Brooklyn 9-9: sezon 7, odcinek 3 - recenzja
Data premiery w Polsce: 23 stycznia 2014Kolejny odcinek 7. sezonu Brooklyn 9-9 ma kilka udanych pomysłów i niezłe gagi, ale jest zbyt dużo nietrafionych rozwiązań.
Kolejny odcinek 7. sezonu Brooklyn 9-9 ma kilka udanych pomysłów i niezłe gagi, ale jest zbyt dużo nietrafionych rozwiązań.

Brooklyn 9-9 ma duży problem w 3. odcinku i nazywa się on Pimento. Pomysł na tę absurdalną postać wypalił się zasadniczo tuż po jego wprowadzeniu. Ciągłe przegięcia i brak pomysłu na rozwinięcie Pimento sprawiało, że chwilę później nudził i zaczynał męczyć. Duża w tym wina Jasona Mantzoukasa, którego specyficzność nie jest zabawna w takim wydaniu. Podobni absurdalnie głupią postać grał w Dobrym miejscu i tak samo było to nietrafione. Oparcie 3. odcinka na Pimento powoduje, że trudno do końca przekonać się do wydarzeń, bo brakuje im ikry, dobrych gagów i pomysłu.
Niby są w tym jakieś sensowne walory, jak nawiązanie do Memento, śmianie się, że nikt nie wie, co to, a wszyscy znają jego schorzenie tylko przez Gdzie jest Dory? oraz sama intryga z doktorem trującym Pimento - podstawy ten wątek ma sensowne, interesujące i z potencjałem. Jednak zbyt mocno zostały one oparte na Pimento i jego dziwności - dlatego więc jest zbyt specyficzne, a za mało zabawnie. Zwłaszcza że przewidywalność wątku szybko staje się oczywista.
Teoretycznie sensownym pomysłem jest kwestia Amy i Jake'a, którzy starają się o dziecko. Tak, jak typowy Boyle w tym równaniu na samą myśl zaczyna irytować, tak twórcom udało się pokazać to zabawne i z sercem na właściwym miejscu. Nie popadli w skrajność z Boyle'em, tak jak wielokrotnie im się to udawało. Samo w sobie też wydaje się ważne dla dalszego rozwoju tej przyjaźni, a koniec końców dziecko niewątpliwie się pojawi. Na plus.
Solidnie wypada wątek szkolenia z procesów rozwiązywania konfliktu na posterunku. Z jednej strony twórcy wyśmiewają kompletnie bezsens całego zamysłu, który nic nie wnosi, a nawet pogarsza sytuacje. Z drugiej scenarzyści wykorzystują to do poruszenia różnych konfliktów wewnątrz ekipy i słusznie pokazując, jak je rozwiązują. To jest o tyle ważne,że nadaje im ludzki wymiar i udowadnia, że jednak pod tym wszystkim, co oglądamy, jest coś więcej niż zabawa i dobry humor.
Brooklyn 9-9 mimo wszystko trochę rozczarowuje tym odcinkiem - szczególnie po pierwszych dwóch zrealizowanych z pomysłem. Gagi nie zawsze trafiają w punkt
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1960, kończy 65 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1972, kończy 53 lat

