
Oczywiście podział ten nie jest taki oczywisty. Przy tych wszystkich antynomiach i różnicach między bohaterami, tym razem na korzyść Bobby’ego, to jednak Chuck cały czas jest bardziej prawdziwy, rzeczywisty. Jest kimś, kto mógłby mieszkać gdzieś w okolicy. Axe jest celebrytą, stać go na wszystko i nie waha się pokazać tego raz na jakiś czas. Jest robotem przewidującym ruchy przeciwnika, pracującym 20 godzin na dobę i tylko od czasu do czasu ujawnia swoje słabości, które także wydają się być na pokaz.
Przyjemność z oglądania Paula Giamattiego i Damiana Lewisa jest naprawdę spora. Obie role są zupełnie od siebie różne, odgrywane są w kompletnie innym stylu i to nadaje specyficznego charakteru Billions – dwa równoległe wątki działać mogłyby równie dobrze jako dwa odrębne seriale, bowiem obie te postacie są tak samo interesujące. Towarzyszy im równie ciekawy zestaw bohaterów. Dokładniej to Chuckowi – zarówno Wendy, Bryan, jak i cała wesoła gromadka z prokuratury to świetnie zestawiona ekipa, umiejętnie ze sobą pracująca. Po stronie Axe’a mamy raczej hieny, które odgryzą sobie głowę, gdy nadejdzie taka potrzeba, trudno więc przywiązywać do nich jakąkolwiek uwagę.
Aż dziw, że jest jeszcze miejsce i czas, by kontynuować śledztwo przeciwko Axelrodowi, to jednak cały czas się udaje i właśnie wydarzenia związane z całym procesem budzą w bohaterach najmroczniejsze demony. Wycofanie się Chucka ze sprawy było całkiem niezłym posunięciem. Dzięki niemu mogliśmy lepiej się skupić na jego postaci, choć z pewnością taki stan rzeczy wkrótce się zmieni, szczególnie że Rhoades nie pozwoli sobie na to, by ktoś kopał pod jego sprawą dołki, a Axe przecież na razie robi wszystko, co mu się żywnie podoba. Czas odpalić kolejne działa. Ciekawe, co jeszcze ci goście chowają w swoim inwentarzu.
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat