Designated Survivor: sezon 1, odcinek 17 – recenzja
Siedemnasty odcinek Designated surivor - Dziewiąty sędzia - toczył się równolegle w Waszyngtonie i w Dakocie.
Siedemnasty odcinek Designated surivor - Dziewiąty sędzia - toczył się równolegle w Waszyngtonie i w Dakocie.
Bardzo liczyłam na część dotyczącą śledztwa prowadzonego przez Wells i Atwooda– dawało duże możliwości. Niestety, zostało pociągnięte w stylu poprzedniego odcinka. „Dramatyczne” odkrycie było mocno przewidywalne, a poszukiwanie rozwiązania w pobliskim miasteczku było szyte grubym nićmi. „Prawdziwi wierzący” mocno rzucali się w oczy, choć płacili tylko gotówką, ale równocześnie rozpoznawali się po książce i haśle, co nie było dyskretne, podobnie jak i widoczne z daleka ogniska, o których opowiadali mieszkańcy miasteczka.
Największym zwrotem było odkrycie, czym naprawdę są ogniska, a także osoba, którą nagle zobaczyli wśród „wyznawców Pax Americana”. Okazało się, że Nestor Lozano nie zginął. Strzelec, który próbował zabić Kirkmana, a potem z rozkazu MacLeisha został zabity, okazał się być cały i zdrowy.
Przyznaję, że… w pierwszej chwili go nie poznałam. Dotąd pojawił się na kilku zdjęciach i w kilku scenach, co sprawiło, że zupełnie się do niego nie przywiązałam – był jak wypełnienie tła. Niestety z tego względu tak jak nie przejęłam się specjalnie jego śmiercią (była pokazaniem jak świeżo zaprzysiężony wiceprezydent chroni siebie i organizację), tak jakoś jego powrót też nie wzbudził emocji, poza pytaniem – ok, to kogo zabili? (Wyobraźcie sobie, jak inny byłby odbiór, gdyby z helikoptera wyszedł sam MacLeish albo chociaż jego żona.
Znacznie lepsza okazała się być część waszyngtońska, gdzie usiłowano wybrać sędziów Sądu Najwyższego. Negocjacje prowadziła mentorka Kirkmana, Julia. Ustanowienie 4 sędziów demokratów, 4 republikanów i jednego „ponad podziałami” (jako przewodniczącego) wyglądało na idealne rozwiązanie, szczególnie, że było już wynegocjowane. Ale na sali siedział Bowman, który stara się osiągnąć pozycję lidera swojej partii, a po ostatniej przegranej właściwie nie miał innego wyjścia, jak pokrzyżować plany prezydenta. Stwierdzeniem, że proponowany przewodniczący jest zbyt liberalny, łatwo przeciągnął na swoją stronę innych członków swojej partii.
I wreszcie zobaczyliśmy Kirkmana, jakim chciałam go zobaczyć od kilku odcinków. Zdecydowanego, takiego, który potrafi walnąć pięścią w stół, który pamięta, że niezależnie od sytuacji, w tej chwili to on jest prezydentem.
Nie udało mu się wymusić przyjęcia pierwszej propozycji, ale mimo wszystko to był bardzo dobry moment, w którym pokazano, że osadzenie Kirkmana jako POTUSa w dłuższym czasie jest realne (wcześniej w dużym stopniu był marionetką w rękach innych, co nie wróżyło logicznej wygranej w zbliżających się wyborach).
Alternatywna propozycja przewodniczącego wydawało się jasna (oczywiście negocjująca i apolityczna Julia), ale scenarzyści postanowili znów siegnąć po rozwiązanie z House of Cards i skazali Julię na początki Alzheimera. To problem, który od kilku lat coraz częściej pojawia się w filmach i serialach, wpisując się w ogólną dyskusję o tej chorobie.
Podoba mi się gra pomiędzy Abe Leonardem a Sethem. Choć Abe wykazuje się małą ostrożnością (klikanie w podejrzane linki, zaskakująco idealnie w czasie pojawiające się na ekranie, mogło mu nie tylko zainfekować komputer, ale i całą sieć w redakcji), podejrzewam, że to on może być tym, który dotrze do jądra spisku. Chyba, że zrobi to w stylu Wells z ostatnich odcinków i zginie. Ale wówczas na pewno ktoś dotrze do jego notatek i pociągnie sprawę dalej.
Zastanawiam się nad kwestią przepychanek pomiędzy Aaronem a Emily. Czy to ma pokazać, że ona jest już wystarczająco profesjonalna i pewna siebie, że nawet znacznie bardziej doświadczony kolega musi jej ulec? A może tak naprawdę wciąż nie do końca wie, jak się poruszać w świecie polityki, gdzie niedotrzymanie obietnicy może bardzo dużo kosztować?
Jakościowo to mocno nierówny odcinek – część waszyngtońska była na znacznie wyższym poziomie niż śledztwo w Dakocie. Za to drugie twórcom nie należy się nawet 4, na szczęście polityczne rozgrywki były znacznie lepsze.
Źródło: foto. Netflix
Poznaj recenzenta
Anna WatzaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat