Dragon Ball: Sparking! Zero - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 11 października 2024Dragon Ball: Sparking! Zero zabiera nas w nostalgiczną podróż przez ważne bitwy kultowego anime. Czy jest to dobry pomysł? Oceniam to dla was.
Dragon Ball: Sparking! Zero zabiera nas w nostalgiczną podróż przez ważne bitwy kultowego anime. Czy jest to dobry pomysł? Oceniam to dla was.
Dragon Ball: Sparking! Zero ciężko nazwać inaczej niż listem miłosnym skierowanym do fanów Dragon Ball Z i Super. I to w najlepszym możliwym tego znaczeniu. To nie tylko gra, a całe doświadczenie, pozwalające nam przeżyć najbardziej ikoniczne bitwy z tego anime, jednocześnie nie zapychając czasu otwartym światem jak w Dragon Ball Z: Kakarot, który wielu graczy uznało za zwyczajnie zbędny. To czysta akcja połączona z wieloma mechanikami wyjętymi wprost z serialu. I nawet mimo tego, że sama fabuła ogranicza się w zasadzie tylko i wyłącznie do starć i przerywników filmowych, twórcom udało się nie tylko oddać w pełni klimat, ale i mechanicznie wpleść wiele smaczków znanych z uniwersum, a niektóre przenieść nawet na mechaniki gry. Przykładem niech będzie choćby zbieranie smoczych kul, których potem możemy użyć do wezwania Shenrona, w zamian za nagrody takie jak waluta czy doświadczenie. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Z uwagi na specyfikę podgatunku, jakim są bijatyki arenowe, gra wymaga zupełnie innego zestawu umiejętności niż Tekken czy Street Fighter. Fakt, że ataki wykonujemy głównie przy użyciu dwóch klawiszy nie znaczy jednak, że jest łatwiej. Jasne, nie trzeba się uczyć zaawansowanych kombinacji ciosów, ale za to są inne wyzwania, jak choćby pozycjonowanie, zarówno w pionie, jak i poziomie. Nie ukrywam, że preferuję "klasyczne" mordobicia, alejestem w stanie zrozumieć wybór twórców. Ciężko jest bowiem inaczej oddać epicką skalę starć z Dragon Balla i choć wielokrotnie już podejmowano takie próby, to nigdy jednak nie było, w mojej opinii, w pełni czuć ducha tej serii. Warto przy okazji zaznaczyć, że jest to raczej gra typowo na kontroler, z racji sterowania kamerą i, jak wspomniałem, pozycjonowaniem, a wszelkie bezgałkowce czy arcade sticki się nie sprawdzą.
Jak już wspominałem na wstępie, gra to przede wszystkim interaktywne bitwy z Dragon Ball Z, oraz pochodnych serii i filmów, Ma to też swoje odbicie w ilości postaci do wyboru, jest ich po prostu MASA. Samego Goku mamy kilkanaście wariantów, które można łączyć licznymi transformacjami, czy edytować elementy kosmetyczne. Do tego jeszcze dochodzi tryb tworzenia własnych bitew, których zasady, lokacje i uczestników możemy swobodnie ustalać i dostajemy w ten sposób możliwość realizacji wszelkich fantazji bitewnych, których niedane nam było zobaczyć w serialu. Dla mnie to chyba najmocniejsze punkty tej gry, naprawdę wyróżniające ją na tle innych produkcji z uniwersum. Warto też wspomnieć, że można się tymi scenariuszami dzielić z innymi graczami. Nie zabrakło oczywiście trybu wieloosobowego, zarówno lokalnie, jak i przez sieć. Powracają też znane z innych odsłon turnieje, będące ważnym elementem serii.
Żeby nie było jednak zbyt pięknie, jest jeden element, który bardzo mi przeszkadza, a mianowicie interfejs. Menu główne jest straszliwe poszatkowane, chaotyczne i ciężko się w nim początkowo odnaleźć. Nie pomaga też fakt, że przy przełączaniu się pomiędzy kategoriami dostajemy animację (Goku przeskakuje między różnymi lokacjami znanymi z anime), które nie zawsze są po prostu płynne. Z jednej strony owszem, dodaje to klimatu, ale z drugiej potrafi być mocno irytujące, kiedy czegoś na szybko szukamy. Dużo lepszym rozwiązaniem, w mojej opinii, byłaby po prostu otwarta lokacja jak w Shinobi Striker, po której możemy się swobodnie przemieszczać. Drugim rozwiązaniem, które mogłoby to usprawnić, byłaby opcja wyłączenia tych animacji. Twórcy zapowiedzieli szlify tego elementu w patchu Day 1, ale na razie doświadczenie to jest dość upierdliwe.
Oprawa graficzna jest oczywiście mocno stylizowana i bazowana na kresce nieżyjącego już mangaki Akiry Toriyamy, ale nie przeszkadza to w byciu naprawdę ładną. Zresztą dla mnie osobiście grafika rysowana, czy też jak tutaj - cel shading, nie jest wcale gorsza od fotorealizmu, do którego dążą współczesne silniki graficzne. Znów postawiono na klimat i to się liczy. Ścieżka dźwiękowa też pozostawia niewiele do życzenia, znakomicie ilustrując rozgrywające się na monitorze sceny.
Dla kogo jest Dragon Ball: Sparking! Zero? Jak już wspominałem na wstępie - przede wszystkim dla fanów serii. Grając czułem się jakbym cofnął się do czasów dzieciństwa, kiedy to namiętnie oglądałem anime i zbierałem figurki, a w myślach tworzyłem różne scenariusze pojedynków między nimi. Dla mnie osobiście to chyba najlepsza gra z tego uniwersum i choć nie jest najbardziej skomplikowana mechanicznie, to jak żadna inna oddaje klimat i, co najważniejsze, nie zwalnia ani na moment.
Plusy:
+ klimatyczna oprawa;
+ wciągające potyczki;
+ ogromny wybór postaci;
+ własne scenariusze walk.
Minusy:
- chaotyczny UI.
Poznaj recenzenta
Aleksander "Taktyczny Wafel" MazanekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat