„David Boring”: komiks jak niezależny film – recenzja
Data premiery w Polsce: 7 października 2015Daniel Clowes to kultowy amerykański twórca komiksów alternatywnych. Dzięki wydawnictwu Kultura Gniewu mieliśmy niegdyś okazję poznać jego słynny "Ghost World" i mocno zakręcony "Niczym aksamitną rękawicę odlaną z żelaza". Teraz przyszedł czas na trzeci tytuł - "David Boring" - dziwną i niepokojącą historię tytułowego dziewiętnastolatka.
Daniel Clowes to kultowy amerykański twórca komiksów alternatywnych. Dzięki wydawnictwu Kultura Gniewu mieliśmy niegdyś okazję poznać jego słynny "Ghost World" i mocno zakręcony "Niczym aksamitną rękawicę odlaną z żelaza". Teraz przyszedł czas na trzeci tytuł - "David Boring" - dziwną i niepokojącą historię tytułowego dziewiętnastolatka.
"David Boring" to - podobnie jak pozostałe wymienione we wstępie komiksy - tak naprawdę część większej całości. Chodzi mianowicie o "Eightball", rodzaj cyklicznego, publikowanego przez wydawnictwo Fantagraphics Books komiksowego serialu Clowesa, ukazującego się w latach 1989-2004. Obsesje, rozterki młodości, różnorodne dziwactwa składały się na portret trochę mniej znanej Ameryki. Bez walczących ze złem superbohaterów, bez patosu, za to bliżej zwykłych ludzi, których żywoty w ujęciu Clowesa wcale nie muszą być znowu takie zwykłe, co autor udowadnia właśnie w "Davidzie Boringu".
Smaku może narobić już sam blurb z okładki. Dowiadujemy się z niego, że David spotyka swoją wymarzoną dziewczynę, która niedługo potem znika z jego życia, potem ktoś do niego strzela (i to dwukrotnie), a tak w ogóle, to być może nadchodzi apokalipsa. Ciekawość wzbudza również umieszczony na tylnej stronie okładki rysunek tajemniczego superbohatera. A tak, chociaż wyżej napisałem, że nie mamy u Clowesa superbohaterszczyzny, to owszem, w jego komiksach można znaleźć nawiązania do tej części amerykańskiej popkultury.
W "Davidzie Boringu" raz na jakiś czas na czarno-białych planszach pojawia się znienacka jeden kolorowy kadr, wyjęty wprost z superbohaterskiej opowieści. Te wtręty wcale nie wytrącają z czytelniczego rytmu, są swojego rodzaju komentarzem do toczącej się fabuły i jednocześnie bardzo ważnym jej składnikiem. Ojciec Davida był bowiem rysownikiem, tworzył kiedyś komiksy - i to właśnie z jego prac pochodzą te kadry. Rodzic dość wcześnie zniknął z życia chłopaka, pozostawiając go samego z matką, a bohater idzie niejako w jego ślady. Poznajemy go, gdy mieszka ze swoją przyjaciółką w wielkim mieście, pracuje jako ochroniarz, a wszystko dlatego, że po prostu, nie mogąc dogadać się z dość apodyktyczną matką, opuścił we wczesnym wieku rodzinny dom. Jeśliby się zastanowić, to taki punkt wyjścia mógłby śmiało posłużyć do zbudowania superbohaterskiej opowieści, a David spokojnie mógłby grać w niej pierwszoplanową rolę. Nie na darmo nosi on jednak dość jednoznacznie kojarzące się nazwisko; jest naprawdę dziwnym rodzajem komiksowego bohatera. Charakterem przypomina pamiętne z "Ghost World" dwie kumpele i to jest chyba dobry trop. Clowes po prostu opowiada o nastolatkach wkraczających w dorosłe życie, sprytnie mieszając zwykłą rzeczywistość z ich własnymi wyobrażeniami o niej. Dlatego wydaje się ona czytelnikom i postaciom z komiksu nie przystawać do normalnego życia. To rzeczywistość pełna dziwactw, obsesji, niepokojących wydarzeń, rysowana w na poły realistycznym, na poły onirycznym stylu, mocno przypominająca dzieła kina niezależnego.
W ogóle trop filmowy jest chyba w przypadku twórczości Clowesa najbardziej adekwatny. Znakomita była ekranizacja "Ghost World", a "David Boring" również w pełni zasługuje na pełnometrażowy film. Poprzez tok narracji i sam sposób kadrowania komiks Clowesa bardzo przypomina wychodzący spod ręki niezależnego twórcy film, taki w sam raz na festiwal w Sundance. "David Boring" nie jest na pewno typem przewidywalnej hollywoodzkiej fabuły. Clowes bawi się ciekawie odwołaniami do kina noir, a jego femme fatale jest inna niż wszystkie. Mamy tu jeszcze inne motywy kryminalne, a także nawiązania do fantastyki spod znaku postapo, a wszystko to wplecione z gracją w niepokojącą opowieść o dojrzewaniu młodego bohatera. Spod nieco sennego rytmu narracji co i rusz wychodzą na wierzch przeróżne obsesje i wewnętrzne demony, a nawet globalne, związane z falą terroryzmu lęki, które przecież autor wyłożył przed czytelnikami jeszcze przed wydarzeniami z 11 września 2001 roku. Tym bardziej zwiększa to rangę tego albumu, który każdy szanujący się fan komiksu powinien mieć u siebie na półce.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat