Gwiezdne Wojny: Ahsoka: sezon 1, odcinek 3 - recenzja
Data premiery w Polsce: 23 sierpnia 2023Gwiezdne Wojny: Ahsoka dostarcza emocji i rozwija fabułę. Pojawia się kilka ciekawostek mających duże znaczenie.
Gwiezdne Wojny: Ahsoka dostarcza emocji i rozwija fabułę. Pojawia się kilka ciekawostek mających duże znaczenie.
Produkcja Gwiezdne Wojny: Ahsoka nie rzuca bohaterów w wir wydarzeń, a niespiesznie rozwija historię i kieruje ją w odpowiednią stronę. To nie jest wada, bo wydarzenia z 3. odcinka nie są zapychaczami – mają znaczenie dla fabuły i postaci. Rozpoczynamy trening z Sabine Wren, który wygląda dobrze i jest w stanie pokazać Ahsokę z trochę innej perspektywy. Najciekawsza wydaje się kwestia Mocy, bo – jak powiedział wcześniej droid – Sabine nie jest na nią zbyt wrażliwa. To jednak nie oznacza, że jej nie ma i nie może w jakimś minimalnym stopniu instynktownie z niej korzystać. Dlatego powiedzenie o tym, że Moc jest w każdej żywej istocie, dobrze tłumaczy próbę odnalezienia jej w Mandaloriance. Oby Dave Filoni nie przesadził i nie sprawił, że bohaterka będzie zbyt potężna. Dostaliśmy dość prosty i oczywisty rozwój historii, który pozwolił pogłębić relację kobiet i wpłynął na postawę byłej Jedi. To wydaje się szczególnie ważne, bo na początku szkolenia Ahsoka była bardzo apodyktyczna. Z czasem jednak dochodzi współpracy. To powinno zaprocentować w kolejnych odcinkach.
Serial słusznie pokazuje, że Nowa Republika stała się problematyczna. Króluje w niej biurokracja i buńczuczność. Bez problemu da się uwierzyć, dlaczego rząd upadł przez Najwyższy Porządek i dlaczego tak łatwo dał się zaskoczyć. Moment, gdy Hera rozmawia z Mon Mothmą i senatorami, doskonale to obrazuje i daje do zrozumienia, jakie są fakty. Brak zaufania do weteranki Rebelii wydaje się absurdalny, ale przecież to politycy. Fajnie, że osobą siejącą ferment okazał się senator Xiono z animacji Gwiezdne Wojny: Ruch oporu. Mały smaczek, a cieszy. Tak samo jak pojawienie się Jacena, syna Hery i Jedi Kanana – to może zaowocować czymś ciekawym w przyszłości. Nie zdziwiłbym się, gdyby bohater odegrał jakąś rolę w filmie o Rey.
Dotarcie Ahsoki i Sabine na miejsce niecnych działań Morgan Elsbeth to znakomita akcja w stylu oryginalnej trylogii. Czuć, że Dave Filoni jest bardzo zapatrzony w styl George'a Lucasa i stara się, by niektóre rzeczy były pokazywane podobnie. Dużą zaletą jest to, że walka nie była wprowadzona wyłącznie dla rozrywki – starcie wpływa na rozwój relacji obu bohaterek. Wizualnie wygląda ona dobrze, a niektóre pomysły typowe dla animacji (np. Ahsoka w przestrzeni z mieczami świetlnymi) świetnie się sprawdzają na ekranie. Dla wielu odbiorców będzie to coś nowego. Coś, czego inne seriale aktorskie nie robią. A najładniej wygląda pościg w przestworzach planety, gdzie krążą kosmiczne wieloryby zwane purrgilami. Scena ma fajną energię i potwierdza, że purrgile mogą podróżować w nadprzestrzeni pomiędzy galaktykami – ten fakt otwiera nowe możliwości! To właśnie w tym wątku budowane są fundamenty przyszłych wydarzeń w uniwersum.
Serial Gwiezdne Wojny: Ahsoka potrzebował tego odcinka, by powoli rozwinąć historię i postaci. Może nie wydarzyło się nic spektakularnego czy emocjonującego, ale twórcy – w odróżnieniu od scenarzystów innych seriali uniwersum, takich jak Obi-Wan Kenobi, Księga Boby Fetta i The Mandalorian – skupiają się na tym, co naprawdę ważne. Epizod nie odstaje poziomem od poprzednich, dostarcza wrażeń i sprawia, że czekamy na odsłonę, w której dojdzie do walki na miecze świetlne w lesie z czerwonymi liśćmi. Filoniemu kapitalnie udaje się budować gwiezdnowojenną magię – a ta sprawia, że serial ogląda się znakomicie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat