„Czarna lista”: sezon 2, odcinek 5 i 6 – recenzja
Prawda jest taka, że serial Czarna lista ogląda się naprawdę przyjemnie. Jest wciągający, jest ciekawy, ale brakuje iskry, która rozpaliłaby fanów. Co z tego, że w 5 i 6 odcinku wątek Reda jest naprawdę interesujący, skoro słabo wypada Liz i jej kryminalne sprawy?
Prawda jest taka, że serial Czarna lista ogląda się naprawdę przyjemnie. Jest wciągający, jest ciekawy, ale brakuje iskry, która rozpaliłaby fanów. Co z tego, że w 5 i 6 odcinku wątek Reda jest naprawdę interesujący, skoro słabo wypada Liz i jej kryminalne sprawy?
Czarna lista ("The Blacklist") w 2. sezonie to przeplatanka. Są ciekawe pomysły fabularne, są momenty wow, ale coraz bardziej brakuje serialowi iskry.
Po kolei. W 5 odcinku scenarzyści znowu podejmują wątek społecznie istotny – chodzi mianowicie o ekologię. Grupa ekoterrorystów próbuje otruć świat, który niszczy matkę Ziemię. Liz i FBI muszą do nich dotrzeć, zanim ci rozprzestrzenią truciznę. W międzyczasie Red znajduje swoją córkę za pomocą niepozornego urzędnika. Prawdę mówiąc, gdyby nie Reddington i jego poszukiwania, ten odcinek byłby zwyczajnie nudny. W ogóle scenarzyści mocno ograniczyli jego rolę, a przecież gdy serial startował, to właśnie James Spader zbierał najwięcej laurów. Teraz jest poza FBI, a sprawy podrzuca jakby z przypadku (chociaż wiemy, że przy każdej coś załatwia).
W 6 odcinku Red podrzuca FBI trop dotyczący kartelu przemytników, który porywa i zabija… ludzi. Historia jest ciekawa jak na standardy 2 serii i bardzo dynamiczna, ale w porównaniu z poprzednim sezonem bad guys są trochę oklepani i bez wyrazu. Na szczęście odcinek znowu ratuje Red i dwa momenty, w których autentycznie można powiedzieć "Wow!".
[video-browser playlist="632968" suggest=""]
Czarna lista rozpoczyna się pierwszym z nich (wyjaśnionym na samym końcu). Scenarzyści już w pierwszych sekundach pokazali nam obrazek z afrykańskiej wioski, z której porwano chłopca. W jakiś sposób ta opowieść łączyła się z kartelem, ale dopiero na końcu dowiedzieliśmy się dlaczego. Dembe został porwany po tym, jak zabito jego rodziców. Red wyjaśnia, jakie okropności przeżył i jak się poznali. Nic dziwnego więc, że Dembe jest bardzo lojalny. Mam nadzieję, że odegra teraz większą rolę. Pozostaje jeszcze drugi moment wow, czyli ponowne pojawienie się kluczowego bohatera z 1. sezonu. Spokojnie, niczego Wam teraz nie zdradzę. W każdym razie ukrywanie tego przez Liz jest całkiem ciekawe (wsypanie jednego z agentów Reda) i na pewno znacząco wpłynie na fabułę. Mam nadzieję, że Red szybko się dowie o tajemnicy Liz.
Pozostają jeszcze znaki zapytania nad Berlinem, który nagle znikł, i córką Reda. Z jednej strony się cieszę, bo bardzo mi się ten wątek nie podobał, ale z drugiej wycięcie postaci, która tak mocno wpływa na Reda, jest bez sensu. Jeżeli chodzi o córkę Reda, to chyba nic nie możemy powiedzieć, bo scenarzyści za wiele nie zdradzają.
Zobacz również: Teaser 5. sezonu serialu "Zagubiona tożsamość"
Co w dalszych odcinkach Czarnej listy? Na pewno dużo emocji. Dopóki jednak scenarzyści znowu nie rozpalą iskry, to serial będzie po prostu fajny. Tylko tyle i aż tyle. Szkoda.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat