Dawno, dawno temu: sezon 5, odcinek 6 i 7 – recenzja
Data premiery w Polsce: 23 listopada 2024Dwa najnowsze odcinki Dawno, dawno temu na pierwszy rzut oka mogą nie mieć za wiele ze sobą wspólnego, jednak jest to tylko złudzenie. Z jednej strony opowiadają historię trzech różnych Mrocznych, a z drugiej zadają pytanie - na ile miłość może nas uratować przed złem?
Dwa najnowsze odcinki Dawno, dawno temu na pierwszy rzut oka mogą nie mieć za wiele ze sobą wspólnego, jednak jest to tylko złudzenie. Z jednej strony opowiadają historię trzech różnych Mrocznych, a z drugiej zadają pytanie - na ile miłość może nas uratować przed złem?
Rumpelstiltskin pokazuje, że jest to możliwe, choć po wielu próbach. Połączenie historii jego, Meridy i Belle to ciekawy zabieg, szkoda tylko, że nie do końca satysfakcjonujący. Rola Belle w tym wszystkim jedynie pokazała, jak niedoceniana jest ta bohaterka (i scenarzyści Once Upon a Time raczej o tym wiedzą, biorąc pod uwagę jej scenę z Merlinem) przy swoim potencjale. Belle jako swoisty „kierunkowskaz” nie tylko nie drażni, ale jednocześnie świetnie odnajduje złoty środek między byciem mędrcem a uczniem. Jej cała historia z Meridą była nie tylko interesująca, ale również rozwinęła obie postacie oraz pokazała, że Emilie de Ravin z każdym ma chemię. Co więcej, dobrze, że scenarzyści pokazują, iż nie trzeba umieć walczyć, by być bohaterem. Belle jest waleczna, inteligentna i sprytna – i naprawdę szkoda, że tak rzadko pozwalają jej błyszczeć, a jej cała historia nadal dotyczy tylko i wyłącznie Rumpelstiltskina. Przy scenie z Ekskaliburem aż żałowałam, że to nie ona go wyjmie, zwłaszcza że przez cały odcinek pokazywała, iż najbardziej zasługuje na ten zaszczyt.
Nie zmienia to faktu, że przemiana Rumpelstiltskina w bohatera jest czymś, na co naprawdę warto czekać, zwłaszcza po jego słowach do Emmy. Czyżby tak jak Regina została nową wybawicielką, tak Rumpel miał stać się bohaterem, który pokona Mrocznego? To byłoby bardzo ciekawe rozwiązanie, gorzej tylko, jeśli scenarzyści nie będą mieli pomysłu na ukazanie tego...
...ponieważ na ukazanie przemiany Rumpela w bohatera nie mieli i był to najsłabszy fragment odcinka. Od początku było wiadomo, że Gold będzie musiał wyjąć miecz z kamienia i stać się odważny. Pytanie, czy trzeba było to pokazać przez walkę z gigantycznym i sztucznym niedźwiedziem. Ten wątek, na który pewnie czekało wielu widzów, został po prostu odklepany i nie wzbudził zupełnie żadnych emocji.
Inne rzeczy nie grały w odcinku o Nimue, której nawet miłość wielkiego czarodzieja nie uratowała przed złem. O ile sama bohaterka przed przemianą była bardzo dobrze pokazana (zabawna, pełna wiary, z mroczną historią), to niestety po przemianie już straciła. Chociaż aktorka świetnie potrafiła ukazać swoją bohaterkę tak, aby wszyscy ją polubili, to czym różniła się jej mroczna wersja prócz tego, że wyglądała jak jaszczurka? Szkoda, że żadna z aktorek grających Mroczną nie uszanowała dziedzictwa Roberta Carlyle’a i nie spróbowały stworzyć oddzielnej, pokręconej postaci. Istota Mrocznego jako oddzielnego bytu wpływającego na człowieka i zmieniającego jego zachowania wydaje się ciekawsza niż to, co pokazała zarówno Jennifer Morrison, jak i Caroline Ford.
Nie zmienia to faktu, że sama geneza Excalibura i sztyletu jest ciekawa oraz rzuca zupełnie nowe światło na całą mitologię Once Upon a Time. Czy informacja o ogniu powstałym z iskry Prometeusza oznacza pojawienie się mitologii greckiej? Oczywiście, w pierwszym sezonie mieliśmy do czynienia z Midasem, jednak jego historię można było wytłumaczyć inaczej. Jak będzie z Prometeuszem? I jak to będzie łączyć się ze Świętym Graalem?
Co do naszej nowej grupy bohaterów, to co tu kryć - najbardziej błyszczała Zelena. Widać, że granie szalonej siostry sprawia Rebecce Maden wręcz niesamowitą przyjemność i aktorka korzysta z tej możliwości ile może. Sposób, w jaki wykiwała Charmingów, Reginę i Robina był intrygujący, a podczas dyskusji z Emmą pokazała, że na pewno nie da się wykiwać. Ale cóż, w końcu „No rest for the wicked!”.
The Bow and the Bear i Nimue obnażają zalety i wady historii opowiadanej przez duet Kitsis-Horowitz – niestety nieważne, jak zaplanowana jest historia, zawsze pojawia się jakaś bardzo widoczna luka – czy słaby wątek, czy średni casting. Jednakże jak na razie piąty sezon jawi się o wiele ciekawiej niż czwarty i miejmy nadzieję, że to wrażenie pozostanie do końca.
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1992, kończy 32 lat