Billions: sezon 2, odcinek 5 i 6 – recenzja
Może i marzenia o posiadaniu własnego klubu NFL przez Bobby'ego prysły, ale pojawiła się perspektywa posiadania własnego kasyna.
Może i marzenia o posiadaniu własnego klubu NFL przez Bobby'ego prysły, ale pojawiła się perspektywa posiadania własnego kasyna.
Gdy jedna szansa na biznes się zamyka, momentalnie pojawia się następna. Tak już jest w świecie wielkich pieniędzy. Miał być klub NFL, a być może będzie kasyno. Splendor trochę mniejszy, ale zarobki podobne. Bobby (Damian Lewis) po drobnym rozluźnieniu rzuca się w wir pracy. Niestety, staje się przy tym nieostrożny. Zaczyna czuć się zbyt pewnie. O ile wciąż jest w stanie być dwa kroki przed prokuratorem Chuckiem (Paul Giamatti), to zaczyna tracić z oczu swój główny cel. Duże pieniądze.
Piąty odcinek mocniej skupia się na Bobbym i kłopotach, w które wpada jego firma przez kiepską dyspozycję „Wagsa” (David Costabile) w ostatnim czasie oraz tego, że w zespole nie ma już Wendy (Maggie Siff). W domu też nie za dobrze się dzieje. Lara (Malin Akerman) jest już zmęczona byciem „tylko’ żoną wielkiego finansisty. Ta kumulacja osobistych i zawodowych problemów dobrze robi serialowi. Ponownie, jak było w przypadku odcinka z pokerem, odrywa go na chwilę od głównej fabuły, choć jej całkowicie nie porzuca. Pokazuje jednak tę, moim zdaniem, ciekawszą stronę naszych bohaterów w momentach, w których przegrywają bitwy, by później wygrać wojnę. Nareszcie możemy zobaczyć momenty, w których Bobby przegrywa na niektórych polach z finansistami, którzy nie byli może od niego lepsi, ale chwilowo mieli szczęście. Wykorzystali moment jego dekoncentracji.
Dla tego odcinak został zmieniony również sposób narracji. Po dynamicznym wprowadzeniu i kłótni Bobby'ego z „Wagsem” pojawia się długa retrospekcja tłumacząca, jak do tej konfrontacji doszło.
Podoba mi się również sposób, w jaki pokazana została scena rozmowy Bobby'ego z żoną o jej biznesie. Widać, że nasz bohater w sprawach, w których chodzi o pieniądze nie owija w bawełnę. Nie ma znaczenia, czy jest to klient z ulicy, czy jego rodzina. Biznes is biznes. Jak nietrudno się domyślić Larze niezbyt przypadnie do gustu wersja wydarzeń, gdzie guru finansów wyłoży jej na stół wszystkie niedociągnięcia w jej nowo powstającym biznesie.
Szósty odcinek natomiast należy w pełni do Chucka, który nareszcie święci jakiś sukces. Niestety, w jego przypadku nawet wygrana smakuje jak porażka. Co z tego, że udało mu się przycisnąć do ściany jednego ze ściganych przestępców finansowych, jak nie może się z tego cieszyć. Nawet tak po prawdzie nie ma z kim. Z żoną się nie układa i nie zanosi się na to, by ta sytuacja się zmieniła. Szefostwo też bije brawo i składa gratulacje, ale raczej przez zaciśnięte zęby. Jest to ciekawe podejście do tematu. Nie mamy tu parady na część zwycięzcy, a jedynie wymuszone poklepywania po ramieniu. Prawie jak w życiu.
Do gry zaczyna wchodzić też ojciec Chucka, który w pewien sposób dla pozyskania korzyści majątkowej chce wykorzystać pracę swojego syna, by samemu zarobić. Nie powiem, jest to interesujący wątek. Jestem ciekaw, jak zachowa się Chuck, gdy się zorientuje, że jego własny ojciec nie jest w niczym lepszy od gości, których na co dzień ściga. Czy wsadzi go do więzienia? Podejrzewam, że będzie to kolejny as w rękawie Bobby'ego. Zwłaszcza, że ojciec Chucka staje się jego finansowym rywalem i gościem, który chce pokrzyżować mu szyki.
Nareszcie robi się ciekawie.
Źródło: foto. Showtime
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat