Nowe odcinki Co robimy w ukryciu oferują po raz kolejny kawał bardzo dobrego, bezpretensjonalnego humoru. Oceniam.
W
Co robimy w ukryciu nasi bohaterowie przyjmują pod swój dach Simona, wampira, któremu w poprzednim sezonie spalił się klub i od tamtej pory mieszkał w kanałach. Jednak pod pozorem skruchy i przyjaźni Simon ma plan, który uderza w Laszlo, Nandora i Nadję. W tym czasie Colin wdaje się w spór z internetowym trollem i postanawia spotkać się z nim w realu. Innym razem Guillermo pod wpływem spotkania z dawnym sługą Nandora postanawia odejść od swojego pana i dołączyć do grupy świeżo upieczonej wampirzycy. Natomiast Laszlo i Nadja postanawiają wznowić swoje muzyczne występy.
W tych odcinkach twórcy po raz kolejny udowodnili, jak doskonale potrafią bawić się pewnymi popkulturowymi pojęciami i ich rodowodem. Najlepszym tego przykładem jest dosłowne potraktowanie wyrażenie internetowy troll, bo okazuje się, że osobą obrażającą Colina w internecie jest tak naprawdę... prawdziwy troll. Scena spotkania obydwu postaci to coś doskonałego zarówno pod względem dialogowym, jak i kreacyjnym. Sam pomysł, aby troll nie lubił, aby nazywano go trollem internetowym i mówiono, że trolluje innych, jest genialny w swojej prostocie. A sama scena, w której Colin zobrazował pojęcie "zanudzić kogoś na śmierć", gdy zagadał trolla do świtu, aż ten zamienił się w kamień, to bardzo kreatywny i zabawny pomysł twórców.
Naprawdę dobrze oglądało się, jak twórcy w tych odcinkach postanowili rozwinąć relację Nandora i Guillermo, opierając ją na dwóch zupełnie przeciwległych emocjonalnych biegunach. Widzę naprawdę spory potencjał w wątku, w którym Nandor ma pewne podejrzenia wobec łowczych skłonności swojego sługi. Jestem naprawdę ciekaw, jak twórcy poprowadzą ten element fabuły w kolejnych odcinkach, bo w tych nakreślili bardzo interesujący obraz całej sytuacji. Z drugiej strony bardzo dobrze wypadł wątek z taką przyjazną relacją obydwu postaci, bo Nandor wykazuje trochę ojcowską troskę wobec Guillermo. Scenarzyści obrali doskonałą drogę dla tej więzi bohaterów, dając nam taką wywróconą do góry nogami kumpelską komedię stuningowaną czarnym humorem charakterystycznym dla Waititiego i Clementa. Twórcy bawią się tym znanym gatunkiem popkultury i dają mu świeże oblicze. Scena spotkania Nandora i Guillermo na końcu odcinka spowodowała szeroki uśmiech na mojej twarzy. A to wszystko zostało bardzo dobrze podlane wątkiem byłego sługi wampira, który wniósł całkiem niezły, dodatkowy element humorystyczny do historii.
Laszlo i Nadja dostali w tych odcinkach swoje dwa naprawdę dobre wątki. Pierwszy dotyczący knucia Simona, aby zdobyć przeklęty kapelusz Laszlo to kawał dobrego aktorstwa, bezkompromisowego humoru w wykonaniu twórców i obsady, zakończony naprawdę dobrze napisaną sceną w kanałach. Do tego należy dodać naprawdę doskonałe smaczki popkulturowe, szczególnie ten związany z Elvisem, który mieszka u naszych wampirów. Natomiast drugi, w którym Laszlo i Nadja okazują się być twórcami hitów muzycznych, które ktoś im podkradł, wykorzystuje w bardzo zabawny sposób motyw muzyczny. Twórcy świetnie bawią się elementem braku talentu naszych bohaterów, aby przekuć to w naprawdę śmieszne żarty sytuacyjne. Do tego Colin jako manager naszego duetu dostaje tutaj swoje pięć minut, które w pełni wykorzystuje, a twórcy znajdują kolejny bardzo kreatywny sposób pozyskiwania przez niego siły życiowej w postaci organizowania nudnych występów na żywo.
Nowe odcinki
Co robimy w ukryciu to kolejny popis kreatywnego myślenia twórców produkcji. Epizody są naprawdę zabawne, bardzo dobre aktorsko i oferują kilka interesujących rozwiązań fabularnych, które mogą zakwitnąć w kolejnych odsłonach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h