Droga ku wieczności to wykreowana z rozmachem wizja świata fantasy. Przeczytajcie recenzję pierwszego tomu serii Ricka Remendera.
Rick Remender ma w swym dorobku już wiele różnych tytułów, zarówno superbohaterskich, jak i takich, w których ze świecą szukać trykociarzy. Także w Polsce dał się poznać czytelnikom za sprawą kilku różnych, zwykle pozytywnie odbieranych serii – jak choćby
Deadly Class czy
Fear Agent.
Droga ku wieczności to jego nowy cykl na naszym rynku. I chyba wykreowany z największym rozmachem.
Komiks przenosi nas do świata fantasy rządzonego przez tyrana potrafiącego wkradać się do umysłów, inwigilować i podszeptywać mroczne pragnienia. Grupa bohaterów postanawia się mu przeciwstawić, obalić go i wyzwolić tysiące spod jego wpływu: nie jest to jednak proste, bo zabicie go spowoduje śmierć tych, których dotknął. Główny wątek fabularny tego komiksu koncentruje się właśnie na misji grupy obdarzonych unikalnymi mocami postaci i obrony przed sługami złego władcy.
Jest to interesujące, ale jeszcze ciekawiej wypada warstwa psychologiczna. Główną postacią serii jest umierający, przez lata przebywający na wygnaniu wojownik. Choć uczestniczy w misji, to targają nim dylematy: czy umrzeć, ratując krainę, czy też sprzeniewierzyć się ideałom, ale mieć szansę przeżyć kolejne lata z rodziną. Gdy przeciwnikiem jest istota specjalizująca się w kuszeniu, opór jest niezwykle trudny.
Tom
Bóg Szeptów zawiera pierwszych dziewięć zeszytów oryginalnej serii. Chociaż w komiksie dzieje się wiele, to nie sposób oprzeć się wrażeniu, że całość dopiero się rozkręca. Czytelnik ma szansę zapoznać się z postaciami i bogactwem wykreowanego świata, ale jednocześnie Remender większość sekretów jeszcze przez nami ukrywa. Zaznaczona jest oś fabularna, intrygi i dylematy postaci, ale to, w jakim kierunku całość będzie zmierzała, jest jeszcze tajemnicą. Pytaniem pozostaje, czy scenarzysta w pełni kontroluje swoją historię: na tym etapie nie sposób stwierdzić, czy będzie w stanie powiązać wszystkie nitki, czy też fabuła rozejdzie się gdzieś w szwach.
Świetne wrażenie robią ilustracje, przede wszystkim
Jerome’a Openy. Pomysłowe, pełne detali i narysowane z rozmachem świetnie odmalowują przed czytelnikiem fantastyczny, pełen niebezpieczeństw i niesamowitych postaci świat
Drogi ku wieczności. Swoje robią także kolory nałożone przez
Matta Hollingswortha. Nieco słabiej, choć technicznie nadal na wysokim poziomie, wypadają dwa zeszyty narysowane przez
Jamesa Harrena. Ma od znacznie prostszy, nie tak fantazyjny styl.
Pierwszy tom
Drogi ku wieczności to obiecujący i świetny wizualnie komiks. Pewne zastrzeżenia można mieć co prawda do fabuły, która miejscami wydaje się być zbyt efekciarska, ale być może z czasem okaże się, że nawet te kilka bardziej wątpliwych scen finalnie miało sens, a nawet zawierało kluczowe dla wydarzeń znaczenie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h