Close Enough: sezon 1 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Serial Close Enough, na który pomysł zrodził się już w 2017 roku, miał powstać dla stacji TBS, jednak projekt zawieszono. W końcu zainteresował platformę HBO Max i specjalnie dla niej wyprodukowało go Cartoon Network Studios. Polscy widzowie mają szansę obejrzeć go na... Netfliksie. I warto tę szansę wykorzystać.
Serial Close Enough, na który pomysł zrodził się już w 2017 roku, miał powstać dla stacji TBS, jednak projekt zawieszono. W końcu zainteresował platformę HBO Max i specjalnie dla niej wyprodukowało go Cartoon Network Studios. Polscy widzowie mają szansę obejrzeć go na... Netfliksie. I warto tę szansę wykorzystać.
J.G. Quintel (Regular Show) stworzył animację o świeżym charakterze, choć pomysł wyjściowy Close Enough nie wydaje się tak oryginalny jak choćby, dajmy na to, BoJack Horseman. Oto mieszkająca w Los Angeles rodzina u progu dojrzałości: małżeństwo Josh i Emily (para trzydziestoparolatków) i ich córka, Candice. By było taniej, bohaterowie dzielą dom z parą przyjaciół w podobnym wieku (i po rozwodzie): Alexem (profesorem college'u) i Bridgette (influencerką). Serial w specyficzny sposób opowiada o tym, jak bohaterowie próbują odnaleźć się w tym dziwacznym okresie przejściowym po trzydziestce, między młodością a poważną dorosłością, pogodzić się z wieloma zmianami, zrozumieć siebie nawzajem, zaakceptować nieubłaganie pędzący na złamanie karku czas. Josh (początkujący twórca gier wideo) i Emily (korporacja spożywcza) lawirują między pracą, dziećmi i niepogrzebanymi jeszcze nastoletnimi marzeniami. Młodzieńcza werwa walczy ze zmęczeniem, żądza przygód z kojącą i stabilną nudą.
Obcowanie z Close Enough ułatwia jego przystępna struktura – serial podzielono na osiem odcinków, ale niemal każdy z nich składa się tak naprawdę z dwóch ok. 11 minutowych epizodów, które nie są ze sobą bezpośrednio powiązane fabularnie. Każdy z nich zaczyna się od prostej, prozaicznej zagwozdki, związanej najczęściej z problemami emocjonalnymi, finansowymi czy niepokojami wychowawczymi (Candice ma niskie stopnie lub potrzebuje materiałów plastycznych do szkoły; Emily nie radzi sobie ze stresem związanym z nadmiarem obowiązków i rosnącym zadłużeniem; Josh uparcie chce nauczyć córkę jeździć na deskorolce, bo jego własny ojciec nigdy nie zabrał go na deskę, o czym sam w dzieciństwie marzył).
Później twórcy zrzucają bombę abstrakcji i surrealizmu. Dzika eskalacja nadchodzi nagle, zaskakując: oto w nocnym klubie właściciel zabija każdego "starucha" po trzydziestce, Emily zostaje uwięziona w egzystencjalnym koszmarze będącym wypaczoną wersją sitcomu, Alex, by zainteresować swoich studentów nauką, w trakcie wykładów postanawia zająć ich uwagę śmiertelnie niebezpiecznymi pokazami kaskaderskimi, a w mieście grasuje szynkowa mafia...
Close Enough łączy więc przyziemność i bezbarwne, mniej przyjazne elementy codzienności trzydziestolatków z dziwacznością, która – choć najpierw wybija z rytmu – ostatecznie świetnie wpasowuje się w przesłanie odcinka, pokazując jego problematykę w nieco szerszym spektrum. Dwuznaczności nie są trudne do rozszyfrowania (Close Enough w ogóle nie bywa serialem trudnym czy wymagającym skupienia), a jednak ich forma zachwyca koncepcją i przede wszystkim pełnym zrozumieniem ludzi znajdujących się w tym właśnie specyficznym punkcie swojego życia: ich rozdarcia, wątpliwości czy emocji. Przyznam jednak, że najlepiej wybrzmiał dłuższy epizod, trwający pełne 23 minuty – uwydatnił i zaakcentował wszystkie odcienie opowieści, najlepiej łącząc szaleństwo z dojrzałością, na którą ani Josh, ani Emily nie wydają się gotowi.
Close Enough jest jednak zdecydowanie najlepszy, najszczerszy i najbardziej refleksyjny w momentach realizmu – nawet banały są tu jak żywcem wyrwane z życia; nietrudno dostrzec tę empatię, wspomniane stuprocentowe zrozumienie, jakim wykazują się twórcy. Przy okazji Close Enough jest też, najzwyczajniej w świecie, przyjemną, zabawną i... ciepłą (tak, ciepła tam wyjątkowo dużo) rozrywką; owszem, serial najlepiej trafi do osób, którym jest z głównymi bohaterowi życiowo po drodze, ale docenić powinni go też inni, lubiący nietypowe gagi, odrobinę absurdu i zgryźliwe, ale trafne i błyskotliwe komentarze na temat baniek, w których żyjemy.
Poznaj recenzenta
Michał JareckiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat