Go On – 01×19
Po kilku zdecydowanie słabszych odcinkach, Go On wraca na właściwe tory, ponownie zachowując równowagę pomiędzy dobrą komedią a wątkami dramatycznymi. Wszystko dzięki... panu K.
Po kilku zdecydowanie słabszych odcinkach, Go On wraca na właściwe tory, ponownie zachowując równowagę pomiędzy dobrą komedią a wątkami dramatycznymi. Wszystko dzięki... panu K.
Tak naprawdę o panu K nic nie wiemy poza tym, że ma na imię Benjamin i posiada wiele ukrytych talentów. To wzbudza ciekawość pozostałych bohaterów serialu, którzy prowadzą swoje śledztwo, by odkryć jego tajemnice. I to jest dobry pretekst do tego, by serial odzyskał swój urok i humor. Pierwszy raz Benjamin potrafi mnie do siebie przekonać i jestem w stanie pośmiać się z nowych perypetii tego bohatera.
Ostatnie odcinki prezentują nam pewne wielkie nieporozumienie - nowego asystenta Ryana. Carrie była urocza, zabawna i świetnie zazębiała się z Ryanem. Wprowadzając Simone, twórcy bez najmniejszego powodu prawie kompletnie wycięli Carrie z serialu, która pojawia się jedynie w epizodach. Jej zastępca nie jest zabawny, działa na nerwy i sprawia wrażenie, jakby urwał się z kolejnej części "Strasznego filmu". Po co ta dziwna zmiana?
[image-browser playlist="593014" suggest=""]
©2013 NBC
Dzięki panu K i odkryciu, że odpowiada za algorytm dopasowujący ludzi do siebie, mamy dość nieoczekiwany zwrot akcji. Każdy z nas chyba czeka na to, aż w końcu Ryan zacznie romansować z Lauren. Niespodzianką są sceny, w których K zdradza, że prawie w ogóle nie pasuje ona do swojego narzeczonego, tylko do... Stevena. Ciekawy ruch, który pokazuje nam kilka niezłych i zabawnych momentów. Ich zgodność wynosi 99%, więc przypuszczam, że z Ryanem, jeśli twórcy podążą tym kierunkiem, będzie 100%. Najpewniej jest to także podbudowa pod kolejne odcinki, gdzie Lauren koniec końców zerwie zaręczyny, gdyż sytuacja zasiała w jej sercu spore ziarno niepewności.
Dobrze i humorystycznie wypadają także sceny pomocy Ryana. Jego próba zeswatania Soni i Danny'ego kończy się kompletnym fiaskiem. Powraca także wewnętrzna pustka Kinga, który pomimo sukcesu zawodowego czuje się zagubiony i niepewny. W końcu po kilku odcinkach mamy tę równowagę pomiędzy wątkami oraz emocje, które sprawiają, że początek sezonu oglądało się tak dobrze. I to jest największa zaleta tego serialu, która powinna być obecna w każdym odcinku.
Go On prezentuje nam niezły epizod, w którym nie brak emocji oraz śmiechu. W kolejnym pojawi się Courteney Cox, więc może być tylko lepiej.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat