Recenzja zawiera spoilery z finałowego odcinka ósmego sezonu serialu.
Normal 0 21 false false false PL X-NONE X-NONE /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-priority:99; mso-style-qformat:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin-top:0cm; mso-para-margin-right:0cm; mso-para-margin-bottom:10.0pt; mso-para-margin-left:0cm; mso-pagination:widow-orphan; font-size:11.0pt; font-family:"Calibri","sans-serif"; mso-ascii-font-family:Calibri; mso-ascii-theme-font:minor-latin; mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-theme-font:minor-fareast; mso-hansi-font-family:Calibri; mso-hansi-theme-font:minor-latin; mso-bidi-font-family:"Times New Roman"; mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
Już od dłuższego czasu w sieci krążyły informacje, że odcinek kończący obecną serię przygód lekarzy z Seattle zostanie zakończony mocnym epizodem w stylu finałów piątego i szóstego sezonu. Wiedzieliśmy już, że zginie ktoś z głównej obsady, a poprzedni epizod zakończyła scena ukazująca Maredith leżącą obok rozbitego samolotu.
W związku ze wszystkimi przeciekami z niecierpliwością oczekiwałem na „Flight” i spodziewałem się po nim bardzo wiele. Dlatego też po zakończonym seansie z radością muszę stwierdzić, że twórcy nie zawiedli mnie. Zaserwowali mi bowiem 40 minut pełnych intensywnych wrażeń.
Oczywiście kluczowym wydarzeniem odcinka była śmierć Lexie. Mimo tego, iż liczyłem się z tym, że to właśnie ona może umrzeć (choć w znaczenie większym stopniu obstawiałem Arizonę), to nie spodziewałem się, że jej odejście tak bardzo mnie poruszy. Gdy żegnała się z Markiem autentycznie łzy poleciały mi z oczu. Sam nie mogłem uwierzyć, że jakikolwiek serial potrafi aż tak bardzo mnie wzruszyć. Bez wątpienia brak młodszej siostry Meredith będzie dla mnie bardzo odczuwalny w 9 sezonie. Jej śmierć poruszyła mnie znacznie bardziej niż odejście George’a w finale piątego sezonu, gdyż jego postać nie była mi aż tak bliska. Swoją drogą przywołanie postaci O’Mailey’a jako zapowiedź śmierci również uważam za świetny pomysł. O ile mnie pamięć nie myli to właśnie Lexie rozpoznała go na chwilę przed śmiercią.
[image-browser playlist="602209" suggest=""]
©2012 ABC
Sama scena, kiedy Mark trzymał Małą Grey za rękę była moim zdaniem zagrana i napisana po mistrzowsku. Mina Leigh w momencie, gdy z jej bohaterki uchodziło życie, bardzo wiarygodnie oddała jej stan. Najbardziej zaskoczył mnie jednak fakt, że do śmierci doszło tak szybko. Byłem przekonany, że napięcie będzie trwało do ostatnich minut odcinka.
W późniejszych scenach na brak emocji nie mogłem jednak narzekać, gdyż zacząłem podejrzewać, że pani scenarzyści może kogoś jeszcze postanowili pozbawić życia. Emocjonująco wypadł Derek z uwięzioną ręką oraz Mark, który dostał krwotoku wewnętrznego. Wzajemne udzialnie sobie pomocy przez bohaterów napędzało akcję odcinka, podobnie jak towarzysząca mi niepewność, co będzie dalej. Spodobało mi się ponowne przedstawienie Meredith i Cristiny jako drużyny, która wspólnymi siłami musi radzić sobie w trudnych chwilach. Razem opłakiwały Lexie, razem próbowały uratować Marka i razem odpaliły ostatnią zapałkę. Ich relacja jest dla mnie afirmacją prawdziwej przyjaźni i nie wyobrażam sobie tego serialu bez tej dwójki.
Na uwagę zasługują również dwa poruszające momenty, których zasługą jest świetna gra aktorska. Pierwszym z nich jest mina Slona po śmierci Lexie – otępiające spojrzenie wyszło Dane’owi świetnie i przeraźliwy krzyk rozpaczy Pompeo, nad ciałem siostry jej bohaterki.
[image-browser playlist="602210" suggest=""]
©2012 ABC
Poza emocjonującymi wydarzeniami w lesie, warto wspomnieć również o tym, co działo się w Seattle. Bardzo dobrze wypadły tutaj bowiem sceny z udziałem Altaman i Hunta, których przyjaźń po wielu trudnościach wróciła na właściwy tor. Scena, gdy Owen zwalniał Teddy i jej powrót do gabinetu, wypadły świetnie. Widać, że ta dwójka jest w stanie poświęcić dla siebie naprawdę wiele. Zastanawiam się również, czy Kim Raver odejdzie z serialu.
Sceny z udziałem April i Jacksona również oceniam pozytywnie. Podobał mi się moment, w którym April mówiła o swoich uczuciach i o tym, że spróbuje przez jeden wieczór być szczęśliwa mimo wszystkich przeciwności losu. Jej wypowiedź w fajny sposób pokazała, że chwila przyjemności może nas sporo kosztować lecz mimo to czasem warto jej doświadczyć. Spodobała mi się również wiadomość, jaką Karev nagrał na automatycznej sekretarce Robbins. Wyraźnie docenił to, że w niego uwierzyła i dostrzegła to czego nie widzieli inni.
Podsumowując „Flight” przyniósł ze sobą nie tylko wiele zapierających dech w piersiach momentów pełnych napięcia i wzruszeń ale również w zgrabny sposób ukazał silne relacje jakie łączą głównych bohaterów serialu. Moim zdaniem był to najlepszy odcinek w historii tego serialu. Mimo, iż bardzo będę tęsknił za Lexie to uważam, że otrzymała godne pożegnanie. Fakt, że Chirurdzy potrafią wzbudzić we mnie tyle emocji dobitnie pokazuje, że ten serial mimo upływu lat nadal ma w sobie ogromny potencjał. Ósmy sezon był zdecydowanie lepszy niż dwa poprzednie. Oby tak dalej pani Rhimes. Oby do września.
Ocena: 10/10