Jak poznałem waszą matkę – 7×01-02
Koniec historii o poszukiwaniu matki nie może nadejść. Nie byłoby to coś szczególnie złego, gdyby perypetie piątki bohaterów były tak zabawne jak w pierwszych sezonach - a niestety, nie są.
Koniec historii o poszukiwaniu matki nie może nadejść. Nie byłoby to coś szczególnie złego, gdyby perypetie piątki bohaterów były tak zabawne jak w pierwszych sezonach - a niestety, nie są.
Jak poznałem waszą matkę gdzieś w połowie czwartej serii utraciło swój dawny blask. Barney przestał być tak kreatywny jak dotychczas, zaczął nawet dążyć do - o, zgrozo - monogamizmu, co niestety na dobre serialowi nie wyszło. Nawet sama mimika i gesty, czyli to, co do tej pory zawsze śmieszyło w postaci granej przez Neila Patricka Harrisa zaczęły tracić na wartości. Reszta paczki praktycznie przestała istnieć, a sam (teoretycznie) główny bohater, Ted, stał się najbardziej denerwującym bohaterem. Facet, któremu nieustannie kibicowaliśmy w poszukiwaniu tej jedynej zaginął bezpowrotnie. Sezon piąty, nie licząc bodajże dwóch, czy trzech odcinków w moim odczuciu był fatalny, sezon szósty zaś… lepszy, ale tylko odrobinę. Premiera siódmego niestety jednak nie zwiastuje rewolucji.
Zaczynamy dokładnie tam, gdzie skończyliśmy - na ślubie Barneya i... no właśnie, kogo? To jedna z ciekawszych zagadek, jaką nam zaprezentowano. Miejmy nadzieję, że rozwiązanie będzie satysfakcjonujące i nadejdzie w miarę szybko. Właściwie to ważne jest tylko to drugie, przynajmniej coś będziemy wiedzieli. Biorąc pod uwagę, że serial dostał zamówienie na pełny ósmy sezon tytułowa tajemnica nie wyjaśni się jeszcze przez kolejne dwa lata…
[image-browser playlist="607925" suggest=""]©2011 CBS Interactive
W premierowym odcinku siódmej serii zatytułowanym "The Best Man" obejrzeliśmy jednak ślub, choć może nie ten, na którym by nam bardzo zależało - był to ślub Piąchy, kolegi Teda z liceum. Na weselu zaś przedstawiono trzy, przeplatające się ze sobą wątki: ciąży Lily, próbującego zrobić coś ze swoim życiem Teda i trójkątu Robin-Barney-Nora. Pomysł z ukrywaniem nadchodzącego dziecka Eriksenów był zupełnie chybiony, pomijając fakt, że zupełnie nierealistyczny, to zwyczajnie nieśmieszny. Zbudowanie na nim puenty w końcówce odcinka również wcale nie pomaga.
Powrót Robin i Barneya wydaje mi się nieco zbyt pochopny. Wielu fanów nie ma nic przeciwko tej parze, ale lepiej zostawić ją na sam koniec serialu, a na razie wykorzystywać w pełni potencjał, jaki tkwi w postaciach Robin i - przede wszystkim - Barneya. Dostaliśmy jednak solidną dawkę Robarnu, jednak pod koniec szybko odwrócono sytuację dorzucając Norę. Choć może to i dobrze, bo z Barneyem i Robin jest dokładnie tak jak z ich tańcem w "The Best Man" - świetnie się na nich patrzy, ale tylko przez bardzo ograniczony czas. Tak było w piątej serii i tak było teraz, kiedy to bohaterowie tańczyli do "Groove Is in the Heart" o połowę za długo. To jest sitcom, nie komedia romantyczna.
[image-browser playlist="607926" suggest=""]©2011 CBS Interactive
Bays i Thomas utracili także zdolność do przedstawiania Teda, przesadnego romantyka, w sposób, który nie tylko wzbudza współczucie i sympatię, ale także śmieszy. Jakkolwiek rozmowa Teda i Robin na balkonie (który jest zresztą tym samym fragmentem planu filmowy, na którym Barney i Ted byli w finale drugiego sezonu, "Something Blue") była potrzebna dla rozwoju postaci, to trudno było uwierzyć, że ogląda się sitcom. I to jeszcze zdecydowano się na taką emocjonalną rozmowę w tym samym odcinku, w którym poświęcono całe dwie minuty na taniec, a ten przecież zabawny w żaden sposób nie był.
Drugi odcinek siódmego sezonu wyjątkowo wyemitowano wraz z pierwszym, co też ma spory sens, jako że obydwa epizody są mocno związane fabularnie. Zaczynamy dzień po wcześniejszym ślubie, ze skacowanym Marshallem i zdeterminowanym, by zmienić coś w życiu Tedem. Eriksen po raz kolejny zmienia pracę, ale teraz w końcu będzie robił coś z pasji a nie dla pieniędzy. Długo czekaliśmy na chwilę, w której Marshall zacznie pomagać środowisku, ale udało się. Cieszyć się można tym bardziej, że jego nowy szef, Garrison Cootes, grany przez Martina Shorta, wydaje się być jedną z najciekawszych (i też najśmieszniejszych) postaci drugoplanowych od dawna. Dodatkowo na starcie wybaczył Marshallowi słynne nagrania z Piwkulesem w roli głównej - każdy chciałby mieć takiego przełożonego!
[image-browser playlist="607927" suggest=""]©2011 CBS Interactive
Całkowita przemiana dokonała się w Tedzie, który na nowo zapragnął "tej jedynej" i - jak na zawołanie - być może ją odnalazł. Być może nie jest to matka, być może znów to od jej odnalezienia nas oddali, ale czyż nie miło zobaczyć znajomą twarz po sześciu latach nieobecności? Niesamowita niespodzianka, jaką zgotowali nam twórcy sprawia, że w ogólnym rozrachunku premiera siódmej serii nie wygląda tak najgorzej. Co prawda daleko jeszcze do czasów świetności, ale widać pewne światełko w tunelu. Oby nie zgasło ono równie szybko jak kobiety odtrącały Barneya na weselu w "The Best Man".
Ocena: 7/10
Źródło: fot. ©2011 CBS Interactive
Poznaj recenzenta
Dawid RydzekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat