„Graceland”: sezon 3, odcinek 5 i 6 – recenzja
"Graceland" zdecydowanie rozruszał się w 3. sezonie, w końcu oferując dobry rozwój wątków i zakończenie niepotrzebnie przeciąganej historii.
"Graceland" zdecydowanie rozruszał się w 3. sezonie, w końcu oferując dobry rozwój wątków i zakończenie niepotrzebnie przeciąganej historii.
Wątek miłości Johnny'ego pochodzącej z kartelu narkotykowego na początku wydawał się ciekawy. Śmiało można powiedzieć, że miał potencjał. Szybko jednak zszedł on na tory absurdu i nieporozumienia, a twórcy zamiast zakończyć go w poprzednim sezonie, rozciągnęli go niepotrzebnie aż do połowy 3. serii. Nie była to dobra decyzja, bo to wrażenie przeciągania na siłę aż nadto rzucało się w oczy. Dlatego dobrze, że w 5. odcinku Johnny zakończył to z pomocą Briggsa. Szkoda jedynie, że poszło to sztampowym i nudnym szlakiem. Zwłaszcza, gdy dostajemy naciąganą decyzję dziewczyny Johnny'ego po tym, jak uratował jej życie. Nie jest to w żadnej mierze ciekawe, przekonujące i wartościowe. Zdecydowanie najgorszy element tego sezonu.
Na szczęście pozostałe wątki działają należycie, dostarczając solidnej rozrywki. Cieszy historia Mike'a, którego wizje okazują się czymś prawdziwszym niż mogliśmy oczekiwać. Wygląda na to, że to właśnie jego historia jest przewodnim wątkiem tego sezonu i mogę śmiało powiedzieć - to działa, jest tu pomysł i ogląda się to fajnie. W końcu Mike przestał być pedantycznym i nudnym dupkiem. Uzależniony Mike, ryzykujący życie, staje się jednocześnie postacią ciekawszą i przekonującą w pracy pod przykrywką. Gdy udaje przestępcę w rozmowie z Indonezyjczykiem, jestem w stanie uwierzyć, że ktoś może go wziąć na serio. Wcześniej na kilometr wyglądał jak gliniarz. Sama historia w obu odcinkach prezentuje się z dobrej strony: ciekawi, intryguje i jest w stanie przykuwać uwagę, nie oferując dłużyzn i zapychaczy.
[video-browser playlist="733172" suggest=""]
Wątek armeńskiej mafii nadal działa należycie, a nawet rozwinął się w ciekawym kierunku. Mamy tutaj wszystko to, za co "Graceland" można lubić. Jest intryga, ciekawe prowadzenie akcji pod przykrywką, napięcie i niespodzianki. Takową jest udział Paige, która wpada w oko gangsterowi. Szkoda jedynie, że ich ostra gra wstępna tak mocno idzie w komediową kliszę, ograną do granic możliwości. Mimo tego - to wszystko sprawuje się naprawdę dobrze, historia nie stoi w miejscu i ładnie się rozwija.
Najsłabiej nadal prezentuje się Charlie i jej dziwna krucjata. Można odnieść wrażenie, że pomimo decyzji o zatrzymaniu dziecka, ona robi wszystko tak, by jednak poroniła i je straciła. Kobieta rzuca się w wir pracy, nie sypia, nie dba o siebie - to wszystko jest wyraźnym sygnałem, że ma ona z tym problem. Szkoda jedynie, że sam wątek kryminalny nie jest w ogóle ciekawy. Ot, taka zwyczajna, trochę mdła klisza, jakich wiele było w tej produkcji - często z lepszym efektem.
"Graceland" dobrze się trzyma w tym sezonie, oferując solidny poziom i niezłe historie. Wydaje się, że jest nawet lepiej niż w poprzedniej serii.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat