Jeden strzał - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Jeden strzał to nowy film akcji ze Scottem Adkinsem. Produkcja tworzy iluzję jednego, długiego ujęcia bez cięć. Jak to wyszło?
Jeden strzał to nowy film akcji ze Scottem Adkinsem. Produkcja tworzy iluzję jednego, długiego ujęcia bez cięć. Jak to wyszło?
Jeden strzał to nowy efekt współpracy Scotta Adkinsa z reżyserem Jamesem Nunnem. Duet ten zrobił już dobrze oceniane produkcje, takie jak Eliminatorzy oraz Hooligans III. Tym razem twórcy wykazali się nie lada ambicjami, bo film nakręcony jest jednym, ciągłym ujęciem. Oczywiście, w jakimś stopniu jest to iluzja, bo znajdziemy w nim mikrocięcia (i jedno duże wyraźne cięcie) - są one jednak mało dostrzegalne, a efekt pozytywnie zaskakuje. Pamiętajcie, że rozmawiamy o kinie akcji klasy B, a nie oscarowym poziomie w stylu 1917. Sposób kręcenia nadaje tej produkcji odpowiedni charakter i wciąga widzów. Kamera znajdująca się w centrum wydarzeń pogłębia naszą immersję. Sceny strzelanin i walk imponują, a także pozwalają przyjąć perspektywę bezimiennych złych, co jest sympatycznym urozmaiceniem.
Kino klasy B rządzi się swoimi prawami. Przy omawianiu tego typu filmów nie można stosować tych samych narzędzi i odniesień co przy produkcjach kinowych, bo to nie ta bajka. Tak więc Jeden strzał ma typową, pretekstową fabułę. Nie jest to nic szalenie ambitnego. I wcale takie być nie musi. Bohaterowie to chodzące stereotypy, co w "normalnym" filmie byłoby okropną wadą. Można powiedzieć, że w tym przypadku nawet na to liczymy. Muszę jednak przyznać, że James Nunn podchodzi do tego zaskakująco ambitnie, bo chce przez pełną oczywistości historię powiedzieć coś o terroryzmie i człowieczeństwie. Robi to dość siermiężnie - czasem niektóre dialogi są komicznie złe, tak samo jak gra Ryana Phillippe'a oraz Ashley Greene. Ostatecznie poważne treści nie grają jakiejś ważnej roli i mają marginalne znaczenie dla finalnego produktu.
Sceny akcji musiały zostać dokładnie przygotowane. Kręcenie ich w jednym ujęciu nie było łatwe. Pod tym względem twórcom należą się brawa, bo mamy dużo strzelania, a gdy Adkins rusza w bój jedynie z nożykiem, dochodzi do krwawych starć. Samych walk, w których bohater może popisać się swoimi umiejętnościami, jest niewiele, ale to też byłoby niewskazane. Gdy dochodzi do starcia z henchmanem i głównym złym, całość nabiera większego wyrazu. Widać, że ten pojedynek jest przemyślany. Ma fabularne znaczenie, ale i dobrą realizacyjną jakość. Twórcy - mimo oczywistych problemów scenariuszowych czy aktorskich - dają nam dobrą zabawę, czyli to, czego fan kina akcji oczekuje. Nawet nieszczególnie przeszkadza fakt, że strzelaniny często przypominają Call of Duty, gdy zastępy wrogów giną co chwila od kul bohatera. W pewnym momencie zastanawiałem się, skąd wzięło się nagle tylu zbirów. To zawsze jest pewną "bolączką" kina akcji, ale w tym filmie mi nie przeszkadza.
Nie jest to może najlepszy film w karierze Scotta Adkinsa, bo oczywiste problemy jakościowe są tutaj aż nadto odczuwalne. Mam nadzieję, że John Wick 4 pozwoli mu bardziej zaistnieć w mainstreamie. Jeden strzał jednak to dobry eksperyment, dający sporo akcji i imponujący wykonaniem, którego rzadko można oczekiwać po kinie klasy B. Dla fanów gatunku jak znalazł!
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat