Deweloperzy zajmujący się tworzeniem gier VR wyraźnie upodobali sobie kilka gatunków. Na tego typu platformach znajdziemy całą masę pierwszoosobowych gier akcji czy produkcji stawiających na muzyczno-rytmiczną rozgrywkę. Trudno nie zauważyć, że są pewne niezagospodarowane nisze, w które można się wbić, o ile ma się jakiś pomysł. Do takich samych wniosków być może doszli też twórcy White Noise Games ze swoim Eternal Starlight, czyli… kosmiczną strategią w wirtualnej rzeczywistości, w której znalazły się też elementy roguelike. Przyznajcie sami, że brzmi to co najmniej interesująco… Dużo mniej interesująca jest natomiast fabuła, którą nam w Eternal Starlight zaserwowano. To zbiór klisz charakterystycznych dla gatunku science fiction. Ziemia nie nadaje się do dalszego mieszkania na jej powierzchni, więc ludzie udają się w kosmos w poszukiwaniu nowego domu. Tym okazuje się planeta o nazwie Proxima, ale pech chce, że jest ona też w kręgu zainteresowań innych kosmicznych ras. Cóż więc nam pozostaje? Ano nic innego, jak stanąć do walki o miejsce do życia. W tym celu wykorzystujemy technologię przypominającą rozwiązania z Gry Endera, a mianowicie Neural Link, czyli możliwość przejmowania kontroli nad kosmicznymi pojazdami i wykorzystywanie ich do walki właśnie w taki zdalny sposób. 
fot. White Noise Games
Trzeba jednak twórcom przyznać, że starali się tę prostą opowieść jakoś urozmaicić. Zadbano na przykład o kilka kosmicznych ras, z którymi możemy nawiązywać relacje, wykonywać dla nich zadania, a tym samym też zdobywać ich technologie, które wesprą nas w kolejnych bojach. Miłą niespodzianką są  przeprowadzane wideorozmowy, w których bierzemy udział między pojedynkami. Nie jest to nic wielkiego, a ich treść nie jest przesadnie interesująca, ale samo ich istnienie zdecydowanie zwiększa immersję. Szczególnie że i pokład naszego wirtualnego statku, choć graficznie bardzo prosty, stara się sprawić, byśmy zapomnieli, że znajdujemy się wewnątrz pokoju czy siedzimy na fotelu przy biurku. 

Fabuła

5 /10

Kosmiczne starcia przypominają strategie czasu rzeczywistego z akcją w kosmosie, takie jak Homeworld, ale z wszelkimi wadami i zaletami wykorzystania wirtualnej rzeczywistości. Statki zaznaczamy, chwytając je kontrolerami, a przeciągając je, rysujemy trasę, którą mają pokonać. W równie intuicyjny sposób oznaczamy wrogów, których chcemy zaatakować czy też wybieramy specjalne zdolności lub uzbrojenie. Mamy też opcję oddania kontroli nad jednostką sztucznej inteligencji, która będzie starała się działać bez naszego udziału. Niestety nie wszystko działa idealnie i pewne rzeczy potrafią momentami zirytować. Statki kosmiczne poruszają się powoli i nie są zbyt zwrotne, więc czasami przez dłuższą chwilę obserwujemy, jak obracają się, by zmienić kurs. Negatywnie wpływa to na dynamikę starć, które są zresztą bardzo krótkie, bo większość misji jesteśmy w stanie ukończyć w zaledwie kilka minut. Opanowanie podstaw jest tu bardzo proste, na tyle, że spokojnie poradzą sobie z tym osoby, które do tej pory raczej stroniły od klasycznych RTS-ów. Pomaga w tym również fakt, że początkowo nasza “flota” ogranicza się do jednego większego statku, więc nie trzeba specjalnie zastanawiać się nad ruchami czy przejmować jakimś mikrozarządzaniem. Ot, wybieramy jednostkę, zaznaczamy cel i… tyle. Nie oznacza to natomiast, że w Eternal Starlight brakuje głębi, bo jest tu dużo więcej atrakcji i wyzwań, ale dodawane są one stopniowo. 
fot. White Noise Games
Za wykonywanie zadań dostajemy nagrody oraz walutę, która pozwala nam na kupowanie wyposażenia czy odblokowywanie miejsc na ich montaż w posiadanych przez nas statkach. W ten sposób ulepszamy naszą flotę, zwiększając jej potencjał ofensywny lub defensywny, jednocześnie przygotowując się do podejmowania coraz trudniejszych misji, których pojawienie się jest tylko kwestią czasu. Najprawdopodobniej prędzej czy później natrafimy na schody nie do przejścia i właśnie w tym momencie na arenę wkraczają wspomniane na starcie elementy roguelike. W grze obecny jest permadeath, co wiąże się z utratą postępów i koniecznością rozpoczynania zabawy od nowa. Początkowo jest to nieco frustrujące, ale tak jak w dobrych przedstawicielach gatunku, tak i tutaj sprawdza się to w praktyce całkiem nieźle, motywując do kombinowania i podejmowania kolejnych prób. Stosowanie różnych taktyk i testowanie wyposażenia sprawia, że można spędzić tu naprawdę sporo czasu, o ile oczywiście gameplay przypadnie Wam do gustu. 

Rozgrywka

7 /10

Eternal Starlight zdecydowanie nie jest najpiękniejszym tytułem dostępnym na platformie Oculus Quest 2. Grafika jest prosta i co najwyżej poprawna, choć ma to i pewne zalety. Minimalizm sprawia, że walki z przeciwnikami nie są chaotyczne i łatwo się we wszystkim rozeznać. 
fot. White Noise Games
+3 więcej
Dużym plusem jest też możliwość przystosowania sobie zabawy do własnych potrzeb. Możemy grać, stojąc, siedząc, a nawet bez użycia kontrolerów. Rozpoznawanie dłoni i ich ruchów działa jednak co najwyżej przeciętnie i sam traktowałem to jedynie jako ciekawostkę. 

Oprawa

6 /10

Ocena końcowa

7/10


Fabuła

5/10

Rozgrywka

7/10

Oprawa

6/10
Eternal Starlight to całkiem udany, choć niepozbawiony pewnych wad eksperyment, który pokazuje, że na platformach VR jest miejsce dla naprawdę różnych doświadczeń. Nie wszystko twórcom wyszło, ale ogólne wrażenia płynące z obcowania z tym tytułem są jak najbardziej pozytywne. PLUSY: + ciekawy pomysł na rozgrywkę; + intuicyjne sterowanie; + wciąga. MINUSY: - oprawa nie zachwyca; - pretekstowa fabuła; - starcia czasami potrafią sfrustrować.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj