Inteligentne pociski
Ósmy odcinek Almost Human wraca do stałego poziomu. Po naprawdę niezłym poprzednim epizodzie, dającym nadzieję na zawiązanie wątku głównego, dostajemy sprawdzony przepis: jednoodcinkową sprawę, która w dodatku nie porywa. Na szczęście duet aktorski Urban-Ealy nie zawodzi i po raz kolejny raczeni jesteśmy doskonałymi relacjami między głównymi bohaterami.
Ósmy odcinek Almost Human wraca do stałego poziomu. Po naprawdę niezłym poprzednim epizodzie, dającym nadzieję na zawiązanie wątku głównego, dostajemy sprawdzony przepis: jednoodcinkową sprawę, która w dodatku nie porywa. Na szczęście duet aktorski Urban-Ealy nie zawodzi i po raz kolejny raczeni jesteśmy doskonałymi relacjami między głównymi bohaterami.
Sprawa tym razem tyczy się inteligentnych, samonaprowadzających pocisków, zdolnych przelecieć niemal całe miasto, żeby dosięgnąć celu. Wszystko z precyzją do kilkunastu centymetrów. Brzmi abstrakcyjnie? Może trochę, ale na tyle realistycznie, że ogląda się bez zgrzytania zębów. Wynalazcą oprogramowania do tychże pocisków (mówimy oczywiście o pociskach zdolnych zabić człowieka, a nie zestrzelić samolot) jest Anton Cross, który zostaje zabity własną bronią. Szybko okazuje się, że kluczem do rozwiązania sprawy jest Kira Larsen, jego dziewczyna.
Po szybkim śledztwie detektywi wiedzą, że podejrzani są Rosjanami i chcą sprzedać na czarnym rynku wynalazek. Żeby to zrobić, muszą pokazać sposób jego działania, skuteczność, a przy okazji wyeliminować wszystkich, którzy mieli jakąkolwiek z nim styczność. Czyli Antona oraz Kirę. Jak nie trudno się domyślić, mając inteligentne pociski, nie jest łatwo znaleźć schronienie.
Nie sprawa jednak w najnowszym Almost Human jest najważniejsza. To, co stanowi mocny punkt odcinka to przede wszystkim relacje między bohaterami. Powtarzam to zdanie niczym mantrę co recenzję, ale taka jest prawda. Sprawy, śledztwa trafiają się raz gorsze, raz lepsze. Bohaterowie to najjaśniejszy punkt produkcji. Tym razem postanowiono nieco przybliżyć postać Kennexa. Tego jak sobie radzi po wypadku. John wciąż nie może pogodzić się z tym, co się stało, gniewem i pustką. Zostaje więc wysłany na spotkania grupy, która uczy się kontrolować swoje negatywne emocje. Są to na szczęście zabawne sceny, w których detektyw Kennex udaje zdrowego, żeby wszyscy się od niego odczepili. Jak żywo przypomina mi to wcześniejszą produkcję, w której grał Michael Ealy Common Law. Bardzo dobry pomysł, szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę następne sceny z Urbanem, w których niszczy kolejnego androida. Niejednoznaczność jaka z tego wynika - zniszczył MX-a, bo ten obraził Doriana, czy dlatego, że wkurzało go ciągłe gadanie robota? - jest niezwykle ważna.
Ósmy odcinek Almost Human miewa swoje momenty. Właściwie wszystkie sceny, które nie są związane ze sprawą, to małe perełki. Ealy i Urban stanowią doskonały aktorski duet i z odcinka na odcinek widać to coraz wyraźniej. Nawet powolna, choć całkiem zdecydowana przemiana Kennexa jest tutaj na plus. Ealy jako Dorian jest taki jaki powinien być. Nieco ludzki, nieco automatyczny, ale świetnie uzupełniaja trudny charakter Kennexa. A sprawa? Cóż. Mnie osobiście nie porwała. Była zbyt oczywista, a końcowy nieco gorzki finał, trąci operą mydlaną. Wiadomo było, że Cross nie tworzy urządzenia, bo chce je sprzedać na czarnym rynku, tylko jest najprawdopodobniej szantażowany.
Poziom produkcji zostaje utrzymany, choć nie skłamię, jeśli powiem, że powoli męczy mnie ta formuła. Spodziewałem się czegoś więcej. Nie chcę po raz kolejny zaczynać z wątkiem głównym, ale przydałaby się chociaż bardziej rozbudowana dwuodcinkowa sprawa, pozwalająca rozwinąć skrzydła jakiemuś przeciwnikowi. Mogłoby być o wiele ciekawiej. Na razie wciąż jest nieźle, ale to dzięki dwóm głównym aktorom oraz świetnej stronie technicznej.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat