Hrabstwo Harrow #1: Niezliczone duchy – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 5 października 2016W zalewie komiksowych premier w październiku, pierwszy tom Hrabstwa Harrow mógł łatwo umknąć uwadze czytelników. Szkoda by było, bo to naprawdę intrygujący i nietuzinkowy horror.
W zalewie komiksowych premier w październiku, pierwszy tom Hrabstwa Harrow mógł łatwo umknąć uwadze czytelników. Szkoda by było, bo to naprawdę intrygujący i nietuzinkowy horror.
Wzrok przykuwa już sama okładka z oryginalnym rozstawieniem tytułu i wzbudzającą niepokój ilustracją. Oto z otwartej szuflady wyłania się krocząca do przodu, zakrwawiona ręka, tyle że dziwnie wychudzona, przypominająca bardziej materiał niż ludzkie ciało. W głębi szuflady widzimy jeszcze tajemniczą twarz przypominającą maskę, z żółtym, intensywnym światłem wypełniającym jej oczodoły. Klimatyczna ilustracja automatycznie rodzi w głowie czytelnika pytanie, jakaż to historia kryje się za tym obrazkiem? A kiedy już zaczynamy zagłębiać się w jej treść, zamieszczona na tylnej okładce rekomendacja Steve'a Nilesa - "Fani horrorów musza poznać tę historię" - wydaje się ze wszech miar słuszna.
Kartkując komiks widzimy dość niecodzienne jak na horror, akwarelowe rysunki z paletą ciepłych kolorów, mogące wzbudzać pewne wątpliwości co do gatunkowej przynależności Harrow County Volume 1: Countless Haints. Takie przypuszczenia znikają natychmiast po brutalnym, szokującym prologu. Na trzech planszach zostaje zarysowana przyszła fabuła, która będzie konsekwencją rozgrywającego się nocą, dramatycznego wydarzenia. Na wstępie dostajemy bowiem sekwencję wieszania, wyglądającej raczej mało groźnie, wiedźmy. Za czynem tym stoją mieszkańcy tytułowego hrabstwa, zresztą również kojarzący się z poczciwymi obywatelami - widocznie musieli mieć jakiś mocny powód by porwać się na coś takiego. Ów poznajemy zaraz na drugiej planszy, wcześniej dowiadując się, że wiedźmę o nazwisku Hester Beck próbowano zabić na wiele sposobów. Najpierw była dźgnięta, potem postrzelona, pobita i na końcu powieszona. Umiera dopiero po podpaleniu, z ostatnim tchnieniem przyrzekając, że jeszcze powróci. Przerażone twarze ludzi jasno wskazują, że najwyraźniej uwierzyli w tę obietnicę. Po tych trzech stronach horroru pełną gębą, jak nic potrzeba nam odrobina wyciszenia. I takie dostajemy, czując jednak, ze to dopiero początek nadciągających konsekwencji tej gwałtownej śmierci.
Właściwą bohaterką Hrabstwa Harrow jest młoda, prawie osiemnastoletnia Emma, mieszkająca z ojcem na farmie. Jak na razie twórcy nie określili konkretnie czasu akcji, chociaż stroje i sprzęty bohaterów wskazują na USA lat dwudziestych bądź trzydziestych ubiegłego wieku. Za oknem domostwa tej pary widać rozłożysty, okaleczony dąb - my wiemy, że to na nim powieszono Hester, czego nie jest świadoma młoda bohaterka, jednakowoż śniąca o nim koszmary. Tuż przed jej osiemnastymi urodzinami, ku zaniepokojeniu ojca, wokół Emmy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Oczywiście zwiastują one koniec sielanki i tylko czekamy w jaki sposób życie dziewczyny połączy się z dramatycznymi wydarzeniami z przeszłości. A że musi być jakieś połączenie, nie ulega w wątpliwości - nie wiemy jedynie, w jakim stopniu zdoła nas przestraszyć.
Krótki, składający się z zaledwie czterech zeszytów pierwszy tom Hrabstwa Harrow okazuje się być ciekawym zestawieniem kilku motywów grozy. Oprócz tego o zemście zza grobu, mamy także odmianę opowieści inicjacyjnej, ale to wciąż nie wszystko - by powiedzieć więcej, musiałbym zdradzić istotne elementy fabuły, choć sam tytuł albumu podpowiada, że będziemy mieli do czynienia z solidną dawką zjawisk nadprzyrodzonych. Wystarczy powiedzieć, że z zeszytu na zeszyt historia z początku wyglądająca na raczej kameralną, robi sie coraz bardziej intrygująca i złożona. A jej ukoronowaniem są rewelacje z ostatniego rozdziału, w którym mało w Polsce znany duet artystów (scenarzystę znamy z wydanego u nas Szóstego rewolweru), Cullen Bunn i Tyler Crook, serwuje także smakowity cliffhanger, znacznie poszerzający wykreowany przez nich świat.
Dostaliśmy zatem horror pełen tajemnic i gęstego klimatu, z miejscami zachwycającymi rysunkami, które sprawiają, że wyróżnia się on na tle komiksowej rozrywki. Hrabstwo Harrow jest niepokojąco piękne, ale kiedy trzeba, także nieuciekające od kanciastej, prostej kreski, odsłaniającej przyziemność poszczególnych postaci. Zaś przede wszystkim jest opowieścią, w której odczuwalna jest radość twórców z rozwijanego pomysłu i rysunkowych eksperymentów (świetny, prosty koncept na postacie duchów). Wrażenie te potęguje bardzo udany zestaw dodatków, który oprócz szkiców, zawiera szczere i humorystyczne komentarze twórców, świadczące o tym, jak wiele serca włożyli oni w swoje dzieło. Bardzo dobrze, że wydawnictwo Mucha nie ucieka od wydawania mniej znanych tytułów i miejmy nadzieję, że kolejny tom Hrabstwa Harrow pojawi się już niebawem, ponieważ, krótko mówiąc, jest na co czekać.
Źródło: fot. Mucha Comics
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat