Dalloway - recenzja filmu [CANNES 2025]
Dalloway to koprodukowana przez Netflixa francuska produkcja, która miała swój pokaz poza konkursem podczas festiwalu filmowego w Cannes 2025. Film science fiction w Cannes jest niespodziewany, ale czy na tyle dobry, by móc powiedzieć, że tu jest jego miejsce?
Dalloway to koprodukowana przez Netflixa francuska produkcja, która miała swój pokaz poza konkursem podczas festiwalu filmowego w Cannes 2025. Film science fiction w Cannes jest niespodziewany, ale czy na tyle dobry, by móc powiedzieć, że tu jest jego miejsce?

Dalloway to film science fiction osadzony w futurystycznej Francji, w której nad wszystkim nieoficjalnie czuwa tajemnicza korporacja. Nie jest to jednak tematem historii, a fundacja, która zebrała w swoim budynku artystów, dała im asystenta AI i chce, aby tworzyli i się rozwijali. W takim środowisku poznajemy bohaterkę Clarissę, kobietę po przejściach, która jest pisarka z blokadą twórczą. To stanowi punkt wyjścia do rozpoczęcia analizy tego, jak AI może współpracować z artystami, ale też zadaje pytanie, czy i jak może ich zastąpić. Rzecz, która jest dyskutowana obecnie bardzo często w kontekście sztuki i kultury, więc jest o tyle ciekawa, że film tworząc swoją wizję, stara się odpowiedzieć na to pytanie. I to nie jest wizja optymistyczna, miła ani przyjemna. To nie jest pytanie „Czy AI zastąpi artystów?”, ale „Kiedy?”.
Wejście głębiej w historię mogłoby zdradzić określone fabularne kluczowe momenty, które budują ciekawy obraz świata. Takiego, w którym człowiek przestaje być potrzebny, a szczytne idee mogą być rozwijane kosztem człowieczeństwa. Dalloway pokazuje na przykładzie bohaterki popadającej w uzasadniony obłęd, jak ten proces może działać w sposób destrukcyjny na sztukę, czyli to, co daje ludziom emocje: książki, filmy, muzykę, obrazy i tak dalej. Patrząc na proces rozwoju AI, trudno nie pochylić się na pokazaną kwestię dalszego etapu, gdy AI będzie uczyć się emocji i twórczego myślenia. Czy to aż tak niemożliwe? Kiedyś AI było tylko domeną science fiction, a dziś jest prawdą. Nie ma rzeczy niemożliwych i z taką świadomością Dalloway chce pozostawić widza.
Nie przeczę, że jest to rzecz nieoczekiwana, intrygująca i zarazem angażująca emocjami i nieźle budowanym napięciem. Tworzy w pewnym momencie coś w rodzaju thrillera konspiracyjnego, który nie chce powielać schematu buntującego się AI, jak w ostatnich latach jest to wałkowane na ekranie. Opowieść stawia inne pytania, dając różne odpowiedzi zmuszające do myślenia. Być może to jest ta mocna część Dalloway? W pewnym momencie patrząc na postępującą degradacje mentalną Clarissy, można się zastanowić, jak destrukcyjna będzie dla człowieka sytuacja, w której pozwolimy AI na bycie czymś więcej niż narzędziem. A to kieruje się w stronę finału zaskakującego z mocną puentą fabuły, która poniekąd wydaje się poruszać kwestie oczekiwane po tym zagadnieniu, ale robi to w interesujący sposób.
Dalloway to trochę takie kino artystyczne w szatach filmu science fiction oscylującego pomiędzy thrillerem konspiracyjnym a dramatem. Ciekawa mieszanka, która wymagałaby jedynie bardziej konkretnie zarysowanych czarnych charakterów, bo sama perspektywa AI w tym aspekcie nie wystarcza, a ten wróg jest za bardzo niewidzialny i trochę przez to umyka stawka wydarzeń. Co nie zmienia faktu, że to kino warte zainteresowania.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1956, kończy 69 lat

