Zdecydowanie najsilniejszym punktem nowego epizodu serialu Gra o tron: Ród smoka jest rozwinięcie relacji Daemona i Rhaenyry. Już nawet nie chodzi o dziwny, pełen namiętności, erotyczny podtekst ich wspólnej więzi. Po prostu na każdym kroku widać doskonałą, ekranową chemię, jaką mają Milly Alcock i Matt Smith. Najzwyczajniej w świecie chciałem oglądać ich kolejne, wspólne interakcje, ponieważ były one po pierwsze świetnie napisane, a po drugie doskonale zagrane, bo widać, że wspomniany duet dobrze czuje się w swoim towarzystwie. I to przekłada się na to, że ich wspólny wątek wciąga. Od razu zaznaczę, że nie czytałem Ognia i krwi i nie wiem, jak rozwinie się relacja wspomnianej dwójki. Jednak to, co zaprezentował najnowszy odcinek, ma ogromny potencjał. Dzieje się tak z prostego powodu. Otóż Rhaenyra i Daemon w swojej więzi łączą pewien rodzaj mentorskiej opieki, przyjacielskiej sympatii oraz ukrytej głęboko namiętności. Doskonale oddaje to świetnie zrealizowana i klimatyczna scena ich wypadu w Królewskiej Przystani. Zabawny, luźny ton szybko przybiera rodzaj erotycznego napięcia. Normalnie wszystkie wspomniane aspekty ich relacji nie powinny ze sobą grać. Jednak ekranowa chemia Alcock i Smitha sprawia, że działają.

Co najważniejsze nie tylko wspólny wątek wspomnianych wyżej postaci jest ciekawy. Gdy bowiem dochodzi do ich solowych wypraw w historii, to również działają bardzo dobrze. Jednak może nie jest to kwestia dobrze napisanych, indywidualnych fabuł, co raczej kreacji aktorskich. Bowiem Smith cały czas doskonale sprawdza się jako ten „gorszy” z braci, hedonista, dla którego najważniejsze jest zaspokojenie własnych pragnień. Daemon to jak na razie zdecydowanie najciekawsza postać w serialu i nowy odcinek w pełni to udowadnia. Jednak muszę również po raz kolejny pochwalić młodą Alcock za jej występ w roli Rhaenyry. Tak naprawdę właśnie omawiany odcinek dał lepsze spojrzenie na manipulatorskie umiejętności bohaterki. Sekwencja jej rozmowy z Viserysem, w której zasugerowała usunięcie Otto Hightowera ze stanowiska, to aktorski popis Alcock, która w ani jednej chwili nie ustępowała umiejętnościami Paddy'emu Considine'owi. Bardzo dobrze ogląda się, jak Rhaenyra rozwija się na ekranie i nie boi się sięgnąć po swoje. Widzimy to choćby w scenie, w której zaciąga do łóżka Cristona. Swoją drogą ich relacja weszła na zupełnie nowy poziom i ma ogromny potencjał, przede wszystkim jeśli spojrzeć przez pryzmat budowania zespołu sojuszników przez księżniczkę. A to sprawia, że jestem jeszcze bardziej zaintrygowany.

fot. HBO
+3 więcej

Natomiast po drugiej stronie barykady mamy Alicent Hightower. W tej chwili jest to najsłabiej napisana, a co najgorsze, najnudniejsza postać w produkcji. W wielu scenach po prostu nie mogę znieść, jak jednowymiarową bohaterką może być. Wiem, że w jakiś sposób Alice została zbudowana jako kontrast dla postaci Rhaenyry, ale umówmy się, można było zrobić to o wiele lepiej. Postać jest słabo napisana, a grająca ją Emily Carey nie robi nic, aby wyciągnąć swoją bohaterkę ponad średnią. Tak naprawdę w omawianym odcinku zdarzyła się jedna sekwencja, która jest pewnym światełkiem w tunelu dla Alicent (chociaż miejmy nadzieję, że to światełko nie okaże się zbliżającym się pociągiem). Chodzi mi o sekwencję, w której ściera się z Rhaenyrą, gdy plotka o zachowaniu jej i Deamona roznosi się po dworze. To zaznaczyło, że jest w niej pewna władczość oraz rodzaj wewnętrznych rozterek. Być może gdy ostatecznie Olivia Cooke przejmie rolę Alice, to postać będzie lepiej prezentować się w produkcji. 

Podoba mi się, jak twórcy w nowym odcinku rozwijają wątek polityczny w historii serialu. Dobrze, że scenarzyści nie chcieli budować go tylko i wyłącznie wokół sprawy znalezienia męża dla Rhaenyry, bo byłoby to w pewnym momencie nudne. Ode mnie ogromny plus za to, w jaki sposób ograli kwestię wyboru kandydata na małżonka dla księżniczki. To była jedna z najlepszych sekwencji w epizodzie, gdy Rhaenyra przesłuchiwała kolejnych adoratorów. Było w niej sporo humoru, ale również makabry, gdy scena zakończyła się śmiercią jednego z wysoko urodzonych mężczyzn. Twórcy bardzo powoli rozstawiają pionki na politycznej szachownicy w Westeros, jednak robią to z rozwagą. Bardzo dobrze poprowadzono wydarzenia, które doprowadziły do zwolnienia Otto Hightowera ze stanowiska namiestnika. To sprawiło, że zapewne polityczne rozgrywki na dworze za chwilę zaczną się na dobre. A ja na to czekam. 

Nowy odcinek Gry o tron: Rodu smoka trzyma bardzo dobry poziom produkcji. Świetne aktorstwo, powolne, ale sprawne rozwijanie poszczególnych wątków, sprawiają, że jestem zainteresowany tym, co może się za chwilę wydarzyć w produkcji. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj