Castlevania: sezon 1 – recenzja
Data premiery w Polsce: 21 listopada 2024Animowany serial, który trafił na platformę Netflix, to wyjątkowo dobra produkcja, która przypadnie do gustu nie tylko fanom tej popularnej serii gier.
Animowany serial, który trafił na platformę Netflix, to wyjątkowo dobra produkcja, która przypadnie do gustu nie tylko fanom tej popularnej serii gier.
Fabuła serialowej Castlevania to adaptacja trzeciej części cyklu, czyli gry Castlevania III: Dracula's Curse z 1989 roku, oczywiście z pewnymi zmianami. Nie brakuje tutaj dodatkowych scen, których zadaniem jest przedstawienie postaci, wyjaśniających ich motywacji i pełniących rolę „wypełniaczy”, mających na celu dostosowanie historii do serialowej konwencji. Właściwa opowieść rozpoczyna się od pokazania tragicznych wydarzeń, które pchnęły Draculę do zemsty na mieszkańcach Wołoszczyzny. Wampir ten nie jest jednak typowym czarnym charakterem, serial przedstawia go raczej jako postać tragiczną, której motywacje można zrozumieć, a wszelkie potworności, które popełnia można usprawiedliwić. Rolę typowych antagonistów pełnią tutaj przede wszystkim przedstawiciele kościoła, którzy manipulują mieszkańcami, a kapłani chętniej niż Słowem Bożym władają sztyletami.
Szybko poznajemy też głównego bohatera, Trevora Belmonta, ostatniego przedstawiciela swojego rodu, którego członkowie od wielu lat walczą z potworami. Niestety, ludzie tego nie doceniają, a wręcz przeciwnie – uważają, że Belmontowie sami mają kontakty z nieczystymi siłami. Trevor traktowany jest więc jak wyrzutek, a widzowie poznają go jako pijaczka, który wdaje się w bójkę w barze. W zaledwie czterech odcinkach, jakie składają się na 1. sezon, widzimy jednak zaskakującą przemianę z postaci, która nie dba o nic i nikogo w prawdziwego lidera i bohatera, który decyduje się położyć kres potężnemu wampirowi i uratować Wołoszczyznę. Dużym plusem jest zresztą sam charakter Trevora. To postać, która swoimi tekstami i zachowaniem wprowadza nieco luzu i humoru do mrocznego i brutalnego świata Castlevanii. Zdecydowanie jest to bohater, którego można szybko polubić.
Świetne wrażenie robi tutaj warstwa wizualna, począwszy od ciemnej, ponurej kolorystyki, a na projektach postaci skończywszy. Oczywiście, niektórym może nie przypaść do gustu specyficzna, wyraźnie inspirowana anime kreska, ale pod względem technicznym ciężko się tu do czegokolwiek przyczepić. Projekty postaci są bardzo szczegółowe i wierne wyglądowi ich odpowiedników z gier. Nieco gorzej wypada sama ich animacja, która momentami sprawia wrażenie niezbyt płynnej co jest najbardziej odczuwalne w scenach akcji.
Przy okazji omawiania tego, jak serial wygląda, warto jednoznacznie stwierdzić, że zdecydowanie nie jest to produkcja dla młodszych widzów. Przemocy jest tutaj naprawdę sporo i jest ona przedstawiona w sposób bardzo bezpośredni, mimo tego, że mamy do czynienia z animacją. Mamy tutaj więc dekapitacje, ciała rozrywane przez demony, przecinane w pół, mordowani są wszyscy bez wyjątku – mężczyzny, kobiety i dzieci. Nie brakuje również wulgaryzmów, ale ich liczba nie jest przesadzona i nie są używane w charakterze przecinków.
Twórcy postanowili zaangażować do prac nad serialem znane nazwiska i wybór ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Richard Armitage to świetny Trevor Belmont, w którego głosie słychać cwaniactwo i luz, ale i powagę, kiedy sytuacja tego wymaga, zaś Graham McTavish doskonale wcielił się w rolę Draculi, zarówno w scenach bardziej stonowanych, jak i tych, w których przepełnia go gniew i nienawiść do ludzkości. Również do reszty aktorów trudno się jest przyczepić. Sporym zaskoczeniem jest też obecność polskiego dubbingu i chociaż preferuję oryginalne wersje językowe, to muszę przyznać, że polscy aktorzy bardzo dobrze wywiązali się z powierzonych im zadań. Nie ma tutaj poczucia, że polski dubbing jest gorszy od oryginału.
Mroczną atmosferę Castlevania podkreśla muzyka w serialu, za którą odpowiada Trevor Morris. Kompozycje robią wrażenie, stanowią niezłe tło do wydarzeń i słucha ich się przyjemnie, chociaż rozczarowuje brak najbardziej ikonicznych utworów znanych z gier, takich jak Vampire Killer czy Bloody Tears.
Netflikxwa Castlevania to świetna adaptacja gry, a także bardzo dobry serial animowany dla dorosłych widzów, który może przypaść do gustu nawet osobom, które nie miały wcześniej do czynienia z tą serią. Największym mankamentem tej produkcji jest…jej długość. Cztery niespełna 25-minutowe odcinki zostawiają widzów ze sporym poczuciem niedosytu i stanowią jedynie wprowadzenie do dalszej części historii. Pewnym pocieszeniem jest jednak fakt, że drugi sezon został już potwierdzony i składał się będzie z 8 epizodów. Nie pozostaje więc nic innego, jak czekać na kontynuację przygód Trevora Belmonta i jego towarzyszy.
Źródło: fot. Netflix
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat