Dragon Ball Daima: odcinek 11 - recenzja
Dragon Ball Daima zaskakuje w 11. odcinku, rozwijając wątek smoczych kul. Czyżby serial nabierał wiatru w żagle?
Dragon Ball Daima zaskakuje w 11. odcinku, rozwijając wątek smoczych kul. Czyżby serial nabierał wiatru w żagle?

Dragon Ball Daima dostarcza wrażeń w 11. odcinku. Szczególnie udany jest wątek nowego Majina, ponieważ po Kuu obserwujemy powstanie Duu. Nie mogliby bardziej różnić się od siebie! Twórcy tak konstruują cały proces, automatycznie budując oczekiwania nowego Buu w najlepszej formie, a dostajemy raczej mieszankę tej najmniej groźnej wersji złoczyńcy. Przynajmniej na papierze, pozornie i wizualnie, ponieważ gdy dochodzi do walki Duu z Tamagami, jest to niecodzienne doświadczenie. Widać, że nie chciano stworzyć po prostu kopii słynnego Buu i dlatego Kuu oraz Duu są kompletnie inni. Nie można jednak ukryć zaskoczenia przy specyficznym stylu walki Duu, przy którym Tamagami nie czuje się zbyt pewnie i dostaje wiele ciosów. Jest to pozornie humorystyczne, ale dobre i efektywne, pokazując potencjał postaci i jej siłę. Dlatego sceny z tym pojedynkiem są niezwykle satysfakcjonujące i budujące oczekiwania na to, co się wydarzy w przyszłości. Możemy być pewni, że Vegeta lub Goku zmierzą się z Duu i Kuu.
Wprowadzenie dwóch pojedynków z Tamagami wydaje się wynikać z problemów ostatnich odcinków. One dość kuriozalnie przeciągały fabułę, nie oferując tak wielu wrażeń, jak na tym etapie serialu Dragon Ball Daima powinno być. Nie czuć jednak, by ta kondensacja wpłynęła negatywnie na efekt obu starć. Pewność siebie Vegety w walce z silnym przeciwnikiem szybko znika, gdy wyraźnie jego pycha zgubiła go w tym momencie. Jest to o tyle ciekawe, że jednak spodziewalibyśmy się więcej po Vegecie. Czy aby twórcy w tym aspekcie nie przesadzili? Teoretycznie nie, bo – jak pada z ust Bulmy – dopiero się rozgrzewa. Pojawienie się krakena raczej zaburzyło cały rytm walki i stąd docelowa, a pewnie również chwilowa, porażka. Nie zmienia to jednak tego, jak te sceny cudnie wybrzmiewają w tym odcinku, budując apetyt na więcej. Rozgniewany Vegeta w kolejnym odcinku na pewno pokaże siłę.
Neva jest zagadką. Stary Nameczanin o niezwykłej potędze stał się postacią, która jest wielką niewiadomą. Teoretycznie nie stoi po żadnej ze stron i jest w nim coś, co sprawia, że trudno ufać w cokolwiek on mówi. Być może bohater ma własne motywacje sprzeczne z celami Goku i spółki oraz króla Gomaha. To może ciekawy wątek w nadchodzącym konflikcie, który może go odpowiednio urozmaicić, wprowadzając w określonym momencie twist. Po tym, co o nim wiemy, wydaje się, że trzeba spodziewać się niespodziewanego. A to fabularnie jest doskonałym ruchem, bo aura tajemnicy jest dobrze budowana.
Dragon Ball Daima daje dobry, satysfakcjonujący i efektowny odcinek. Z jednej strony dostarcza wrażeń i walk, z drugiej nadal buduje potencjał na przyszłość. Oby został dobrze wykorzystany.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1937, kończy 88 lat
ur. 1949, kończy 76 lat

