Czysta krew – 04×10
Dziesiąty odcinek czwartej serii Czystej krwi jest pełen emocji, a głównym tematem jest przejrzenie na oczy i zdanie sobie z czegoś sprawy.
Dziesiąty odcinek czwartej serii Czystej krwi jest pełen emocji, a głównym tematem jest przejrzenie na oczy i zdanie sobie z czegoś sprawy.
Lista jest dość długa, bo w końcu Eric odzyskał pamięć; Sookie zdała sobie sprawę, że wciąż coś czuje do Billa; Bill, że to on tutaj rządzi; niektórzy dowiedzieli się, że Marnie nie jest ofiarą Antonii; Antonia dostrzegła, że jej czyny niosą ze sobą poważne konsekwencje dla ludzi; Andy uświadomił sobie, że ma problem; Sam, że kocha brata (trochę późno); Alcide, musi przemyśleć swoją przynależność do watahy i wierność Marcusowi, a Debbie, że ma inne priorytety w życiu niż jej chłopak.
[image-browser playlist="608472" suggest=""]©2011 Home Box Office, Inc.
Zacznijmy od bardzo emocjonującego początku epizodu. Pełna akcji i walki scena, która kończy się przywróceniem Erikowi pamięci, bardzo mi się spodobała, choć inaczej to wyglądało w książce. Brakowało mi większej interakcji pomiędzy nim a Sookie, ale tyle się dzieje, że trudno jeszcze było gdzieś to wcisnąć. Zapewne w kolejnych dwóch odcinkach zobaczymy jak będą teraz wyglądały relacje między tą parą. W końcu inaczej niż w serii wiking pamięta to, co się działo, kiedy nie pamiętał. W obecnej chwili stanowi on mix "starego", dobrego Erika, którego moralność (o ile taką posiada) jest zbudowana na doświadczeniach z tysiącletniego życia oraz tego nowego Erika aka "tabula rasa", który jest niewinny, potulny jak baranek, honorowy i którego moralność przystaje do standardów Sookie. To jest coś innego i może być ciekawe.
Bardzo poruszającą sceną tego epizodu była śmierć Tommy'ego. Nie spodziewałam się, że ta postać okaże się tak tragiczna i skończy swój żywot w tym odcinku. Sam zbyt późno zdał sobie sprawę, jak ważną osobą jest dla niego brat. Wygląda również na to, że to właśnie śmierć chłopaka spowoduje, że w jedenastym odcinku zobaczymy inne oblicze Alcide'a (wspominał o tym Joe Manganiello podczas wizyty w Warszawie).
[image-browser playlist="608473" suggest=""]©2011 Home Box Office, Inc.
Można powiedzieć, że wątek Andy'ego i Terry'ego wniósł pewnego rodzaju powiew normalności (pojęcie względne) do całego odcinka, a może nawet serialu. Jakkolwiek źródło wątku jest powiedzmy dalekie od rzeczywistego, o tyle jednak to co zobaczyliśmy było dość nie-tak-bardzo-w-stylu-fantasy. Widzimy proces, w który osoba uzależniona (w tym wypadku od wampirzej krwi, choć równie dobrze mogłyby być narkotyki czy alkohol) sięga dna, zauważa swój problem (z pomocą osoby bliskiej) i postanawia zmienić sytuację. Dotychczas rodzina Bellefleur, a szczególnie sam Terry byli traktowani po macoszemu (to chyba przez ten natłok postaci drugo i trzecioplanowych), ale nieco się to zmieniło. Zdecydowanie zaliczam całość na plus. W końcu coś "zwyczajnego".
Myślałam, że bardziej rozwiną wątek rozłamu między Marnie, a Antonią, chociaż zaskoczona byłam, że to Marnie okazała się "tą gorszą". Nie sposób nie dostrzec wspaniałego talentu aktorskiego Fiony Shaw. Szczególnie widać to w scenie, kiedy Jesus (osoba numer 2 do odstrzału w tym serialu) namawia Antonię, by mógł porozmawiać z Marnie. Aktorka bez problemu potrafi przeskoczyć z jednej osobowości do drugiej. Brawa dla tej pani!
[image-browser playlist="608474" suggest=""]©2011 Home Box Office, Inc.
Jessica, Jason, Hoyt - nie tak do końca wyobrażałam sobie ten wątek. Szczególnie opcja "zróbmy to na tyle mojego samochodu", a potem chlaśnięcie (w przenośni) Jessiki przez Jasona "usuń mi to z pamięci". To się porobiło... W dodatku nie spodziewałam się tego po mężczyźnie...
Trochę o wampirzej polityce... Czy tylko mi się wydaje, czy Nan straciła nieco na wizerunku w trakcie dwóch ostatnich odcinków? Taka trochę bezmyślna histeryczka, która za wszelką cenę próbuje zaskarbić sobie względy opinii publicznej mimo, że rozsądek i król Bill radzą coś innego. No właśnie! Bill! Mogłabym się rozpływać nad grą aktorską Stephena Moyera, ale nie będę. W tym sezonie jest on równa i na wysokim poziomie. Zmiany wyszły na dobre tej postaci, tylko mam nadzieję, że jeszcze się Sookie nie zejdą. Oczywiście rozumiem, to jest jej pierwsza miłość, tego się tak łatwo nie zapomina, inni mówią, że wcale i oczywiście subiektywnie uważam, że jest coś magicznego w tej dwójce i widać, że chemia między nimi ma podłoże osobiste w życiu realnym, ale jeszcze nie teraz. Nie tak szybko! Lubię, jak główna bohaterka jest targana uczuciami do dwóch mężczyzn (a jakby doszedł Alcide to już w ogóle!). Wybaczcie te typowe babskie wywody. Rozstanie wyszło na dobre zarówno Sookie, jak i Billowi pod względem aktorskim.
[image-browser playlist="608475" suggest=""]©2011 Home Box Office, Inc.
Jak zawsze i tradycyjnie ja o Tarze (numer 1 na liście do odstrzału) nie mówię. Jej istnienie przemilczę. Czekam również na powrót Lafayette'a, bo do końca 3 sezonu miała "jaja", a przy Jesusie to coś utracił.
Ogólnie rzecz biorąc cały odcinek oceniam na 7+ za dobry początek, parę momentów zaskoczenia, wzruszenia i akcji, mimo głupoty Nan i szeryfów, którzy z taką łatwością wpadli w pułapkę i głupotę (to nie nowość) Sookie i spółki.
Ocena: 7+
Źródło: fot. ©2011 Home Box Office, Inc.
Poznaj recenzenta
Sylwia ChłudDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat