Co robimy w ukryciu: sezon 3, odcinek 10 (finał sezonu) - recenzja
Finałowy odcinek 3. sezonu Co robimy w ukryciu udowadnia, że to jeden z najlepszych emitowanych obecnie seriali komediowych. Oceniam.
Finałowy odcinek 3. sezonu Co robimy w ukryciu udowadnia, że to jeden z najlepszych emitowanych obecnie seriali komediowych. Oceniam.
Bardzo mocnym punktem finałowego odcinka 3. sezonu Co robimy w ukryciu jest Guillermo. Twórcy świetnie pokazali, że dawno już przestał być pokornie przyjmującym wszystkie uwagi i zniewagi sługą Nandora i potrafi porozstawiać po kątach swoich wampirzych współlokatorów. Genialna jest scena, w której tak naprawdę po raz pierwszy sprzeciwia się Nandorowi i wdaje się z nim w bójkę. To całkiem nieźle nakręcona scena walki - nie bawi się w rozbudowaną choreografię. Ponadto wprowadza spory element komediowy, gdy wrogość i standardowy pojedynek łowcy wampirów z krwiopijcą zamienia się w przyjacielskie pojednanie. Relacja Nandora i Guillermo weszła w omawianym odcinku na zupełnie nowy poziom - bohaterowie wreszcie są równorzędnymi partnerami. Twórcy zrobili interesujące podwaliny pod tę więź w kolejnym sezonie. Ciekawe, jak zostanie to rozwinięte.
Zresztą finałowy odcinek stanowi bardzo dobre pole do nakreślania nowych wątków, które pojawią się w kolejnym sezonie. Doskonale zapowiada się kwestia Laszlo i wychowywania przez niego małego Colina. Został on przedstawiony w zaledwie dwóch krótkich scenach, jednak od razu zaostrzył mój apetyt na więcej. Widać, że twórcy chcą poruszyć kwestię tego, skąd biorą się wampiry energetyczne. Do tego Laszlo, który będzie musiał sprawdzić się w roli ojca, zapowiada się niezwykle ciekawie. Scenarzyści postanowili rozdzielić naszych bohaterów. Na pewno w pewnym momencie 4. sezonu w końcu się spotkają, jednak mam nadzieję, że scenarzyści dadzą kilka odcinków z solowych wojaży krwiopijców i Guillermo. To tworzy całkiem nową, niezwykle interesującą przestrzeń, aby pokazać w zabawny sposób, jak wampiry dostosowują się do całkiem nowego otoczenia - szczególnie Nandor, który ma podróżować po całym świecie. Już nie mogę doczekać się kolejnej serii.
Bardzo dobrym wątkiem w finałowym odcinku był ten związany z Nadją. Był bardzo zabawny, ale miał w sobie również pewien emocjonalny charakter. Oczywiście został przepuszczony przez charakterystyczne dla produkcji krzywe zwierciadło. Twórcy bardzo płynnie potrafili przejść z kwestii romantycznej miłości Nadji i Laszlo na bardziej rubaszny i seksualny podtekst ich więzi, co widzimy w jednej ze scen. Dodatkowo kwestia przeprowadzki wampirzycy i objęcia poważnej roli w Radzie Wampirów zapowiada się na bardzo dobry element, który w finałowym odcinku został ledwie zarysowany. Sama scena zaproszenia do Rady nagrana na kasecie VHS przez znanego z oryginalnego filmu Viago (w tej roli Taika Waititi) to było prawdziwe, komediowe złoto. Scenarzyści bardzo sprawnie pokazali, że wampiry nie potrafią dostosować się do czasów współczesnych.
Finał pokazał, że twórcy trafiają w punkt, jeśli chodzi o casting gościnnych występów. Kristen Schaal jako Przewodniczka udowadnia, że świetnie uzupełnia skład głównych bohaterów. Wnosi dużo elementów komediowych - choćby w scenie, w której tłumaczy Nandorowi kwestię podróżowania. Donal Logue mocno zaznaczył swoją obecność w odcinku, bo scenarzyści w zabawny sposób postanowili wykorzystać jego hobby (malowanie obrazów) i zaprezentować go z innej strony. Produkcja trzyma cały czas naprawdę wysoki poziom. Dodatkowo finałowy epizod nakreślił interesujące fundamenty pod kolejny sezon.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat