„Gra tajemnic”: Cumberbatch show – recenzja
Data premiery w Polsce: 15 listopada 2014Gdy na początku czerwca 2014 roku komputer po raz pierwszy w historii przeszedł pomyślnie test Turinga, stanęliśmy u progu tej samej rewolucji, którą genialny matematyk rozpoczął ponad sześćdziesiąt lat temu. Gra Tajemnic ukazuje wydarzenia II wojny światowej, które pozwoliły Alanowi Turingowi ziścić wizję cyfrowego komputera, a tym samym rozgryźć jedną z większych zagadek XX wieku – Enigmę.
Gdy na początku czerwca 2014 roku komputer po raz pierwszy w historii przeszedł pomyślnie test Turinga, stanęliśmy u progu tej samej rewolucji, którą genialny matematyk rozpoczął ponad sześćdziesiąt lat temu. Gra Tajemnic ukazuje wydarzenia II wojny światowej, które pozwoliły Alanowi Turingowi ziścić wizję cyfrowego komputera, a tym samym rozgryźć jedną z większych zagadek XX wieku – Enigmę.
Gra Tajemnic ("The Imitation Game") jest filmem osadzonym na kośćcu dramatu opowiadającego o niedocenionym geniuszu, który za wszelką cenę pomimo braku wsparcia stara się osiągnąć sukces, co kończy się w wiadomy sposób. Co jednak ważne, obraz w rok po tym, kiedy Alan Turing został pośmiertnie ułaskawiony przez Elżbietę II za karalny jeszcze w latach pięćdziesiątych homoseksualizm, wydaje się być potrzebny – aby rozwiać wszelkie wątpliwości, pokazać bezpretensjonalną prawdę oraz wpłynąć na świadomość społeczną. Choć z początku film nie porusza w dość bezpośredni sposób tematyki orientacji seksualnej głównego bohatera oraz reperkusji, jakie go z tego powodu spotkały, to jednak nie stara się też od niej uciec, bardziej dopisując ją na konto alienacji postaci granej przez Benedicta Cumberbatcha.
No właśnie – ponieważ profesor Alan Turing nie był osobą łatwą w kontaktach, a tym bardziej w pracy, w której miał swoją unikalną wizję. Matematyk w interpretacji Cumberbatcha to postać archetypowego geniusza, który jest arogancki i nieokrzesany niczym doktor House, genialny niczym Sherlock Holmes i ma równie wiele problemów w kontaktach z ludźmi co Sheldon Cooper. I jak z takim człowiekiem pracować, a tym bardziej przy projekcie, który ma za zadanie uratować miliony istnień oraz przyspieszyć zakończenie wojny? Co ważne, jak wspomina sam Turing, prowadzą oni walkę nie z Niemcami, tylko z czasem, który zdaje się nieubłaganie upływać. Przy odwróceniu środka ciężkości w walce z państwami Osi pomagają mu między innym Hugh Alexander (Matthew Goode) i Joan Clarke (Keira Knightley), zaś nadzorowanie przebiegu ich pracy przypada agentowi MI6 (Mark Strong) oraz komandorowi Denninstonowi (Charles Dance). O ile wszyscy aktorzy grają co najmniej poprawnie i ogląda się ich z przyjemnością, to właśnie postać Cumberbatcha męczy i nuży, ponieważ Turing w jego interpretacji wydaje się być niebezpiecznie wierną kalką jego wersji Sherlocka Holmesa z serialu BBC. Aktor odgrywa rolę geniusza, którego z powodzeniem można by posądzić o posiadanie zespołu Aspergera, zaś jego gra aktorska kończy się i zaczyna na kilku ogranych do cna zagraniach. Tym bardziej kłuje w oczy to, że w kwestii odgrywania roli Cumberbatch nie wymyślił niczego nowego, zaś cały punkt ciężkości obsady wydaje się intencjonalnie skupiać na jego osobie, tym samym robiąc z całej produkcji show, w którym wszystkie światła są skierowane na niego.
[video-browser playlist="632708" suggest=""]
Z drugoplanową rolą świetnie sobie radzi charyzmatyczny Mark Strong, przywodząc na myśl jego kreacje z takich filmów jak Tinker Tailor Soldier Spy czy Sherlock Holmes, lecz prawdopodobnie jest to spowodowane tym, że aktor doskonale odnajduje się w garniturach skrojonych na miarę. Za to zupełnie niepotrzebna wydaje się być postać Keiry Knightley, której jedynym zadaniem jest zapewnienie elementów paramelodramatycznych, aby cała historia nie traktowała tylko o grupie naukowców zamkniętych w baraku, gdzie budują wielką maszynę z wieloma ruchomymi elementami.
W tej rzeczywistość tweedowych marynarek, ciągłej walki z czasem oraz sztywnej hierarchii dowodzenia ewidentnie brak jest nacechowania emocjonalnego, którym charakteryzuje się pochłaniające wszystko wydarzenie, jakim jest wojna. W większości wygenerowane komputerowo ujęcia z frontu oraz taśmy wykopane z archiwów nie spełniają swojego zadania, którym jest tworzenie atmosfery napięcia, ponieważ sielankowa muzyka Alexandre Desplata sukcesywnie burzy cały klimat grozy i niebezpieczeństwa.
Czytaj także: "Alan Turing: Enigma" - biografia wybitnego naukowca
Choć obraz Tylduma na gruncie postrzegania wojny i okropieństw, jakie za sobą ona niesie, nie odkrywa niczego nowego, pokazując wprost, że wojna wymaga ofiar i czasami trzeba poświęcić życie niewielu, aby uratować życie większości, to jednak pozwala sobie nakreślić bogaty kontekst społeczny. Społeczeństwo brytyjskie jest tutaj niemalże bezlitośnie obnażone: jako szowinistyczne, niekiedy służbistyczne i trzymające się przestarzałych zasad zarówno moralnych, jak i etycznych. Reżyser nie stara się oceniać tych zjawisk ani wyciągać z nich pochopnych wniosków – pozostawia widz z nimi sam na sam.
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat