Je'vida - recenzja filmu [TOFIFEST 2024]
Je'vida to fiński film, który opowiada porażającą historię o traumie pokolenia, okrucieństwie Finlandii i skutkach przemocy.
Je'vida to fiński film, który opowiada porażającą historię o traumie pokolenia, okrucieństwie Finlandii i skutkach przemocy.
Je'vida to opowieść o tytułowej kobiecie, która wspomina traumatyczne czasy dzieciństwa, gdy jako osoba ze społeczności Saamów (osoby z Laponii w Finlandii) była poddawana brutalnej i pełnej przemocy indoktrynacji przez rząd Finlandii, który po dziś dzień nie wziął otwarcie odpowiedzialności za to, co zrobili temu pokoleniu. Pod tym względem jest to film przerażający i porażający, bo pokazuje ludzkie okrucieństwo na innym poziomie, ale jednocześnie to wszystko, co oni robili społeczności Saamów zaczynając od dzieci, jest oczekiwane i na swój sposób przewidywalne, bo jest to pod wieloma względami taki sam proces, jakim w Ameryce Północnej byli poddawani Rdzenni Amerykanie. Na siłę indoktrynowanie pod kątem wiary chrześcijańskiej, wymuszenie porzucenia swojej kultury, języka i obyczajów, a do tego pranie mózgu dziecka pod groźbami fizycznych kar. Mowa tu o odciętym od korzeni pokoleniu, które przez swoje przeżycia zapomni swój język i nie przekaże go potomkom. To porusza rozmaite emocje na różnym poziomie przez cały seans. Ten moment, gdy zakonnica (bo któż inny w tego typu procesie mógł brać udział) brutalnie na siłę karmi Je'vidę. Gdy ta wymiotuje, ten potwór osłaniający każdą swoją decyzję Bogiem nie mającym nic wspólnego z jej brakiem człowieczeństwa, zaczyna na siłę wciskać jej do gardła te wymiociny. To jedna z bardziej przejmujących scen, bo jej dosłowność pokazuje straszny obraz traumatyzowania pokoleń. Tego jest więcej i przypomina, że najgorszym złem na Ziemi zawsze jest człowiek i jego lęk przed tym, czego nie zna. Jako że Je'vida opowiada o tym, jak ta indoktrynacja się odbywała naprawdę i jakie skutki wywołała, to nabiera dodatkowej mocy – to są fakty, nie fikcja.
Obserwując przeszłość Je'vidy od dzieciństwa, jej relację z dziadkiem oraz jej życie już jako dorosła kobieta, widzimy, jak to krok po kroku zbudowało obraz człowieka, który zatracił to, co czyniło ją zwyczajną, dobrą dziewczyną. Ta trauma i być może pewien rodzaj wstydu tego, kim była kiedyś, zmieniło ją kompletnie w kogoś, komu trudno kibicować, bo staje się perfidną osobą za wszelką cenę chcącą porzucić za sobą przeszłość i rejon, w którym mieszka. Ma niby relacje z babcią, ale widać aż nadto, jak pranie mózgu sprawiło, że jest to sztuczne i automatyczne, a nie pełne emocji. Ten moment, gdy jedzie samochodem z narzeczonym na południe – ku pozornie lepszej przyszłości – nawet nie chce spojrzeć na mijającą auto przyjaciółkę, jakby chciała pokazać, że jej się udało, jest lepsza. To podczas procesu wyniszczania tej społeczności z ich kulturowych korzeni było jednym z celów – zabicie w nich ludzi, którymi są i odcięcie ich od tego, co czyniło ich tym, kim są. Ten moment jakby obrazował, że trauma z dzieciństwa stworzyła kogoś, kim Je'vida nigdy nie powinna się stać. Kogoś, komu koniec końców trudno będzie spojrzeć w lustro.
Historia przeszłości jest przeplatana opowieścią o teraźniejszości, gdy już o wiele starsza Je'vida wraca do rodzinnego domu wiele lat później. To właśnie w tym obrazie wypalonej kobiety dopiero mamy pełnię tego, jak pełna przemocy fizycznej i psychicznej propaganda Finów ją wyniszczyła. Jej powrót do tego, od czego ją siłą odcięto, jest jak rozdrapanie rany. Czymś, czego sama kobieta nie jest do końca świadoma: zamyka się, nie potrafi się komunikować z towarzyszącą krewną i rozpamiętuje to, co jej odebrano. W tym wszystkim nie ma nawet cienia nadziei, że ta wewnętrzna destrukcja pokolenia pozostawia miejsce na odbudowę i normalność. To pokolenia stracone, których życie zawsze toczyło się w cieniu tych traum. Gdy ostatecznie dochodzi do dialogu Je'vidy z krewną, jest to punkt przełomowy, który teoretycznie pozwala wierzyć, że gdzieś tam jest możliwe zrozumienie i dialog – być może nawet utrzymanie wartości kultury lapońskiej dla kolejnych pokoleń. Jednak te bariery i wstyd przed otwartym mówieniem o kulturze i języku zatraconym, jest tak przejmująco obrazowany, że aż poruszająco smutny.
Je'vida to na pewno film ważny i potrzebny. Mówi o czymś porażającym, co nigdy nie powinno mieć miejsca, a podobieństwa do tego, co robiono Rdzennym Amerykanom w Ameryce Północnej, pozwalają jeszcze bardziej poczuć wiele smutnych emocji. Pod otoczką religii i bardzo złych motywacji niszczono ludzi do lat 90. Dlatego też ten film pomimo dość zbyt wolnego początku, potem daje dużo jakości, emocji i zapada w pamięć przejmującym obrazem zła. Nakręcenie go w całości w języku skolt, który przez wspomniane pranie mózgu współcześnie używa zaledwie kilkaset osób, jest taką kropką nad i ludzkiej tragedii, którą tutaj oglądamy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat