Brooklyn 9-9: sezon 4, odcinek 19 i 20 – recenzja
Przedostatnie odcinki sezonu bawią, ale też kładą mocne fundamenty pod fabułę finału, który może znów rozruszać pod tym względem Brooklyn 9-9.
Przedostatnie odcinki sezonu bawią, ale też kładą mocne fundamenty pod fabułę finału, który może znów rozruszać pod tym względem Brooklyn 9-9.
Zawsze wychodziłem z założenia, że Brooklyn Nine-Nine najśmieszniejszy jest wówczas, gdy brane są na warsztat wątki czysto policyjne. Kiedy twórcy rzucają bohaterów w jakieś śledztwo, są w stanie wyśmiać schematy i stworzyć na tyle kuriozalny, komiczny wątek, że to potrafi bawić. Oba odcinki to właśnie prezentuję. Wykręcanie fabularnych klisz gatunku w komediowym stylu.
Pojawienie się matki Holta zwiastowało ogromny komediowy potencjał. Tak naprawę już w pierwszych scenach widać, że będzie to postać przekomiczna dzięki temu, jak jest podobna do kapitana 99. W zasadzie gagi oparte są na tym samym, co w związku z Holtem. Na tym, jak ta specyficzność działa w relacji ze zwyczajnym człowiekiem. Dodając do tego przyjaźń Jake'a z mamą Holta i zazdrość tego drugiego, dostajemy dobry wątek godny najlepszych chwil tego serialu. Zaś samo śledztwo należycie spełnia swoją rolę, wykorzystując wszelkie elementy do rozbawiania, ale zarazem do rozwoju postaci Holta. Jego emocjonalne otwarcie przed matką w obliczu Jake'a jest ważne i zarazem humorystyczne.
Natomiast wątek z 20 odcinka z Jakiem i Rosą wyraźnie służy za podbudowę pod finał i być może nawet 5 sezon. Dostajemy interakcję duetu z zabawnie stereotypową szefową tajnej jednostki rozpracowującej zorganizowaną przestępczość. Takim sposobem w pewnym sensie wyśmiewane są postacie z seriali kryminalnych, ich motywacje i działania. Samo śledztwo oparte na rywalizacji Jake'a z Rosą wygląda przezabawnie. Twórcy wprowadzili tutaj kilka dobrych pomysłów na gagi sytuacyjne i werbalne. A fakt, że koniec końców oboje dostają się do jednostki, która okazuje się skorumpowana ma dobry potencjał fabularny. Oby go dobrze wykorzystano, bo oczekiwania rosną.
Nieźle wypadają też wątki poboczne. Szczególnie te z Hitchockiem i Scullym. W pierwszym odcinku mamy nowy pokój odpoczynku, który był dla nich niezwykle ważny. Jest tutaj kilka zabawnych pomysłów. Lepiej jednak wychodzi wątek z 20 odcinka z ich kłótnią. Świetnie to rozwiązano wejściem Giny. Jeden z tych momentów, kiedy rola Giny sprawdza się znakomicie. Zresztą nie gorszy jest jej wątek z Amy i feministycznym wyzwoleniem związanym ze zmianą opony w samochodzie.
W tym sezonie poziom Brooklyn Nine-Nine był dość nierówny, zwłaszcza na początku. Ostatnio jednak jest dobrze, pomysłowo i zabawnie. Solidna rozrywka.
Źródło: zdjęcie główne: Jordin Althaus/FOX
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat