Dallas – 02×08
Nadszedł czas na najważniejszy odcinek w historii całego Dallas, który opowiada nam, co wydarzy się po śmierci J.R. Ewinga i pokazuje hołd oddany temu bohaterowi.
Nadszedł czas na najważniejszy odcinek w historii całego Dallas, który opowiada nam, co wydarzy się po śmierci J.R. Ewinga i pokazuje hołd oddany temu bohaterowi.
Larry Hagman oraz jego postać J.R. Ewinga to niekwestionowane legendy telewizji, którym należało się godne serialowe pożegnanie. Twórcy rozpoczynają tę ostatnią drogę od oddania hołdu bohaterowi i aktorowi specjalnie zrealizowaną na tę okazję czołówką. Widzimy w nim więcej J.R., a w tle towarzyszy nam zupełnie inna aranżacja kultowego tematu muzycznego. Jest ona utrzymana w tonie smutniejszym, ponurym i wypełnionym emocjami. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne.
Śledztwo w sprawie, kto zabił J.R., na razie nie przynosi żadnych rezultatów. Wszystko upozowano w ten sposób, aby wyglądało na zwykły rabunek, ale wiemy, że to przecież Dallas i na pewno tak oczywistego rozwiązania nie możemy dostać. Kilka interesujących rzeczy daje nam finał odcinka, w którym Ewingowie dostają wiadomość od J.R. poprzez jego współpracownika. Najbardziej intryguje zachowanie Bobby'ego, który trzyma wszystko w tajemnicy nawet przed Chrisem i Johnem Rossem. Trudno powiedzieć, co będzie dalej, ale miejmy nadzieję, że w istocie będzie to arcydzieło J.R..
Stypa i pogrzeb są zdecydowanie godne tego legendarnego bohatera. Samo spotkanie z ludźmi, z których większość przybyła upewnić się, że na pewno nie żyje, wypada nawet wesoło. Najpierw wpada Barness, świętując śmierć odwiecznego wroga, byśmy chwilę później dostali grupową bójkę. Sam pogrzeb spokojny, melancholijny i bardzo smutny. Chyba nie dało się tego lepiej pokazać.
[image-browser playlist="593360" suggest=""]
©2013 TNT
Nadal pozostaje wrażenie, że oglądamy koniec serialu. Odszedł jedyny prawdziwy aktor, który nadawał mu nieocenioną wielkość. Cała obsada, zwłaszcza młode pokolenie, nie ma w sobie nawet nutki charyzmy Larry'ego Hagmana. Jedynie Josh Henderson w roli Johna Rossa próbuje w tym odcinku pokazać coś więcej niż drewniane aktorstwo. Pojawiają się emocje, staje się bardziej ludzki. Nieźle wychodzi to Hendersonowi, który pierwszy raz prezentuje nam cokolwiek w tym serialu.
Dobrze, że wątki z poprzednich odcinków zostają zakończone. Kłótnie rodzinne pokazywane w taki sposób przestają już tak bawić, nawet w porównaniu do pierwszego sezonu. Teraz wszyscy mają jeden cel - dowiedzieć się, kto zabił J.R. - i obyśmy teraz dostali jedynie tak dobre odcinki, jak ten.
Ocena: 8/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat